Wakacje, wakacje, zaczynam wakacje!

Wczoraj wróciłem do domu, a od dziś zaczynam wakacje. Strasznie się cieszę, że nic nie muszę. Jedyny obowiązek, który tak naprawdę jest przyjemnością, to basen. Tata budzi mnie z drzemki i jedziemy. Nie dojechaliśmy daleko i już zawracamy. Mam kaszel i gorączkę. Poza tym czuję się świetnie i humor mi dopisuje. Plan pierwszy (basen) nie wypalił, więc przechodzimy do planu drugiego. Jedziemy do Babci Asi. Antoś zostaje tu na cały tydzień. Szkoda, bo dopiero co się zobaczyliśmy, no ale trudno, już jest umówiony.

Antoś zostaje, a my jedziemy na dyżur do przychodni. Przyjmuje mnie bardzo miła pani doktor. Osłuchuje, zagląda do gardła i ucha, bada brzuszek. Okazuje się, że właśnie rozkręca się u mnie zapalenie oskrzeli. Na szczęście obędzie się bez antybiotyku, ale i tak dostaję całą listę lekarstw i zaleceń.Zapalenie oskrzeliOd dzisiaj aż do przyszłej soboty będę miał inhalacje. Mam nadzieję, że szybko przejdzie, bo muszę poodwiedzać wszystkie koleżanki i kolegów, z którymi nie mogłem się spotkać podczas turnusu.

A w niedzielę… Alfa, Beta, Feta, czyli XVIII Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych. Zaczynamy od udziału w koncercie zespołu Remont Pomp. To jest naprawdę niesamowite jak z niczego można zrobić wspaniałe instrumenty i jak niezależnie od sprawności, czy niepełnosprawności można na nich wspaniale zagrać. Kto nie miał jeszcze okazji ich posłuchać, czy zobaczyć, to zapraszam:

W tym samym miejscu, w połączeniu z koncertem odbywa się spektakl wystawiany przez Teatr Razem.

Spacerujemy chwilę po Centrum Hewelianum i zapoznaję się z panem cyrkowcem, a on zapoznaje mnie ze swoim psem.

Idziemy coś zjeść i popatrzeć na widoki z Góry Gradowej. Dech zapiera. Naprawdę jest pięknie!

Przed wyjściem z domu się wyspałem, ale nie najadłem. Jakoś nie miałem apetytu, albo mi nie smakowało. Jednak od mojej pobudki upłynęły już dwie godziny, więc powoli robię się głodny. Na dworze i na głodnego wszystko smakuje lepiej i wciągam obiad bez wybrzydzania. Z pełnym brzuszkiem wędruję na przedstawienie pt. „Pchła Szachrajka” w wykonaniu A3 Teatr. Tata obstawia, że będę uciekał, więc woli zatrzymać mnie w wózku, z dala od sceny. Ale Mama mnie lepiej zna i wie, że skoro potrafię się skupić na zajęciach, to i na przedstawieniu się skupię. Wyciąga mnie z wózka i siadamy w pierwszym rzędzie. Przez 45 minut siedzę jak zaczarowany. Wszystko obserwuję i chłonę jak gąbka. Patrzę, uśmiecham się, biję brawo i podskakuję Mamie na kolanach, kiedy gra wesoła melodia. Uwielbiam przedstawienia!

PS Siedzimy sobie jak gdyby nigdy nic, a Mama pyta: „Staszek, chcesz zrobić kupę?” (sorry za tę dosłowność, ale tak właśnie było). A ja na to: „ta”. No to Mama sadza mnie na kibelek, a ja robię, co żem miał. Chyba nowy krok milowy 🙂


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *