Musical o Bolku i Lolku, gruby i cienki, Wielkanoc w Skarszewach

Dzisiaj tylko parę słów…

W sobotę…

…po raz pierwszy od bardzo dawna, czyli od Mikołajek zorganizowanych przez moją Fundację, idę do teatru. Tym razem dostałem zaproszenie od Fundacji „Żyć z pompą”. Razem z Antosiem i z Rodzicami wybieram się na musical – „Baśń o Bolku i Lolku: Królowa Zima” zrealizowany przez dzieci z Sopockiego Teatru Muzycznego Baabus Musicalis, w którym zagrał również Mirosław Baka.

Staszek-Fistaszek, Antek-Trabantek i Mirosław Baka

Staszek-Fistaszek, Antek-Trabantek i Mirosław Baka

Spektakl bardzo mi się podoba. Przez cały czas grzecznie siedzę i śledzę uważnie wydarzania rozgrywające się na scenie. Czasem nawet komentuję, choć to podobno nieładnie…, ale nie mogę się oprzeć, zwłaszcza kiedy rozpoznaję na scenie kogoś „znajomego”, np. bałwanka, królika, albo niedźwiedzia.

Zawsze, po wizycie w teatrze obiecujemy sobie, że najpóźniej za miesiąc znów się wybierzemy, ale potem, zupełnie znienacka mija kilka miesięcy i okazuje się, że nigdzie nie byliśmy. Może tym razem uda nam się to zmienić? W kwietniu „Czerwony Kapturek”, w maju „Błękitna planeta”… grunt to mieć dobry plan!

W poniedziałek…

…zaczyna się Wielki Tydzień, a to oznacza, że już wkrótce czeka mnie dużo wolnego. W Święta nikt nie pracuje, a skoro nikt nie pracuje, to nikt się też nie uczy. Ale to dopiero za chwilę. Dzisiaj jestem jeszcze w Skarszewach i jak przystało na bardzo grzecznego chłopca (obserwowanego przez Zająca) dzielnie pracuję.

Na muzyce gram, śpiewam i tańczę…muzykoterapia…na Terapii Ręki usprawniam paluszki…

…a na zajęciach z Dziecięcej Matematyki zaczynam nowy temat – „gruby i cienki”.gruby i cienkiŚwięta zbliżają się wielkimi krokami, więc u p. Kasi też panuje dziś nastój świąteczny. Po zapoznaniu się z „grubym” i „cienkim” bierzemy się za liczenie do trzech… pisanek, marchewek dla Zająca, bazi kotków i owieczek, i za malowanie jaja!malowanie jajaPo zajęciach idę do przedszkola, a potem, jak w każdy poniedziałek… próbuję wsiąść do samochodu. Zwykle nie mam z tym najmniejszego problemu, ale dzisiaj pilot i samochód odmawiają posłuszeństwa. Na dworze jest straszna wichura. Wieje tak mocno, że ledwo trzymam się no nogach, a samochód jak był zamknięty, tak jest i wcale się nami nie przejmuje. Próbujemy otworzyć kluczem, ale wtedy wyje niemiłosiernie, a poza tym odcięty jest zapłon, więc i tak nigdzie nie pojedzie. Chodzimy wokół samochodu przez pół godziny i nic! Gdyby nie Ciocia Kamila i moja koleżanka Ada, musielibyśmy nocować na skarszewskim parkingu, ale na szczęście ratują nas i choć nie mają wcale po drodze odwożą nas do domu! Auto zostaje w Skarszewach. Jeszcze raz bardzo dziękujemy! Jak to się mówi… prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Wieczorem Tata wybiera się z Dziadkiem do Skarszew żeby spróbować odzyskać nasz samochód. I co? Oczywiście otwiera się za pierwszym razem. Złośliwość rzeczy martwych, ot co!

We wtorek…

…miałem jechać do Magdy na krakowską, ale nie wiedziałem, czy uda nam się odzyskać samochód, więc odwołałem, a poza tym, dzisiaj w moim skarszewskim przedszkolu jest Śniadanie Wielkanocne. Nie żebym był jakoś mega głodny, nie żebym miał apetyt na jajo, parówkę, sałatki lub ciasto… co to, to nie! Ale w święta spędza się czas z rodziną, a Skarszewy to moja druga Rodzina, przysposobiona, ale prawdziwa! Elegancko ubrany siedzę przy stole przykrytym białym obrusem, zastawionym pysznym (podobno) jedzeniem, a wokół mnie moi Przyjaciele z przedszkola… ale wcale nie czuję się dobrze. Brakuje mi Mamy! Ostatnio zrobił się ze mnie zupełny przyklejak i najchętniej nie odstępowałbym jej na krok! Siedzę więc i się smucę, a tu nagle, Mama pojawia się w drzwiach! Przyszła żeby zrobić kilka zdjęć, ale nie mogę na to pozwolić. Musi mnie wziąć na ręce i stąd zabrać, albo ewentualnie usiąść ze mną (a dokładniej pode mną) przy stoliku. Albo tak, albo będę płakał.

W środę…

…jestem w Skarszewach po raz trzeci z rzędu i po raz ostatni w tym tygodniu. Od jutra zaczynają się święta! A tymczasem idę na moje poranne zajęcia z p. Sylwią, p. Michałem, p. Magdą i p. Magdą, a zaraz potem na kolejne wielkie świętowanie! Wczoraj świętowaliśmy Święta Wielkanocne, a dzisiaj świętujemy Święto Koła, czyli 19. urodziny skarszewskiej placówki PSOUU. Dla mnie, to jedno z najważniejszych miejsc na Ziemi, więc to oczywiste, że tu jestem!19. urodziny PSOUU Koło w SkarszewachOstatnim obowiązkiem na dziś, jest hipoterapia. Mówię obowiązek, ale wcale tak nie myślę. Dla mnie, zajęcia na koniu to sama przyjemność. Nawet jak jest okropnie zimno, mokro i ciemno.Hipoterapia w IhahaPo ciężkim dniu, czas na konkretny posiłek…Staszek i pizza…nie, nie, wcale tego nie zjem. Taki mały żarcik na Prima Aprilis 😉 Owszem, powiedziałem że chcę, wziąłem pizzę do ręki i uniosłem, ale na tym kończy się moje próbowanie nowego jedzenia. Nie ma lekko!

PS Dzisiaj są urodziny mojego Wujka Łukasza! I to wcale nie jest żart! Wszystkiego najlepszego Wujku!

2. kwietnia – Światowy Dzień Świadomości Autyzmu

Dzisiaj kończę 38. miesiąc życia, ale zupełnie o tym zapominam! To dlatego, że skupiam się na czymś innym… na tym, żeby ubrać się na niebiesko, wyjść na spacer i pokazać światu, że akceptuję osoby z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, że je szanuję i chcę żeby żyli wśród nas. Tak samo jak Wy, prawie dwa tygodnie temu, wyrażaliście swoją akceptację do mnie i moich zespołowych Przyjaciół ubierając kolorowe, niepasujące do siebie skarpety, tak dzisiaj ja robię to samo, tyle że dla kogoś innego i innym strojem.

W ogóle to plan był zupełnie inny. Razem z Mamą i z Antosiem mieliśmy dołączyć do mam z Fundacji „My to Mamy” i razem z nimi udać się na aktywny, niebieski spacer. Ale tak się jakoś stało, że kiedy podczas poniedziałkowej wichury bezskutecznie próbowaliśmy się dostać do samochodu, chyba mnie zawiało, przewiało i przeziębiło. Kaszlę jak kaszlak i nie najlepiej się czuję, więc długi spacer, musiałem sobie odpuścić…Samoobsługowa inhalacjaAle nie ma tego złego… siedzę w domu, mam Mamę i Antosia dla siebie… lepiej być mogło, jakby jeszcze Tata z nami został, ale i tak jest nieźle. Korzystając z wolności, wymyślam sobie nową zabawę… stroję miny do garnka. Strasznie jest to zabawne! W garnku odbija się moja buzia, ale bardzo się zmienia w zależności od tego jak blisko jestem, lub jak daleko, czy stoją na nogach prostych, zgiętych, czy może na palcach, a jak dodatkowo zacznę robić miny, to już w ogóle jest ubaw po pachy! Antosiowi też się spodobało. Teraz możemy bawić się razem…

PS A dzisiaj są urodziny Cioci Ewci! Wszystkiego przepięknego!

W piątek…

…mam już naprawdę ostatnie zajęcia przedświąteczne. Ale ich też bym obowiązkiem nie nazwał. Ćwiczenia z Kukaszem to świetna zabawa!

Zwykle w piątki miałem jeszcze zajęcia w PSOUU na Jagiellońskiej – SI i zajęcia logopedyczne ze wspaniałą p. Agatą. Ale moja przygoda z tą placówką niestety już się skończyła. Nie można korzystać ze środków PFRON na ten sam rodzaj zajęć, nawet jeśli jest to w różnych placówkach, nawet jeśli jest to w różnych miastach, więc z czegoś musiałem zrezygnować. Bardzo dziękuję za naszą udaną, wielomiesięczną współpracę!

Od trzech miesięcy, w każdy piątek, dzięki uprzejmości p. Asi i Fundacji „Sport na zdrowie”, korzystałem też z zajęć na basenie solankowym w Sopockim Klubie Żeglarskim. Trzy miesiące szybko zleciały i mój wyjątkowy prezent się wyczerpał. Serdecznie dziękuję za tę przygodę i za wsparcie, jakie mi okazaliście!

A tymczasem, idą Święta…

…i z tej okazji przyjmijcie ode mnie najserdeczniejsze życzenia. Malowanie pisanekWielu powodów do radości, dużo miłości, czasu dla siebie i dla Waszych bliskich. Odpocznijcie, pójdźcie na spacer, zatrzymajcie się chociaż na chwilę i pomyślcie o Tym, któremu zawdzięczamy te Święta. Alleluja!Malowanie pisanek

A dla tych, co byli grzeczni, niech Zając przykica jutro coś ładnego.

A w Lany Poniedziałek niech Was zmoczy… jak nie z chmury, to z jaja lub z wiadra.Malowanie pisanek


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *