Jak zawsze zaczynam od wirówki, czyli kąpieli wodnej. W tym tygodniu przygotowuje mi ją pani Agata. Ciepło, miło i przyjemnie. Jestem już zrelaksowany i czekam na p. Łukasza, czekam i czekam, bo jak zwykle przyjeżdżam za wcześnie. Ćwiczenia zaczynam zgodnie z planem, o 11:30. Dziś mam duże urozmaicenie i ćwiczę na wszystkim co wpadnie mi pod brzuszek i plecki. Jestem też bardzo dzielny. Prawie bez krzyku ćwiczę przez pół godziny. To duża poprawa. Na początku naszych spotkań wytrzymywałem z p. Łukaszem jakieś 5 minut 😉 Pan rehabilitant jest wymagający i wcale mi nie odpuszcza, a to przynosi wspaniałe efekty.
Mama nie uczy się na błędach i znów zapomina karty do aparatu. Na szczęścia ratuje nas p. Łukasz 🙂 Dzięki!
Bardzo, bardzo to lubię! 🙂
Gratulacje dla Stasia za wytrwałość 🙂
Dziękuję 🙂 Staram się ze wszystkich sił!
Mam zamiar przeczytac wszystkie stasiowe przygody, wspaniala z Ciebie Mama i wspaniale prowadzony blog 🙂