Jak zawsze zaczynam od wirówki, czyli kąpieli wodnej. W tym tygodniu przygotowuje mi ją pani Agata. Ciepło, miło i przyjemnie. Jestem już zrelaksowany i czekam na p. Łukasza, czekam i czekam, bo jak zwykle przyjeżdżam za wcześnie. Ćwiczenia zaczynam zgodnie z planem, o 11:30. Dziś mam duże urozmaicenie i ćwiczę na wszystkim co wpadnie mi pod brzuszek i plecki. Jestem też bardzo dzielny. Prawie bez krzyku ćwiczę przez pół godziny. To duża poprawa. Na początku naszych spotkań wytrzymywałem z p. Łukaszem jakieś 5 minut Pan rehabilitant jest wymagający i wcale mi nie odpuszcza, a to przynosi wspaniałe efekty.
- Ćwiczenia na materacu,
- na wałeczku,
- na kolanach p.Łukasza
- i na piłce.
Mama nie uczy się na błędach i znów zapomina karty do aparatu. Na szczęścia ratuje nas p. Łukasz
Bardzo, bardzo to lubię!
Gratulacje dla Stasia za wytrwałość
Dziękuję
Staram się ze wszystkich sił!
Mam zamiar przeczytac wszystkie stasiowe przygody, wspaniala z Ciebie Mama i wspaniale prowadzony blog