„celowaniu (…) do celu” nieźle żem to wymyślił 😉
Znów dużo się dzieje. Błąd. Cały czas dużo się dzieje i teraz też. W związku z tym mam mały poślizg w pisaniu i odpowiadaniu na Wasze komentarze, i wiadomości, ale mam nadzieję, że do niedzieli ze wszystkim się wyrobię.
Jest środa, więc jadę do Skarszew. Rano zawozimy Antka i zupełnie naokoło jedziemy do celu. Tym razem przez Pruszcz Gdański i Trąbki Małe. Poznajemy świat! Tzn. Mama poznaje, bo ja w trasie zawsze śpię. Mimo, że spałem, dojeżdżam zmęczony i przez większość zajęć ziewam jak rasowy hipopotam. Zaczynam od najtrudniejszego, czyli od rehabilitacji. Cały czas ćwiczymy chodzenie bokiem, przenoszenie ciężaru z jednej nóżki na drugą, koordynację ruchową i równowagę. Mówię Wam, trudne to na maksa!
- Nauka chodzenia boczkiem
- Ćwiczenie równowagi i wzmacnianie mięśni brzuszka
- Każda okazja do umycia zębów jest dobra 😉
- Przygotowuję się do stania i zaraz będę polował na klamerki…
- …już prawie i…
- …mam!
Zacznę nie na temat, czyli od tego, że jak Forest zjadł mojego ulubionego gryzaka patykowego, to Mama zaraz kupiła mi nowy. Taki sam jak tamten, plus drugi zestaw, podobny. No i ten drugi zestaw spodobał mi się na maksa i ciągle go obgryzałem, odsysałem i pukałem o wszystko co stanęło na mojej drodze. Gryzaka widać na trzeciej fotce i to jest niestety ostatnie nasze wspólne zdjęcie. Z przykrością stwierdzam, że go nie upilnowałem i wypadł mi gdzieś z wózka, i teraz gdzieś sam, samiutki i na pewno smutny leży, płacze i czeka aż go odnajdę. Obawiam się jednak, że nie dam rady, bo zaraz jak się zorientowaliśmy, że zniknął poszliśmy go szukać i nic.
A teraz o ćwiczeniach. Te trzy ostatnie zdjęcia, gdzie jestem z p. Anią na huśtawce to niezły myk. Ćwiczenie jest trudne, ale pani Ania „zagaduje” mnie klamerkami. Buja trochę huśtawką i kiwa na boki deską, na której stoję, tak że przenoszę ciężar z jednej nóżki na drugą. I choć to trudne zadanie, ja jestem zajęty odpinaniem klamerek, więc nic, a nic się nie męczę 🙂
Po przerwie maszeruję do p. Michała. A dziś sukces za sukcesem i ogromna radość. Po pierwsze coraz lepiej idzie mi budowanie wież z klocków – sam jeszcze nie potrafię, ale z małą pomocą zamieniam się w prawdziwego Gustave’a Eiffel’a. Po drugie udało mi się raz nakręcić bączka, że zawirował (co prawda tylko sekundę, ale jak to się mówi, zawsze coś), naśladuję p. Michała i kiedy on chowa się za sprężyną, to ja też, kiedy on kładzie ją sobie na głowę, to ja też, kiedy on nią macha, to i ja…
- Mam sprężynę na głowie, tak jak p. Michał
- No daj mi już tego klocka! Też chcę się pobawić!
- Nakręcam i…
- …jeeest!
…no i celuję klockiem do dziurki. Zadanie wydaje się dość łatwe, bo kształt klocka jest okrągły, a dziurka na samej górze. Jednak po kilku próbach, zaczynam się zastanawiać, czy nie przeceniłem swoich możliwości…
Zajęcia trzecie mam z p. Kasią:
No i wsio! Mogę jechać do domu, albo do kina. Jednak Ciocia Anetka i Ciocia Magda z niego rezygnują, więc i nam się odechciewa. Zamiast filmu, wybieramy trawiasty balkon u Mateuszka 🙂
Wracamy do domu, zgarniamy Tatę, pędzimy po Antka i ruszamy na ostatni wspólny spacer z moim patykowym gryzakiem…
Po dniu pełnym wrażeń, padam jak muszka. Drugiego gryzaka z zestawu już tak łatwo nie zgubię.
Staszu, kolejny raz oglądnęłam Twoje zmagania. Jestem pod ogromnym wrażeniem. TAK TRZYMAJ:)
Zaintrygował mnie Twój nowy-stary gryzaczek. ( swoją drogą to dobrze, że mamunia kupiła aż dwie nówki:) ) Chciałam znaleźć taki sam dla naszego maluszka, bo skoro Staszek i Forest:)))))) tak go chwalą, to znaczy, że jest „pyszny”:) Staszku, podpytaj mamunię co to za marka i gdzie można kupić takie pychotki:)
A Tobie dzielny Fistaszku zyczę udanych wyjazdów, ćwiczeń i dalej bądź tak radosny.
ciocia Viola:)
Hej, hej Ciociu Violu!
Gryzak jest najlepszy na świecie. Mam dwa zestawy NUK i NUBY. Kupiliśmy je w Akpolu. Wszystkie je bardzo lubię. Forestowi posmakował akurat NUK, ale myślę, że jakbym porzucił w jego pobliżu ten drugi, nie wahałby się ani chwili.
Pozdrawiam serdecznie, papa!