Dziewiątego sierpnia skończył się turnus w Skarszewach, a to oznacza, że mam tydzień laby. Tylko jedna rehabilitacja w OWI, a poza tym luz blues. Nadrabiam więc zaległości i praktycznie każdego dnia umawiam się z Przyjaciółmi. No bo jak nie teraz, to kiedy? Przecież pojutrze znów wyjeżdżam. Przez weekend odpoczywałem. Głównie przy Mamie. Tak się przyzwyczaiłem do tego, że jest przy mnie cały czas, że teraz też tak chcę. Chcę i mam 🙂Przy okazji nadmiaru wolnego czasu, podejmuję pierwsze próby samodzielnego jedzenia.
A od poniedziałku…
…zaczynam intensywne spotkania z Przyjaciółmi. Po odwiedzinach Cioci Gosi, przychodzą do mnie bliźniaki – Franek i Szymek oraz ich starszy Brat (taki duży jak mój Antoś) – Damian. Szymcio i Franek są młodsi ode mnie o prawie dwa miesiące.
- Szymcio i ja
- Franek i Szymek to duże chłopaki…
- …a ja choć starszy, jestem jeszcze trochę malutki.
- Wyścig trwa – motorem pędzi Damian i Franek, a na dinusiu Szymcio.
- Dino wygrał!
- Teraz Szymek i Damian bawią się w policjantów
- Czas na muzykowanie…
- Szymek, Franek i ja
- Ja i Franek
We wtorek…
…miałem iść na długi spacer do Parku Oliwskiego razem z Szymkiem. Pogoda jednak kiepska i zamiast spaceru, są odwiedziny. Szymek ćwiczył dziś na „Polankach” (też miałem mieć teraz wizytę, ale nie było umowy, więc kazali dzwonić w lipcu. W lipcu się nie dodzwoniłem, choć próbowałem kilka razy. Udało się zadzwonić w sierpniu i mam wizytę na 29. listopada) i zaraz potem, razem z Ciocią Anetką, przyjechał do mnie. Fajosko! Gramy w piłkę i już się umawiamy na poniedziałek, kiedy to będziemy mieszkać pod wspólnym skarszewskim dachem 🙂
- Chłopaki lubią grać w piłkę 🙂
- Szymek
Po południu mam jedyne w tym tygodniu zajęcia w OWI. Nic, a nic nie płaczę, ale współpracować też za bardzo nie chcę. Uciekam wyrywam się i próbuję robić to, na co mam ochotę. Spotykam się też z panią dr od rehabilitacji i wypadam na badaniach na tyle dobrze, że następna wizyta będzie dopiero za pół roku.
O 17:00 znowu goście 🙂 Tym razem Ingloci. Wujek Michałek, Ciocia Ania, Blanka i Malwinka, oraz ich kuzynka Łucja. Rety! Jak ja lubię kiedy jest tak dużo gości! I tak często! I tak długo! Co prawda pod koniec imprezy już zasnąłem, ale i tak się wybawiłem, że hej!
- Ja stoję!
- Zabawa trwa. Malwinka i ja.
- Malwinko, to jest piesek…
- …a zaraz pokażę Ci bociana.
- Wygląda na to, że powoli ktoś robi się zmęczony…
- …tak, to ja. Dobranoc.
W środę…
…dalszy maraton „gościowy”. Tym razem ja odwiedzam. Zaczynam od Mateuszka. Wczoraj dowiedziałem się od Szymka, że też tu będzie z Ciocią Anetką, ale zamiast nich jest Amelka i Adaś 🙂
- Antek bzikuje, a Adaś i ja trochę zazdrościmy
- Amelka
- Haha! Moja kolej na siedzenie w „basenie”
- Super bohaterowie są super!
- Witaj rączko Adasia
- A teraz Adaś wita się z Mateuszkiem
- Mateuszek
- Amelka
- Heja!
- Cześć Adasiowa i Mateuszkowa rączko!
Bawię się dobrze, na tyle dobrze, że nie zauważam kiedy wychodzi Mama. Zostaję z Ciociami, Antosiem i moimi Przyjaciółmi i nic, a nic się nie martwię. Nawet idę spać.
Niby wyspany, ale nie za bardzo. Budzę się w złym humorze. Dokucza mi moja czwarta czwórka, która wcale nie chce się przebić. Napiera, napiera, napiera… i nic. Nic poza bólem. Zjadam przekąskę i ruszamy na kolejne odwiedziny. Jedziemy do małej Milenki.
- Antoś wszędzie jeździ z nami…
- …a ja wszędzie jeżdżę z patykowym gryzakiem.
- Zaraz Cię uratuję od tej strasznej obręczy!
- Już 🙂
- Mała Milenka
- Chciałbym podzielić się swoim gryzakiem, ale Ciocia nie pozwala…
- …to może chociaż buziaczek?
- Ciocia Ewcia z Milenką
Czwartkowe…
…przedpołudnie spędzamy u Babci Asi w Otominie, a po południu odwiedzam kolejnego Przyjaciela. Tym razem spotykam się z Mateuszkiem z Moreny. Siedzimy na balkonie, grillujemy i jest super. Wiecie, że Mateuszek zjada kurczaka z grilla? To niesamowite. Ja nadal kiepsko sobie radzę ze wszystkim, co jest większe od groszku.
- Mój Przyjaciel Mateuszek i ja 🙂
- Pobawię się zwierzątkami…
- …albo będę naprawiał.
- Mateuszek
W piątek…
…nie spotykam się z nikim. Chciałem pojechać do zoo z Antosiem i bliźniaczkami, ale Ciocia Beatka nie zauważyła smsa i przepadło. W zamian pojechaliśmy do Babci Bożenki, ale jej nie zastaliśmy. Poszliśmy więc na plac zabaw, a potem do domku. Za to z Lenką i z Polą spotykam się…
…w sobotę
Po śniadanku ruszamy na Osową. Zasypiam w drodze, Mama przenosi mnie do łóżeczka Lenki, a ja śpię dalej. Aż do 13:30, w sumie 2,5 h. Całkiem nieźle 🙂 Wstaję wesoły i skory do zabaw! Nawet zapominam, że już dawno nie jadłem. A to zdarza mi się niezwykle rzadko.
- Już wstałem! Czas na zabawę!
- Lenki coś nie widać…
- …więc pobawię się z Polą.
- Jednak pójdę po Lenkę!
- O wilku mowa, a wilk tu 🙂
- Czekaj Mamo! Nie uciekaj!
- Czas na zjazd!
- Ja też tak chcę!
- Antek i Pola coś kombinują…
- …ciekawe co…
- …zaangażowali nawet Wujka!
- I ja też pomagam!
- Było warto! Czan na pluskanie…
- …chlapanie, kąpanie!
- Jeszcze pogadam trochę z Teściami…
- i możemy wracać do domku 🙂
No i tyle ze spotkań. Jeszcze nie wiem, co będę robił jutro, ale pojutrze o świcie wyjeżdżam z Mamą do Skarszew na mój ostatni turnusowy tydzień. Tym razem będzie nas tam mieszkało jeeeszcze więcej niż poprzednio. Ja będę miał pokój z Mamą, Szymkiem i Ciocią Anetką, obok będzie Kosmitek ze swoimi rodzicami i jeszcze w jednym pokoju jeszcze jeden ktoś. Będzie nas dużo, będzie wesoło! Hip hip, hurrra! 😀