W końcu nadrobię zaległości, pouzupełniam brakujące dni, odpowiem na komentarze, maile i wiadomości na facebooku. Wstawię zaległe zdjęcia do galerii i powiem, czym się teraz bawię. Ale jeszcze nie dziś. Nie wiem, jak to się dzieje, ale czas ucieka mi przez palce i normalnie, po ludzku nie nadążam.
Zaczął się kolejny tydzień. Wstaję bardzo wcześnie i budzę resztę ekipy. Euthyrox, siusiu na nocnik, ubieranie, śniadanie, mycie zębów… dzień jak co dzień. Tata odprowadza nas do samochodu. Nas, czyli Antka, Mamę i mnie. Kierunek przedszkole. Odstawiamy Antosia do sali i śmigamy na Jasień po Szymcia i Ciocię Anetkę. Lubimy to wspólne podróżowanie do Skarszew. Dzisiaj z niespodziankami… Mama z Ciocią się zagadała i pojechała zupełnie nie tam gdzie trzeba, dookoła, na Warszawę, do Pruszcza, na Pszczółki… eh. Mieliśmy zapas czasu i wykorzystaliśmy go do zera, a nawet do -15, bo tyle się właśnie spóźniliśmy na muzykę.
Na całe szczęście muzyka trwa aż 45 minut, a nie tylko 30, jak w turnusie. Mamy jeszcze czas na dzikie …Przeczytaj cały wpis →