Mam już za sobą wigilię w przedszkolu Antosia i wigilię w moich ulubionych Skarszewach…
- Zaczęliśmy od śpiewania…
- …a potem były prezenty.
- Najpierw prezent dostała Lenka…
- …potem Mateuszek…
- …Aguta…
- …i Amelka.
- Szymek od Mikołaja i jego prezentu zdecydowanie woli swoją mamę.
- Adaś dostał od Mikołaja wielkiego cuksa…
- …a mój Antoś coś bardzo dziwnego. Wygląda jak patyk.
- Aż w końcu przyszła pora na mnie…
- …i na Jaśka.
- Patrz Mamo, jakie wspaniałe prezenty!
- Najpierw śpiewałem z całą moją grupą z muzykoterapii…
- …a potem w duecie z p. Mateuszem 🙂
- Antoś wystąpił solo 🙂
I chodź zdjęć z trasy miało nie być, to jednak będą. Dzisiaj zdjęcie zrobił Tata 🙂W piątek, z okazji wigilii w Skarszewach, Antoś nie poszedł do przedszkola i dzięki temu mogliśmy pojechać całą naszą rodzinką – Mama, Tata, Antoś i ja.
Prosto ze Skarszew jadę na hipoterapię. Tym razem pamiętam! Na początku się stresuję, bo koń wielki, a ja taki mały, i boję się, że zaraz parsknie, albo przejdzie przez niego dreszcz – trzęsiawka. No więc płaczę na zapas, tak na wszelki wypadek, żeby pokazać że się boję i że nie chcę, i wtedy może (mam taką cichą nadzieję), że nie będę musiał. Jednak muszę, ale nie jest tak źle, bo chociaż wysoko i strasznie, to dzisiaj na koniu jedzie ze mną Mama. Zawsze to jakiś plus. A obok na koniu jedzie Mateuszek i jest dzielniejszy niż ja.
- Jedzie dzielny Mati…
- …i trochę mniej dzielny ja.
- Za to moja Mama jest bardzo dzielna 🙂
Jeżdżenie na takim koniu niby jest dobre i fajne, ale ja mam stresa. W wakacje było mi łatwiej. Nie dość, że nie płakałem i się nie wyrywałem, to jeszcze sprawiało mi to przyjemność. Cieszyłem się kiedy widziałem konia, kląskałem (robiłem języczkiem „klo – klo”), kiedy wysiadaliśmy z auta koło stajni. Czasem byłem tak zrelaksowany, że zasypiałem. A do tego głaskałem konia i nic, a nic się nie bałem. Teraz jest inaczej. Nie wiem dlaczego. Bogusia, która ze mną jeździ, albo chodzi obok i mnie zabawia jest strasznie fajna. Dzisiaj przyniosła balony i to mi pomogło w byciu dzielnym. Kiedy skupiałem się na balonach, nie musiałem się bać, że jestem tak wysoko. Ale potem Panczo zrobił taki dreszcz, który przeszedł przez całe jego (i moje) ciało i mimo, że Mama mnie mocno przytulała, strasznie się wystraszyłem i rozpłakałem. Nie lubię jak tak robi, chociaż dla starszych dzieci to podobno frajda. Zobaczymy jak będzie następnym razem. W końcu będę trochę (tzn. o tydzień) starszy, to może już nie będę się tak bał. A może macie jakiś pomysł, co bym mógł zrobić, żeby się tak nie bać?
W sobotę…
…odpoczywam i ciepło myślę o p. Kasi – moim pedagogu ze Skarszew. Dzisiaj są jej urodziny! 100 lat, 100 lat! Wszystkiego najpiękniejszego! :*
W niedzielę…
…znów znów zostałem przyłapany na grzebaniu w zamrażarce. Przyłapany na gorącym (mrożącym) uczynku 😉
A w poniedziałek…
…pojawił się w domu jakiś dziwny obiekt.
- Zaraz wymyślimy do czego to służy…
- …ale do czego służy to zielone i kłujące, nie mam pojęcia.
Staszku, a ja Cię bardzo podziwiam, że wsiadłeś na takiego dużego konika. Więc brawo dla Ciebie! 🙂
I w ogóle to chcę życzyć Tobie, Antosiowi i Waszym Rodzicom radosnych i pełnych miłości Świąt :*
P.S. Mam prawie identyczną piżamkę (na mojej oprócz tygryska jest jeszcze Kubuś Puchatek :p)
Buziaki
Dziękuję Sarusiu :* Dla Ciebie też wszystkiego dobrego! Dzielna bądź i pięknie rośnij!
A jeśli chodzi o piżamkę, to musimy urządzić sobie wspólne piżama party 😀