W układaniu puzzli jestem prawie mistrzem

Mój wewnętrzny budzik się zepsuł i zamiast wstawać o 6:30 i budzić wszystkich radosnymi okrzykami, to ja jestem budzony o 7:30 i w pośpiechu szykowany do wyjścia. Czasu mało, bo za 30 minut musimy wychodzić żeby odwieźć Antosia do przedszkola i na 9:30 zdążyć na muzykę do Skarszew. No to w drogę! Gotowi do startu, start…Droga do Skarszew...Dojeżdżam na czas i wiecie co? Wiecie, wiecie, wiecie? No kto zgadnie? Kto jest? Kto wrócił? Kto wyzdrowiał? Tak! Zgadliście! To mój ulubiony p. Mateusz 🙂

Dzisiaj jestem innym …Przeczytaj cały wpis

O nauce kolorów i o tym, że mi smutno, kiedy nie ma pana od muzyki

Dzisiaj jest smutny dzień, chociaż nic tego nie zapowiadało. A było to tak… rano przyjechał po mnie Mateuszek i razem pojechaliśmy w naszą trasę do Skarszew.Droga do SkarszewWszystko było niby dobrze. Ledwo zdążyliśmy, ale jednak zdążyliśmy. Idę na dół, na świetlicę w poszukiwaniu zajęć od muzyki… a tam pusto. Idę w stronę OREWu i też nic. Okazuje się, że p. Mateusza dzisiaj nie ma. I właśnie w tym miejscu zaczyna się smutny dzień, bo przecież ja muzykę i p. Mateusza lubię najbardziej na świecie! Okazuje się, że możemy dołączyć na muzykę do przedszkolaków. Ale to nie to samo. Nie moja grupa, nie moja sala, nie p. Mateusz. I chociaż p. Justynę bardzo, bardzo lubię, to dzisiejsza zamiana w ogóle mi nie pasuje. Nie gram, nie tańczę, nie …Przeczytaj cały wpis

Zaglądamy do podwodnego świata

Mam bardzo długi weekend i bardzo dobrze wypełniony. Pełna organizacja. Na nudę czasu brak.

W piątek…

…miałem taki plan, żeby pojechać do Skarszew i jeszcze trochę popracować. Miejsca jednak dla mnie nie było i zamiast się uczyć, byłem z Mamą w domu. Pogoda wspaniała, więc w zasadzie powinniśmy pójść na spacer, ale tyle mieliśmy roboty w domu, że z przedpołudniowego spaceru nic nie wyszło. Za to pomagałem Mamie w porządkach i odkurzałem okruszki. Spać poszedłem dopiero po 13:00, a gdy wstałem, to akurat trafiłem na Mamy przerwę kawową. Postanowiłem skorzystać i też napić się kawy. Nie była zbyt smaczna, więc całą wylałem na siebie i na podłogę. I to akurat, kiedy mieliśmy wychodzić do logopedy w PSOUU. Zanim Mama mnie umyła i przebrała, i zmyła kałużę z podłogi, nie mieliśmy już po co wychodzić. Chyba te zajęcia nie są pisane. Ciągle coś nam wypada. Albo jestem zmęczony, albo śpię, albo jadę po Antosia, albo pływam w kawie. Nie pojechałem na zajęcia, ale nie ma tego złego. Dzięki temu mogę pojechać po mojego Antosia!Braciszkowie - Staszek i AntośW drodze …Przeczytaj cały wpis

Zakończenie ćwiczeń na Polankach, Festyn i przedstawienie w przedszkolu

We wtorek…

…zaczynam dzień od Polanek. Najpierw wygrzewanie, a potem rehabilitacja. Panią Jagodę uwielbiam z wzajemnością i kiedy zabiera mnie „z lampy” na ćwiczenia, wczepiam się w nią jak czepiak.

Rozgrzewanie mięśni przed ćwiczeniami i czujna obserwacja otoczenia ;)

Rozgrzewanie mięśni przed ćwiczeniami i czujna obserwacja otoczenia 😉

Po ćwiczeniach, spóźniony (po raz ostatni) śmigam …Przeczytaj cały wpis

Mam 28 miesięcy!

Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale mi czas leci bardzo szybko. To chyba dlatego, że tak jak dorośli, mam stały cykl tygodnia i odliczam dni do weekendu. No i czas ten tak szybko leci, że ani się obejrzałem, a już stuknął mi kolejny miesiąc i jestem wesołym „dwudziestoośmiomiesięczniakiem”, czyli mam dwa lata i cztery miesiące. Jak zawsze, drugiego dnia miesiąca, opowiem Wam, co już potrafię, z czym mam problem, co sprawia mi frajdę, a czego nie lubię.

Potrafię…

  • mówić coraz więcej! Głównie po swojemu, ale staram się ze wszystkich sił naśladować mowę dorosłych i czasem naprawdę mi to wychodzi. Np. zwykle na owcę mówię „beee”, ale jak się bardzo postaram, to wyjdzie mi „owca”, a nawet „owieczka”. Mówię też „mi” lub „miś” na misia. „Kukui” na królika, „kuki” na ciasteczka.
  • zjadać biszkopciki. Tak jak najpierw Rodzice musieli zmuszać mnie do ich spróbowania, tak teraz muszą je przede mną chować, bo inaczej, stając na paluszkach sam je ściągam z szafki. Zaczynałem od takich świeżutkich, mięciutkich, pulchniutkich, a teraz to nawet suchara (w sensie, że starego i wysuszonego biszkopta) wciągnę.
  • śmiać się w głos. Haha! Serio, tak to właśnie brzmi.
  • obserwować i powtarzać czynności, nawet po dłuższym czasie. Np. do tej pory moje jedzenie ukryte było za szafką z drzwiczkami, więc bez problemu (o ile nie była założona blokada) mogłem się do niego dostać. Teraz zamiast drzwiczek są trzy wielkie szuflady i o zgrozo bez uchwytów (jeszcze 3-4 lata i na pewno Tata je przyczepi)! Aby otworzyć szufladę środkową (z jedzeniem), Tata otwiera nogą, od spodu szufladę dolną, a jak już ją otworzy, od spodu (rękoma) otwiera szufladę środkową. Jak mam ochotę coś przekąsić, to podchodzę do szuflad i zadzieram nogę, aby otworzyć nią szufladę.
  • rysować, malować i wyklejać nie wychodząc poza kontur. Zresztą bardzo to lubię. Zabawy plastyczne są super! Oczywiście zdarza mi się wyjechać pędzlem, czy kredką poza krawędź, ale staram się tego nie robić. Wiem, do czego ona służy.
  • przewlekać sznurki przez dziurki.
  • dopasowywać kształty – kółka małe, kółka duże, trójkąty, kwadraty…
  • posegregować przedmioty ze względu na kolory (jak dostanę takie polecenie i się skupię na wykonywaniu zadania) i na ich użytkowość (np. tu jedzenie, tu zabawki, tu ubrania). To samo robię na przedmiotach rzeczywistych i na obrazkach. Czasem się pomylę, ale generalnie wiem i o co chodzi.
  • potrafię wskazać żółte przedmioty (na polecenie „Staszku, co jest żółte jak kukurydza?”).
  • chodzić. I wolę chodzić, niż jeździć wózkiem. Potrafię pokonywać ogromne (jak na tak małego człowieka) odległości i sprawia mi to wielką przyjemność.
  • wdrapywać się po schodach. Próbuję czasem iść środkiem, bez trzymanki, ale kończy się to zawsze czworakowaniem. Jeśli chcę wchodzić po schodach jak prawdziwy dorosły, to muszę albo trzymać się poręczy, albo trzymać kogoś za rękę.
  • korzystać z nocnika. Sam jednak nie wołam, ale kilka razy dziennie jestem wysadzany na nocniku i kibelku, i zawsze coś zostawiam. Poważne sprawy już od dawna nie lądują w pieluszce!
  • wskazywać, podawać i czytać samogłoski – A, U, I, E, Y, O. Największy problem mam z wymówieniem „I”, ale jak się skupię i postaram, to powiem nawet „I”.
  • odnajdywać parę do pokazywanego obrazka, nawet jeżeli na stoliku mam rozłożonych 7, czy 8 abstrakcyjnych obrazków.
  • podpisywać kolorowe obrazki, konturowymi.
  • składać jeden obrazek z dwóch połówek.
  • śpiewać i pokazywać piosenki. Śpiewam głównie po swojemu, nie licząc refrenu „la la la la…”, ale śpiewam! A pokazuję głównie do piosenek: „Tu mam serce”, „Tu stoją krokodyle”, „Param pam pam” i „Woogi boogie ahoj!”.
  • bawić się sam ze sobą i z towarzystwem. Potrafię się sobą zająć i nikomu nie przeszkadzać, ale potrafię też bawić się z dziećmi i mogę spędzać z nimi długi czas w przedszkolu, w ogóle nie tęskniąc (lub prawie nie tęskniąc) za Mamą.
  • pokazać, że mam własne zdanie, nawet przy czymś tak zwykłym jak wybieranie ubrania. Sam wybieram sobie skarpetki i jak mam dostęp do szuflady, to bluzki. Jak wybiorę, to chcę ubrać właśnie to, a nie to, co mi proponują Rodzice.

…Przeczytaj cały wpis

Dzień Dziecka

W piątek…

…zupełnie niespodziewanie ląduję w Skarszewach. Dla mnie niespodziewanie, bo Mama o wszystkim wiedziała i wszystko zaplanowała. Specjalnie przeniosła hipoterapię na czwartek i odwołała logopedę w PSOUU – żebym mógł pojechać na zajęcia, a potem na walne zebranie.Droga do SkarszewGrafik mam mieszany… trochę Jaśka, trochę czyjś. Zaczynam od 11:00 zajęciami w Sali Doświadczania Świata. Jakoś nie jestem dziś w sosie i p. Sylwia podejrzewa, że będę chory. Trochę marudzę, mało się uśmiecham…, ale po jakimś czasie przypominam sobie, że  jednak jest dobrze, że życie jest piękne, a ja jestem prawdziwym szczęściarzem i na moją buzię powraca banan.

Drugie zajęcia mam z p. Kasią psycholog. Hitem dnia jest …Przeczytaj cały wpis