Mój wewnętrzny budzik się zepsuł i zamiast wstawać o 6:30 i budzić wszystkich radosnymi okrzykami, to ja jestem budzony o 7:30 i w pośpiechu szykowany do wyjścia. Czasu mało, bo za 30 minut musimy wychodzić żeby odwieźć Antosia do przedszkola i na 9:30 zdążyć na muzykę do Skarszew. No to w drogę! Gotowi do startu, start…Dojeżdżam na czas i wiecie co? Wiecie, wiecie, wiecie? No kto zgadnie? Kto jest? Kto wrócił? Kto wyzdrowiał? Tak! Zgadliście! To mój ulubiony p. Mateusz 🙂
Dzisiaj jestem innym dzieckiem. Gram, śpiewam, tańczę, pokazuję to co piosenka nakazuje. I w tym pokazywaniu jestem coraz lepszy! Nie zawsze wszystko pokażę, bo piosenka idzie dalej, a ja trochę nie nadążam, ale jakby tak wszystko zebrać do kupy, to umiem już pokazać: głowę, uszy, oczy, nosek, włosy, nogi (z chodzeniem), ręce (z kręceniem), usta (które robią śmieszne minki), brwi, prawą nogę, buzię (uśmiechniętą), siedem dziurek w mojej głowie (oko, oko, nos, usta, ucho, ucho).
Z bananem na buzi i bateriami załadowanymi na fulla idę na zajęcia z p. Magdą. A tam zupełnie ją zaskakuję. P. Magda pokazuje mi nową układankę, której nigdy wcześniej nie widziałem… jeśli chcecie zobaczyć, co z nią zrobiłem, zobaczcie filmik.
Trzeba dopasować zwierzątka do karmy, którą lubi, ale kształty puzzli też trochę pomagają. Tadam:
Następne zajęcia mam z p. Kasią – psycholog:
A na samym końcu, po piętnastominutowej przerwie idę do p. Patrycji ćwiczyć minki.
Jejciu jaki on jest wspaniały w każdym calu.. Ciekawi mnie jak długo rodzice z nim to wszystko ćwiczą. Słodziak. Pozdrawiam. ;P Ps. jestem ciocią Panny Zuzanny. :*