Przestałem pisać, bo nic się nie dzieje 🙂 Serio. Mam wakacje, odpoczywam i chodzę z Mamą na spacerki. Antosia nadal nie ma, więc tęsknię za nim bardzo. I tyle z sensacji.
16. lipca – idę się mierzyć i ważyć
Coś mi się popsuło z drzemkami. Zupełnie się rozregulowałem, a może to już nadchodzi ten czas, że drzemać w ciągu dnia wcale nie będę? Kto wie? W każdym razie Mama nadal próbuje. Wkłada mnie do łóżeczka, wychodzi, a ja zamiast spać, wstaję, gadam, śpiewam, urządzam przebieranki…A dzisiaj akurat wyspać się muszę, bo po południu jedziemy do pani doktor na kontrolę. Strasznie dawno tutaj nie byłem, ominąłem nawet bilans dwulatka, więc dzisiaj odbywają się zaległe mierzenia i ważenia. Jestem za mały i za lekki jak na „dwuipółlatka”, czyli występuję w wersji mini. Jednak w ciągu roku urosłem 6cm, a przytyłem tylko 20dkg, czyli całkiem nieźle. Teraz mam 81,5 cm (wiem, wiem, na zdjęciach wyglądam na większego) i ważę 10,5 kg. Dzisiaj miałem mieć też szczepienie, bo mam ogromne zaległości (to wszystko przez te ataki, które kiedyś miałem), no ale jestem jeszcze trochę chory i nadal na lekach, więc nie mogę. A że teraz sezon wakacyjno-urlopowy, to szczepił się będę dopiero 10. września, razem z moim Antosiem.Wracamy do domu. Moją ulubioną zabawką są ostatnio pociągi. Najpierw chodziłem wszędzie z takim dzidziusiowym pociągiem, co się bujał, jechał, dzwonił i grał melodię, ale gdzieś mi odjechał i nie mogę go znaleźć. Za to znalazłem pociągi Antosia. Puszczam je luzem po podłodze, albo rozkładam z Mamą tory i przeszkody i patrzę jak sobie z nimi radzą. Najlepsza zabawa na świecie!
Od wczoraj Tata mnie chwali za ładne mycie zębów. Chwali i docenia, bo nie zawsze ładnie myję. Był czas, że myłem (tzn. pozwalałem Tacie na mycie) bardzo ładnie i był taki, że się buntowałem i wyrywałem. Teraz myję najpiękniej. Otwieram buzię żeby Tata umył w środku i zaciskam zęby żeby umyj je od zewnątrz. Jestem bardzo, bardzo grzeczny. Mam nadzieję, że Mikołaj to widzi.
PS Dzisiaj są urodziny mojego Przyjaciela Szymka, do którego śmigam w niedzielę na imprezę urodzinową. 100 lat, 100 lat, wszystkiego najlepszego!
No, a dzisiaj spacer z Daśkiem i wielka ucieczka z łóżeczka
Rano przechodzę trening samodzielności. Dostaję fartuszek, łyżeczkę i ogromny serek waniliowy (uwielbiam najbardziej na świecie), i sam go zjadam. To w sumie żadna sztuka, bo większość moich Przyjaciół (zarówno tych bez zespołu jak i tych z zespołem) je już samodzielnie od jakiegoś czasu, a przynajmniej próbują. Ja próbuję bardzo rzadko, bo u nas wszystko na wariackich papierach i na nic nie ma czasu. No, ale skoro są wakacje, to możemy trochę zwolnić.Wczoraj widziałem się z Jaśkiem na krótkim… nazwijmy to spacerze, chociaż tak naprawdę byliśmy na zakupach. Na spacer mieliśmy iść po nich, ale czasu zabrakło.
Dzisiaj umawiam się z Daśkiem z dala od sklepów. Idziemy na spacer do Parku Oliwskiego. Mama zostawia wózek w samochodzie. Będę chodził, biegał, spacerował.
Spacerujemy bez wózka tyle ile się da. Potem idziemy na lody i frytki, i bez wózka jest już ciężko, bo kiedy Mama i Ciocia siedzą przy stoliku, a Dasiek w swoim wózku, ja zeskakuję z krzesła, przechodzę pod stołem, mówię „papa” i jak gdyby nigdy nic wychodzą za furtkę. Nie chcą iść ze mną, pójdę sam. Mama się jednak zdecydowała i wyszła za mną, ale nie po to żeby ze mną pójść, a po to żeby przyprowadzić mnie z powrotem. Nie bardzo mi się to podoba i znów chcę uciekać, więc Mama zostawia mnie z Ciocią i pędzi po wózek. Teraz jestem uziemiony.
Ze spaceru wracamy w przyspieszonym tempie, bo pod blokiem czeka już na nas Ciocia Gosia. Zasypiam w drodze powrotnej, ale budzę się kiedy Mama wkłada mnie do łóżeczka i dalej spać już nie chcę, przynajmniej na razie. Nie będę spał, kiedy mamy gości. Mama sprząta i sprząta, a ja się kręcę w te i nazad, i wciąż wyciągam nowe zabawki. W końcu Ciocia wkłada mnie do łóżeczka, bo inaczej Mama nigdy nie skończy. A co ja na to? Uciekam! Dziś po raz pierwszy w życiu nawiałem z łóżeczka. Przerzuciłem nogę przez barierkę, a dalej już samo poszło. Pierwsze koty za płoty. Teraz będę uciekał kiedy tylko będę chciał.Wychodzę z łóżka, Mama dalej sprząta i zupełnie zapomina o tym, że na małym stoliku stoi jej mrożona kawa. Widać ją nawet na zdjęciu. Znalazłem, podszedłem i huknąłem kubkiem o podłogę. Kubek się nie stłukł, ale kawa jest wszędzie – na mnie, na półkach, na zabawkach, na podłodze, na ścianie, na kaloryferze, na Antka kuchni, na kwiatkach (świeżo wykąpanych), na parapecie, a nawet na świeżo umytych oknach. Mam nadzieję, że Mikołaj tego nie widzi.
Wbrew pozorom, to nie ja napisałem to zdanie……ale zgadzam się z nim w 100% 🙂
PS Dzisiaj też pięknie myłem zęby!
PS2 Kiedy Antoś był całkiem mały mówił na hipopotama „papilu”, ja od dzisiaj mówię „totam”.
Twoja mama ma piękna spódnicę na zdjęciu w gabinecie lakarskim. Szkoda, że nie spojrzała w obiektyw, bo mielibyście fajna fotkę. I faktycznie, w ogóle nie widać, że jesteś w wersji mini.
Mycie zębów jest mega ważne i mega ekonoiczne wobec przyszłych ewentualnych wypełnień w ząbkach:).
Super ! Widać pełno radości na zdjęciach :). Aż miło się patrzy 🙂
CUDNY JEST WASZ FISTASZEK 😉
czyta się super, a jeszcze milej ogląda 😉
pozdrawiamy z Torunia i prostujemy, że mama na zdjęciu u doktorka ma właściwie spodnie….osobiście to stwierdziliśmy na wspólnym fiku-miku na szkoleniu w Piernikowym mieście 😉 pozdrawiamy Maksiu i mama osobista
Pozdrowienia od równolatka Maćka z Poznania i jego mamy. Za to Maciek jest w wersji maxi i się zamartwiam. Pierwszy syn był w wersji mini i w zasadzie do dziś jest i myślę, że to jest lepsza wersja (mimo problemów z karmieniem), a patrzę z perspektywy matki jednego dorosłego syna.