Urodziny aDaśka i… jednej skuchy nikt nie liczy ;)

Czwartek…

…to kolejny wspaniały dzień bez pieluchy. Niestety dzisiaj w Skarszewach, tak jakoś wychodzi, że zaliczam jedną skuchę. Idę z p. Moniką do kibelka, nie robię siusiu, a potem tak się jakoś składa, że robię siusiu w majty. Ale to nic. Jednej skuchy nikt nie liczy.

Piątek…

…za to jest bez skuchy i tego się trzymam i z tego się cieszę. Mam nadzieję, że mi wybaczycie, że jak tak ciągle o tym siusianiu piszę, ale wierzcie mi to jest u nas wielki hit i wielka nowość, i po prostu nie da się inaczej. Jak zacznę jeść normalne obiady, albo nauczę się na pamięć „Inwokacji”, albo zacznę latać paralotnią, to wtedy zacznę mówić o czymś innym 😉

Siusianie stało się dla mnie pretekstem do wykręcania się od pracy. Jak siedziałem w pieluszce, to nic nie stało na przeszkodzie żebym pracował bez przerwy, no ale kiedy pieluchy nie ma, to przecież nikt mi siusiania nie odmówi. Kiedy tylko mogę, wołam „siusiu”. W czasie zajęć z krakowskiej, w czasie rehabilitacji… nie ważne, czy mi się chce, ważne że mogę!rehabilitacjaDzisiaj po moich przedpołudniowych obowiązkach – rehabilitacji, SI i zajęciach z logopedą, jadę do przedszkola mojego Antosia. Na tablicy z ogłoszeniami jest napisane, że są zajęcia patriotyczne i że zapraszamy. Poczułem się zaproszony i przyjechałem, ale okazało się, że zaproszenie dotyczy tylko dzieci z przedszkola. Żeby nie jeździć w kółko (bo przedszkole Antosia wcale nie jest tak blisko), idę z Mamą na spacer nad Motławę i na Długą. Widzicie coś nietypowego w moim wyposażeniu? 😉spacer po DługiejTak, tak. Nocnik mam zawsze przy sobie.

Odbieram Antosia wcześniej niż zwykle i razem jedziemy do domu, potem po Tatę i na basen. Dzisiaj, tak jak w zeszłym tygodniu, pływam bez pieluchy. Nocnik czeka na brzegu. I wiecie co? Wołam „siusiu”, Mama mnie sadza, robię swoje, podciągam majty i wracam do wody! 🙂basen solankowy w Sopocie

Sobota – impreza urodzinowa Adasia

W weekendy trudniej obyć się bez skuchy, bo śpię w łóżeczku. A jak śpię w łóżeczku, to jestem taki zrelaksowany, że zapominam o Bożym świecie, w tym o braku pieluchy i… no właśnie. Ale jednej skuchy nikt przecież nie liczy.

Po południu, razem z Mamą jadę na urodziny aDaśka. Tata i Antoś jadą na mecz.

...cheese...

…cheese…

I już po zabawie. Choć urodziny Adasia będą dopiero jutro, to już teraz życzę mu wszystkiego, co najlepsze i dziękuję za wspaniałą imprezę!

niedziela

Kurczę, siusiam w majty wieszając pranie (to znak, że jestem wspaniałym pomocnikiem, bez reszty skupionym na swoim zadaniu)… Za to kiedy śpię w łóżeczku w ciągu dnia, udaje mi się bez skuchy! Hurrra!

Na dzisiaj nie mamy żadnych planów, żadnych imprez, nauk, obowiązków. Pogoda jest piękna, prawdziwie wiosenna, więc korzystamy ze słońca, wolnego czasu i obecności Taty (jutro Tata wyjeżdża na całe długie pięć dni!) i idziemy na spacer. Zobaczcie, co udało nam się znaleźć…Wiosna!…tak, to wiosna!

Ja i AntośTata i Antoś pojechali na basen, a ja zajmuję się drobnymi naprawami. Ktoś w końcu zauważył, że książeczka już nie gra. Ktoś w końcu musi wymienić baterie.Naprawiam


Jeden komentarz do wpisu “Urodziny aDaśka i… jednej skuchy nikt nie liczy ;)

Skomentuj Anka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *