W sobotę…
…przychodzą moi Przyjaciele. Dawno nie widzieliśmy się w tak dużym składzie (tu zajęcia, tam przedszkole, każdy gdzieś goni, nikt nie ma czasu) i cieszę się bardzo, że dzisiaj się udało. Niestety, jak to często bywa, nie wszyscy dotarli. Nie jest łatwo ustalić termin, który będzie pasował wszystkim. Ale i tak jest dobrze! Gości przyszło naprawdę bardzo dużo (Amelka, Julka, Adaś, Maja, Martynka, Miłosz, Karol, Szymek, Franek, Damian, Blanka, Malwinka, Jagoda, Ala, Natalka, Szymek, Kuba, Lena, Pola, no i jeszcze rodzice). Bo ja mam naprawdę bardzo dużo wspaniałych Przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć! Wszyscy do mnie, wszyscy dla mnie!
Wszystkim gościom serdecznie dziękuję za pamięć, wspólnie spędzony czas i wspaniałe prezenty! Cieszę się, że byliście ze mną w tak ważnym dla mnie dniu. Cieszę, że po tak długim czasie udało nam się spotkać prawie w pełnym składzie.
Sobota była długa i intensywna, więc w niedzielę…
…wstajemy powoli. Odpoczywamy po wczorajszej zabawie. Tradycyjnie, jak to mamy w zwyczaju w weekendy, kiedy nigdzie nie trzeba się spieszyć, ładujemy się do łóżka Rodziców. Fajnie tak się leży w piątkę, przytula, rozmawia i śmieje 🙂A od południa świętuję dalej. W końcu urodziny obchodzi się tylko raz w roku, a czwarte to już w ogóle… tylko raz w życiu! Trzeba korzystać na maksa. Dzisiaj jednak kameralnie i spokojnie. Tylko najbliższa Rodzina. Przyjeżdża Babcia Asia z Dziadkiem Michałem i z Ciocio-Babcią Myszką, Babcia Bożenka, Ciocia Gosia i Wujek Łukasz. Są też moi Rodzice i moje kochane Rodzeństwo – Antoś i Marysia.
Tak jak wczoraj, jest dziś tort i świeczki, i „sto lat”. Mama niesie tort, wszyscy śpiewają „Sto lat”, a ja dmucham ile sił w płucach. Do mojego dmuchania przyłączył się Antoś i trochę mi pomógł. Tata zapala świeczki jeszcze raz, żebym spróbował sam. Wszyscy czekają w napięciu aż zacznę dmuchać, a ja… ja czekam aż zaczną mi śpiewać. Bez śpiewania nie ma dmuchania! Intonuję więc „100 lat…”, a goście podejmują wyzwanie. Teraz mogę dmuchać! 😉
Pamiętacie, że w poniedziałek zaginął mój ukochany szczur? No i teraz dziwna sprawa… Babcia Bożenka przynosi mi szczura w prezencie urodzinowym. Niby taki jak mój, ale trochę za czysty (mój był mocno brudny, bo wszędzie ze mną jeździł i wszystko ze mną robił) i za kształtny (mój był wygnieciony od przytulania). I koło ogona wisi mu długa metka. Mój Szczurek takiej nie miał. No i pachnie jakoś inaczej. Nie jak błoto, resztki jedzenia i ja, tylko tak jakoś świeżo, sklepowo i nowo. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Trochę go lubię, a trochę podchodzę do niego z dystansem. Niby mój, ale jakby nie do końca. Niby go przytulam, ale tak jakoś niepewnie. A kiedy to robię, mówię „Szczur, Kuba!”. Wszyscy myślą, że tak nazwałem mojego Szczura, ale prawda jest inna. Mówię o brudnym Szczurku, którego widziałem ostatnio w przedszkolu i o moim koledze Kubie. Szkoda, że nie mogę powiedzieć co mi chodzi po głowie, całym, pięknym zdaniem, tak, żeby każdy mnie zrozumiał. To jest wyzwanie na kolejny rok życia. Mówić nie tylko dużo, ale i wyraźnie. Nie tylko pojedyncze słowa i proste zdania, ale i rozbudowane, prawdziwe opowieści, żeby móc rozmawiać jak równy z równym, na każdy temat, który jest dla mnie ważny.
W ten weekend było świętowanie, a już we wtorek, 2. lutego moje prawdziwe, czwarte urodziny, bilans czterolatka i zabawa w przedszkolu. Do usłyszenia!
Wszystkiego najlepszego Stasiu 🙂
Życzę Ci wspaniały chłopczyku wszystkiego co najlepsze – chociaż Ty masz to co w życiu jest najważniejsze MIŁOŚĆ :):) Ty jesteś miłością i Twoja rodzina nią jest 🙂 Jesteś cudownym i niepowtarzalnym dzieckiem i życzę Ci spełnienia marzeń i jeszcze więcej uśmiechu na Twojej buzi 🙂 I właśnie tego, abyś mówił więcej i opowiadał dłłłłłłłługie historie (chociaż i tak dobrze mówisz- krótko i na temat- sama słyszałam)
A dla Twoich super rodziców i rodzeństwa śle buziaki, oczywiście Ciebie nie mogę pominąć 🙂 buziaki