Spotkanie u logopedy
Zacznę od logopedy. Z panią Honoratą widuję się rzadko, ale jak już się zobaczymy, to zawsze jest fajnie. Dziś również. Głównie dlatego, że pani logopeda (każda z którą się spotkałem) bardzo mnie chwali, a ja, jak każdy facet, jestem łasy na pochwały. Ładnie mówię, ładnie trzymam języczek i jeszcze coś, o czym później Wam powiem…
Praca domowa:
- ja wytykam język – Rodzice też,
- ja mówię „bababa” – Rodzice też, a potem z tego „bababa” przechodzą w „bam-bam” i pokazują mi piłkę mówiąc „To jest piłka. Piłka robi bam-bam.”,
- Rodzice mają mówić do mnie prostym językiem: „mam”, „daj”, „masz”, „bam”, „nie ma” itp. Zwroty typu „Staszku, czy byłbyś tak uprzejmy i podał mi tę zabawkę, bardzo Cię proszę.” są zbyt skomplikowane 🙂
- Rodzice śpiewają: „la la la” i przechodzą w „lala” pokazując mi lalę,
- kiedy krzyczę, że mi nudno, Rodzice mają reagować, nie ignorować, tylko zagadać do mnie, okazać zainteresowanie i zrozumienie,
- Mama gotuje…, ja się niecierpliwię… Mama mówi i pokazuje (z przesadną ekspresją): „Ja gotuję. Dobre rzeczy. Mmmm. Popatrz. Posłuchaj. Biorę marchewkę. Ciach, ciach, ciach i do gara. Biorę ziemniaka. Ciach, ciach, ciach i do gara. Będzie dobra zupa. Mmmm.” i tak jak najczęściej, a potem (po kilku dniach) sprawdzić, co zapamiętałem i zapytać: „Staszku, gdzie jest garnek?”, „Gdzie jest ziemniak?”,
- i jeszcze jedno na koniec – nie zagadywać mnie cały czas, Rodzice mają zostawić mi ciszę, abym też mógł coś powiedzieć.
No to mówię, za co jeszcze dostałem pochwałę. Pani Honorata pokazała mi krowę, a ja wydałem dźwięk „klo-klo” uderzając języczkiem o podniebienie. Pani jest przekonana, że w ten sposób powiedziałem, że krowa, to koń, a dokładniej (w języku niemowlaków), że jest to zwierzę na czterech łapach (nogach, kopytach). Mama nie jest przekonana o słuszności podejrzeń pani logopedy i bardziej obstawia na przypadek niż moje działanie celowe…, no ale zobaczymy. Mama będzie pokazywać mi krowę, konia i inne czterołape zwierzątka w domu, a ja albo będę robił „klo-klo”, albo nie.
A w ogóle to wiek, w którym aktualnie jestem (9 miesięcy), to wiek naśladowania, więc jest to odpowiednia pora, aby nauczyć mnie miliona ważnych rzeczy. Rodzice naśladują mnie, a ja naśladuję ich. Dobrze się bawimy i przy okazji uczymy od siebie.
Rehabilitacja
PS Już za tydzień kolejne spotkanie w ramach Stowarzyszenia „Ja też”.
Oj, zagladam i sama sie ucze, co robic z moim troche starszym od Staszka synkiem:D dzieki!
no i pozdrowienia:D
🙂 No to fajnie! Cieszymy się bardzo, że możemy się na coś przydać. Pozdrawiamy!