Około 10:10 pojawiam się u Mateuszka. Mamy jeszcze godzinę na to, aby się pobawić i coś przekąsić. Mati w zasadzie już zjadł, a teraz głównie ulewa. Ja przyjechałem na głodniaka, więc nadrabiam zaległości. Oj, widać jednak, że mój kumpel też ma apetyt na deserek, a może chce się tylko ze mną przywitać?
Czy wiecie, że mały Mateuszek awansował na profesora?
Wada wzroku dość często towarzyszy zespołowi Downa. Ja badania jeszcze nie miałem, ale cierpliwie czekam w kolejce. Jeszcze tylko kilka miesięcy i będę wiedział, czy świat wygląda właśnie tak, jak widzę go ja.
Czas szybko leci, a my ruszamy w drogę…
Wczoraj przedstawiłem Wam mój niezmienny tygodniowy grafik. Jednak tak z Mamą rozmyślałem i doszedłem do wniosku, że losu lepiej nie kusić, więc z aquavibry zrezygnujemy. Mówimy o tym p. Gosi, a ona na to, że to samo miała nam przekazać, że dopóki nie mam 100% pewności, że jest to dla mnie bezpieczne, będzie robiła mi zwykły masaż.
Kiedy ja mam masaż, Mama zagląda do p. Agnieszki Cybulskiej (dyrektorki ośrodka). Okazuje się, że nie tylko z aquavibronu muszę zrezygnować. Nie będę miał też ćwiczeń prowadzonych metodą Vojty, oraz lampek wyświetlanych na suficie. No i czuję się ważny! Nie taki ważny ważniak, co siedzi wysoko i krzyczy, a wszyscy się go boją i na wszelki wypadek słuchają. Czuję się ważny, bo wszystkim tu na mnie zależy i chcą dla mnie jak najlepiej, troszczą się i starają mi dogodzić. Masaż aquavibron, ćwiczenia metodą Vojty i lampki, które się poruszają albo migają są niewskazane przy epilepsji. Dopóki nie wyjaśni się, jak sprawa wygląda w moim przypadku, będą na mnie uważać.
Po masażu idę na rehabilitację i zgodnie z zapowiedzią nie ćwiczę Vojtą. Mam za to bardzo trudne ćwiczenia na czworakowanie…
Heh, czuję że powoli zbliża się kryzys środka tygodnia. 45 minut ćwiczeń mija bardzo powoli i naprawdę jest mi coraz ciężej. Zaczynam wypatrywać weekendu 🙂
Przerwa na jogurt mija zdecydowanie za szybko i już wędruję na masaż do logopedy. Dzisiaj jestem wyjątkowo rozgadany i mimo zmęczenia, bardzo wesoły.
Hop siup i już po zajęciach. Przyszedł czas na zabawę z psychologiem. Dzisiaj Mama zostawia mnie na trochę sam na sam z p. Moniką i idzie na śniadanko. Okazuje się, że mamy też potrzebują mieć czasem przerwę 🙂
2,5 godziny zleciało, a przede mną ostatnie zajęcia. Miałem pojeździć trochę w misce i popatrzeć na zające śmigające po suficie, ale niestety zakaz, to zakaz. Ruchomych światełek nie będzie. Za to mogę zrobić trochę bałaganu…
No i czas na zasłużony wypoczynek. Dzisiaj mamy wyjątkowo dobre humory…
Ale fajny golas!! Kawał chłopaka!! Jesteś bardzo wytrwały, podziwiam Rodziców i Ciebie. Wierzę, że wasze wysiłki, wyrzeczenia, przyniosą skutek.
PS. Masz bardzo sympatyczną Babcię. :-))
Ano golas… chociaż nie do końca, bo pieluszki nie oddałem 🙂 A dzielny być się staram, choć muszę przyznać, że dziś było ciężko… taki mały kryzys. Mam nadzieję, że jutro będzie mi łatwiej.
Pozdrawiam ciepło!
PS A wszystkie moje Babcie i Prababcie są bardzo sympatyczne 🙂
Witam. Czy mogę prosić o wiecej informacji o turnusach w Skarszewach. Ich strona inernetowa nie dziala, a chciala bym wiedziec ile trwa turnus i kiedy jest nastepny oraz jak odbywaja sie zapisy ( i ile kosztuje).
Z gory dziekuje za odpowiedz.
Marta
Dzień dobry!
Turnus trwa 1 lub 2 tygodnie, jak kto woli. Ja wolałem 2, ale za późno się zdecydowałem i nie było już miejsca. Jednak dzieci chorują lub wyjeżdżają, więc zawsze jest szansa, że jakieś miejsce znienacka się zwolni.
Turnusy są w czasie ferii zimowych i w czasie wakacji.
Żeby skorzystać z rehabilitacji w Skarszewach, trzeba się zapisać telefonicznie (58) 588-24-63 do OREWu i tydzień później pojechać na spotkanie z Zespołem Terapeutycznym. Po tygodniu rozpoczyna się regularna rehabilitacja 2-3 razy w tygodniu. Koszt moich zajęć w Skarszewach to 15zł miesięcznie. Jest to składka członkowska.
Wszystkiego dowie się Pani, pod numerem telefonu, który podałem 🙂 Dyrektorką ośrodka jest mgr Agnieszka Cybulska – bardzo fajna pani!
dziekuje za odpowiedz 🙂
aaaa, jeszcze jedno pytanie. Czy mozna prosic o maila to tego osrodka?
Dziekuje
psouu_skarszewy(małpka)tlen.pl
Stasiu, tylko nie wkładaj sobie fasoli do nosa!!!!!!! 😉 Mój Szymek kiedyś włożył sobie do dziurki klocuszek Lego. Zabawy było potem po pachy….:(
Ja mam mały nosek i jeszcze mniejsze dziurki. Fasola nie wejdzie 🙂 Za to, przy każdej okazji próbuję wpakować ją sobie do buzi. Niestety p. Sylwia nie pozwala, muszę zostawić ją dla innych dzieci.