O tym, że kąpiel jest przyjemna, a ćwiczenia nie

No i się wydało! Nie będę widział pani Danki przez 2 tygodnie, bo właśnie zacząłem intensywną rehabilitację na Polankach, czyli w dziecięcym szpitalu w Gdańsku. Intensywna, bo zajęcia są codziennie przez 2 tygodnie, nie licząc weekendów.

Zaczynam od kąpieli w małej wannie, a raczej w zlewie. Woda jest ciepła i bardzo przyjemna, a do tego wibruje od wpuszczanego w nią powietrza. Pierwsze wrażenie niezbyt przyjemne i prawie zaczynam płakać, potem się jednak relaksuję i bardzo mi się podoba.

Kąpiel jest naprawdę miła, niestety trwa tylko 8 minut.

(Filmik strasznie słaby, aparat odmówił posłuszeństwa i znów poratowaliśmy się telefonem).

Po kąpieli mam chwilę przerwy, próbuję coś zjeść, ale słabo mi idzie. Za jasno, za głośno, za dużo ludzi.

O 11:30 zaczynam rehabilitację z panem Łukaszem. Bardzo mnie męczy mimo, że protestuję ze wszystkich sił. Mama nie chce mnie bronić, mówi że to dla mojego dobra. Pan Łukasz zauważył, że nie lubię jak dotyka się moich ramion. A pewnie, że nie! Choć w zasadzie sam dotyk nie byłby taki zły, gdyby mi ich tak strasznie nie naciskał. Rehabilitant mówi Mamie, że płaczę nie dlatego, że mnie boli, a dlatego że ogranicza moją wolność w majtaniu kończynami na wszystkie strony. Coś w tym jest, ale boli również. Mówi też, że jestem małym wymuszaczem. Mam to po Antosiu 🙂 Ćwiczenia są trudne, a pan Łukasz nie odpuszcza, mimo tego cieszę się, że tu jestem, czuję że wkrótce stanę na nogi 😉

Po zajęciach idziemy zapisać się do neurologa. Wizyta już we wrześniu 🙂 Z endokrynologiem nie mam tyle szczęścia. Trzeba zadzwonić w grudniu, aby zapisać się na przyszły rok.


Wpis “O tym, że kąpiel jest przyjemna, a ćwiczenia nie” został skomentowany 3 razy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *