Światełko w tunelu… i nie jest to pociąg!

Wpis jest długi, ale musicie dotrwać do końca. Serio! Czytajcie 🙂

Jest poniedziałek…

…więc jestem w Skarszewach. Widzicie to co ja? Wiosna, wiosna, wiosna!Droga do Skarszew... Grafik mam podobny do tego w zeszłym tygodniu, a to oznacza, że zajęć grupowych nadal brak. Nie widuję więc Amelki, Oskara i Maksia, a Agatkę tylko przez bardzo krótką chwilkę, bo ona kończy właśnie zajęcia, a ja zaczynam. A zaczynam od ciężkiej pracy, bo najpierw mam rehabilitację z p. Gosią. Cały czas uczę się chodzić jak niedźwiedź. Nie jest to łatwe, ale się staram. Jak w końcu mi się uda, będę postrachem gór i lasów 😉

Po rehabilitacji idę na Salę Doświadczania Świata, a tu czeka na mnie wspaniała niespodzianka… pani Sylwia we własnej osobie! Jest radość!

Długo się nie widzieliśmy, więc nadrabiamy stracony czas… są świetliste makarony, bąbelkowy walec, wielka miska, piłki, huśtawka…, ale najważniejsze że jest p. Sylwia! Bardzo, bardzo się cieszę!

Ostatnie zajęcia mam z p. Beatą, która jest logopedą. Tutaj też robię dużo różnych rzeczy i bardzo mi się podoba. Uczę się dmuchać w piórka, mam masaż buźki, wycieram kurze…

A we wtorek…

…jadę na Wejhera do poradni okulistycznej na moje pierwsze w życiu badanie. Szkoda, że nie mam już mojej Prababci Lusi, która była okulistą. Na pewno chętnie by obejrzała moje oczka. A tak… muszę iść do przychodni. Przyjeżdżam razem z Bratem i Rodzicami. Wsparcie musi być! Nie wiadomo w końcu, co mnie tu czeka.

Zaraz będzie moja kolej.

Zaraz będzie moja kolej.

Wchodzę do gabinetu i okazuje się, że nie jest tak źle. Pani jest bardzo miła 🙂 Pokazuje mi kartę z obrazkami, a na niej dużo czarnych rzeczy, np. kółko, koń itp. Ja mam taką samą kartkę przed nosem i jak pani pokazuje mi na dużej, ja muszę odnaleźć na małej. Trzy pytania, trzy sukcesy – pokazałem rączką trzy obrazki na swojej kartce, trzy odpowiednie, ale to pewnie przypadek. Zaraz będę miał zakropione oczka, ale zanim to się stanie muszę pójść z Mamą na oddział żeby zmierzyli mi temperaturę. Nie można zakraplać kiedy jest gorączka. Na szczęście wszystko jest dobrze. Wracam na dół, a pani „wlewa” mi do oczka jakiś piekący płyn. Nie bardzo mi to pasuje, ale co zrobić. Zuch jestem i wcale nie płaczę. Teraz muszę poczekać 50 minut, aż będę miał źrenice jak talerze. Korzystamy więc z czasu i pogody, i idziemy na spacerek. Oczywiście zasypiam na ostatnie 5 minut i kiedy gotowy dojeżdżam na badanie, Mama musi mnie zbudzić. Choć jest bardzo jasno, moje źrenice są ogromniaste.

Pani doktor zagląda mi w oczka różnymi machinami, patrzy czy wodzę wzrokiem za światełkiem i razi mnie latarką. Egzamin zdaję na piątkę. Dno oka prawidłowe, soczewki prawidłowe, zeza brak. Mam mały astygmatyzm i nadwzroczność, ale to nie jest ani powód do zmartwień, ani okazja do wyruszenia na zakupy po nowe, piękne i modne okularki. No trudno! Kolejną wizytę mam w styczniu.

Po południu jadę z Mamą do pani doktor, bo mam brzydki kaszel i zielony katar, i trochę się boimy, że to przebrzydły wirus. Okazuje się jednak, że to pyłki, które atakują moje gardło, nosek i krtań. Inhalacja i witaminka C spokojnie wystarczą 🙂 Zaraz potem ruszamy do Mamy pracy, a tam pełno wesołych Ciotek, które mnie zabawiają – Ciocia Lila, Ciocia Hania i Ciocia Ewa. Noszą, przytulają, uśmiechają się i gadają. No rewelacja. Mogę tu zostać nawet na tydzień!

No i jeszcze jedna sprawa. Kilka miesięcy temu na moją facebookową stronę, napisała do nas jedna pani, co jest dziennikarką i chciała umówić się z nami na wywiad. Rozmowa się odbyła bardzo dawno temu, a po tej rozmowie sesja zdjęciowa też bardzo dawno temu…, a oto efekt… Ja skromny i nieśmiały Staszek – Fistaszek mam swoje miejsce w dwutygodniku „Takie jest życie” (nr 10), który właśnie pokazał się w kioskach 🙂 Staszek w dwutygodniku "Takie jest życie"Kilka rzeczy bym zmienił… np. tytuł, bo fakt krzyżem nie jestem, ale i za dar się nie uważam. Ot zwykłe bobo, jak każde inne. Mogę być darem, pod warunkiem że i Antoś nim jest 🙂 O reszcie nie wspominam i tak już za późno. Niech będzie jak jest! Nie, jednak muszę sprostować chociaż coś… wzmianka o szpitalu jest troszkę zbyt surowa. Owszem pani doktor przyszła do nas w nocy, kiedy byłem sam z Mamą, ale fajnie do nas mówiła i wcale tak szybko od nas nie wyszła. Coś tam Mamie wyjaśniała, choć Mama niewiele z tego pamięta. W każdym razie była fajna. Ja ją polubiłem 🙂 Oprócz mnie i mojej Rodzinki na zdjęciach są też nasi Przyjaciele – Szymek z rodzicami i Mateuszek z siostrą i rodzicami.

Skoro artykuł już się ukazał, to teraz mam przyzwolenie na pochwalenie się zdjęciami z naszej lutowej sesji. Zdjęcia wykonała pani fotograf A. Róg.

I jeszcze jeden pozytyw nowego tygodnia… słuchajcie, to działa! Pierwsze wpłaty na Zespół Terapeutyczny już poszły, a to cieszy mnie przeogromnie! Każda wpłata (nawet najmniejsza) przybliża nas do powrotu do normalności, każda jest światełkiem w tunelu. Dzięki Wam, dzieciaki które straciły możliwość korzystania z terapii w Skarszewach, wracają! Nie mam słów żeby powiedzieć jak bardzo się cieszę i jak bardzo jestem Wam wdzięczny! Ja działam i Wy działajcie! Wspólnymi siłami zwyciężymy! Wpłacajcie, udostępniajcie, piszcie listy! To naprawdę ma sens! Zajrzyjcie też do wydarzenia na facebooku. Dołączcie i zaproście swoich znajomych!


Wpis “Światełko w tunelu… i nie jest to pociąg!” został skomentowany 10 razy

  1. No to elegancko Stasiu! Jesteś Darem i Antoś tez jest darem 🙂 Ale każdy dar wnosi coś innego do życia i jest niesamowity a już na pewno niepowtarzalny 😉

  2. Taka malutka rada – jak chcecie być pewni, żeby w gazetach czy gdziekowiek indziej publikowane Wasze wypowiedzi były zgodne z tym, co mówiliście – zawsze żądajcie autoryzacj.

    • Autoryzacja była, ale po niej była korekta po której autoryzacji już nie było. No i na papierze tekst jednak troszkę inaczej wygląda niż na papierze 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *