Turnusu w Skarszewach ciąg dalszy i plany na przyszłość

Ciocia Dorotka wylicza mi zaległości, a ja po prostu nie mam kiedy pisać. Turnus trwał dwa tygodnie i już się skończył, a ja opisałem dopiero trzy dni. Wiem, że jestem w tyle, ale nic nie poradzę. Tzn. trochę poradzę, bo trochę nadrobię, ale nie będę tak szczegółowy jak w zeszłym roku. Po pierwsze nie wszystko pamiętam, bo nie robiłem żadnych notatek, po drugie żeby Was nie zanudzić, bo ciągle robiłem to samo, po trzecie nie mam aż tyle czasu.

Zacznę od tego, że codziennie od 8:00 do 15:30 byłem na terenie ośrodka lub w jego okolicy. To dlatego, że miałem taki zwariowany plan:

  • 8:00 – 8:30 logopeda
  • 8:30 – 9:00 Sala Doświadczania Świata
  • 9:00 – 9:45 muzyka
  • 9:45 – 10:15 hydroterapia
  • 10:15 – 13:15 przerwa
  • 13:15 – 14:00 Wiejski Zakątek
  • 14:00 – 14:30 pedagog
  • 14:30 – 15:00 psycholog
  • 15:00 – 15:30 jedzenie, siusianie, przebieranie, pakowanie

W przerwie zawsze chodziłem z Mamą na spacer (dwa razy część przerwy spędziłem w przedszkolu) żeby trochę odsapnąć, powdychać świeże powietrze i przede wszystkim się wyspać, żeby mieć siłę na następne zajęcia. Zwłaszcza, że te na koniec dnia wymagały ode mnie większego skupienia.

Mógłbym też wspomnieć o kilku turnusowo-relaksacyjnych małych sukcesach:

  • znam już kolor żółty, czerwony i zielony – idealny zestaw kolorystyczny na idealny festiwalowy reggae wypad 😉
  • dzięki zabawce Nastki nauczyłem się mówić „nony” na „zielony”. Wciskałem zielony guzik, zabawka mówiła „zielony”, a ja powtarzałem po niej od kilku do kilkunastu razy dziennie,
  • kiedy Mama pokazuje na mnie i pyta „kto to?”, odpowiadam „ja” i też pokazuję na siebie,
  • w puzzlach dwuelementowych potrafię dobrać odpowiednie nogi do odpowiedniej głowy i odwrotnie,
  • mam świetne poczucie humoru. Znalazłem zasuszonego robaka, zaniosłem go Mamie, Mama się bała, no i się zaczęło. Mama się odchyla, to ja Mamie robaka rzucam. Mama odchyla się jeszcze bardziej, to ja podnoszę robaka i rzucam jeszcze mocniej. Wszystkie zasuszone nogi pogubił, ale było warto. Mama piszczała, a ja miałem ubaw po pachy. Ciocia Ania sprzątnęła robaka, więc poszedłem po nowego i dalej się bawiliśmy 😉
  • podśpiewuję po swojemu piosenkę „Idziemy do zoo”, do tego wykonuję szalone podskoki i pokazuję ile się da… jak jest mowa o tym, że „trąbą wodę piją słonie, chlup, chlup, chlup”, to na „chlup” wystawiam język na zewnątrz i wychlapuję ślinę (chlupanie tak mnie wkręciło, że chlupię językiem nawet wtedy kiedy widzę słonia. Przypomina mi się zaraz cała piosenka, więc nawet jak jej nie słyszę to śpiewam, tańczę i pokazuję),
  • mówię coraz więcej, prawie że całymi zdaniami, dużo tłumaczę i gestykuluję. Póki co prawie nikt mnie nie rozumie, bo te moje zdania są w moim języku, ale się staram i próbuję,
  • potrafię robić Mamie pierdziochy (to chyba dzięki Cioci Ani, która zasypywała mnie pierdziochami),
  • kiedy ktoś mnie pyta „Chcesz to?”, to odpowiadam (w zależności od moich upodobań) „nie” lub „ta”/”tak”,
  • kiedy chcę gdzieś iść mówię „tam” i pokazuję rączką kierunek,
  • kiedy miałem focha na jedzenie, to Mama puszczała mi „Peppę Pig”, no i ta Peppa tak mi się spodobała, że teraz sam pokazuję komputer i wołam trochę po swojemu „Pepepepepepeeeee piii”, żeby Mama mi ją włączyła (kiedy po powrocie do domu tak zawołałem Antoś powiedział: „Brawo mój Braciszku kochany, potrafisz już mówić <<Peppa Pig>>”. Fajnie, co?,),
  • na zajęciach z p. Kasią przegryzłem na pół winogrono, a na zajęciach z p. Magdą spróbowałem groszek,
  • możliwe, że jeszcze coś, ale teraz sobie nie przypomnę.

Skończyłem na środzie, to teraz czwartek i czwarty dzień turnusu:

Mama raczej nie wchodzi ze mną na pierwsze zajęcia, bo wtedy zamiast pracować, włażę jej na kolana. Jakiś taki przytulaśny jestem z rana. Drugie zajęcia mam w SDŚ i p. Martyna przyniosła dziś górę piasku. Będziemy zakopywać nogi i ręce, i odkopywać skarby.


Na muzyce, jak zawsze, jestem najpilniejszym uczniem i czujnie obserwuję jak z połączenia ręki i gitary wychodzą takie ładne dźwięki.

Czas na przerwę. Idę z Mamą na długi spacer i mimo, że jest dopiero 10:30 natychmiast zasypiam. Pełen energii wracam na zajęcia w Wiejskim Zakątku, gdzie uczę się koloru zielonego.Wiejski ZakątekMama ucieka z dwóch ostatnich zajęć, a ja dalej pracuję. W nagrodę jedziemy po zajęciach na wycieczkę do Starogardu. Niby blisko, a ja zasypiam. Zobaczcie jaką mam ładną przytulankę pod prawą rączką 😉Przytulony do gitaryMama z Ciocią miały plan aby usiąść w kawiarni, wypić kawę i zjeść gruszki, ale ja mam inny plan…Uciekam

Ostatni dzień pierwszego tygodnia. Hurrra!

Strasznie nas cieszy fakt, że już dziś pojedziemy do domu. Bo choć na turnusie fajnie i na naszych wycieczkach też, i w mieszkanku w Skarszewach też całkiem przyjemnie, to każdy wie, że w domu najlepiej. Tęsknimy za Antosiem, tęsknimy za Tatą, już się nie możemy doczekać.

Ale zanim będzie nagroda, najpierw musi być praca. Po zajęciach z logopedą maszeruję do Sali Doświadczania Świata…Sala Doświadczania Świata…i na muzykę…

Po długiej przerwie idę na Wiejski Zakątek odwiedzić moje ulubione króliki i pouczyć się zielonego koloru. Przy okazji karmienia zielonego smoka zielonym groszkiem spróbowałem nawet jednej zielonej kuleczki.

Naukę zielonego ćwiczę też z p. Kasią…

Nauka kolorów - zielony

Nauka kolorów – zielony

…a u p. Kasi nr 2 układam puzzlowe ubranka na puzzlowej lali. Muszę dopasować kapelusz i buty. Póki co kapelusz ląduje mi tuż na bluzką lali, czyli na jej buzi. Jeszcze nie rozumiem, że musi być przerwa między tymi dwoma puzzlami.

Hurrra! Jest weekend! Jesteśmy w domu!

Wczoraj Rodzice mieli piątą rocznicę ślubu. Z tej okazji chcieli się wybrać na Open’era, ale bilety koszmarnie drogie, więc zadowolili się występami kapel folkowych w Teatrze Leśnym. Ja zostałem z Antosiem i z Babcią i było bardzo fajnie. Wyspałem się, Rodzice nie. Dzisiaj odsypiają, a przynajmniej próbują. My ich budzimy. Tata wstał, bawił się z nami, ale poległ i wrócił spać, a my zostaliśmy w pokoju sami. W pewnym momencie do Rodziców pobiegł Antoś z komunikatem: „Tato szybko. Staszek jest w szufladzie!”. Nie pierwszy, nie ostatni raz siedzę w szufladzie, więc nikt się nie przejmuje. Rodzice leżą dalej, oczy zamknięte. Nie spodziewają się niczego niespodziewanego. Raczej zakładają, że jak zwykle, wyjąłem zabawki z dolnej szuflady, wlazłem do środka i się bawię. Jednak Antoś walczy dalej: „Tato, Staś wszedł do szuflady! Chodź!”. Na to Tata: „To złap go za rączkę, siądź obok i pilnuj żeby się nie przewrócił.” Na szczęście Antoś nie posłuchał, tylko dalej budził. Rodzice wstali, przyszli i patrzą, a ja siedzę w czwartej szufladzie, na wysokości 80 cm. Nikt nie wie, jak tam wszedłem, nawet Antoś. I nikt się nie spodziewał, że tam wejdę, bo do tej pory siadałem tylko w pierwszej szufladzie, zaraz przy podłodze. Tata zapytał nawet Antosia, czy nie pomógł mi tam wejść, ale Antoś powiedział, że sam nawet nie dałby rady tam się dostać. Wychodzi na to, że rehabilitacja działa! W szuflandiiPo ekstremalnym przywitaniu dnia, czas ruszyć na basen, na moje przedostatnie zajęcia.

No a dzisiaj, podobnie jak 14. czerwca mamy sesję zdjęciową pod wodą zrobioną przez UnderWaterFun:

Wracamy do domu i już chyba wiadomo, jak dostałem się do szuflady. Tzn. wiadomo, jak zacząłem, ale jak się wybiłem i wskoczyłem, albo wciągnąłem do środka, tego nie wie nikt.

Po południu szykujemy się do kolejnego wyjścia. Idziemy na urodziny Cioci Magdy i Wujka Roberta. Wszystkiego najlepszego!

Mama miała w sobotę imieniny i z tej okazji w niedzielę spotykamy się rodzinnie na lodach i cieście. Nadrabiamy kontakty towarzyskie, bo jutro znów śmigamy do Skarszew, na kolejne pięć dni. A skoro już mówię o świętowaniu, to dzisiaj, w niedzielę, 6. lipca świętuje swoje urodziny mój p. Mateusz ze Skarszew – gitarzysta, klarnecista, muzykoterapeuta. 100 lat, 100 lat! Wszystkiego co najlepsze!

Niedziela zleciała szybciej niż powinna i znów pędzę do Skarszew! Czas rozpocząć drugi tydzień turnusu!

Droga do SkarszewUdało nam się szybko wystartować i w Skarszewach jestem przed czasem. Najpierw idę do p. Emilki, a potem do Sali Doświadczania Świata, a tam… niespodzianka. Pani Sylwia wróciła z urlopu!

A po Sali, jak zawsze, muzyka!

Po przerwie Zakątek, a potem nauka zielonego z p. Kasią. Najpierw oglądamy przedmioty, obrazki i książeczki…

…a potem bierzemy się za kiwi. Kroimy, zaglądamy do środka, próbujemy i karmimy misia.

Znam już kiwi, to teraz poprzewlekam zielony sznurek przez zielone zdjęcie kiwi i powyklejam kartkę z konturem kiwi, zielonymi papierkami.

Na koniec sprawdzamy wiadomości. Dzisiaj wszystko potrafię.

Pierwszy dzień drugiego tygodnia dobiega końca. Przede mną ostatnie zajęcia z psychologiem.Zajęcia z psychologiemWiem, że głównie skupiam się na zajęciach, ale to wcale nie oznacza, że jedyne co tu robię to nauka i nauka. Codziennie chodzę z Mamą na spacer i w mojej długiej trzygodzinnej przerwie wciągam świeże powietrze. Chodzimy po rynku, po polach, nad jezioro i nad staw. Prawie codziennie razem z Nastką i z Ciocią Anią jesteśmy w Starogardzie. Tęsknimy za domem, ale całkiem nam tu dobrze.

We wtorek, 8. lipca…

…Mama zostaje ze mną na części zajęć logopedycznych i podpatruje jak do lustra stroję minki.Ćwiczymy minkiW Sali Doświadczania Świata śmigam dzisiaj na samej pieluszce, bo będziemy trochę się brudzić. Najpierw malujemy…

A potem się relaksujemy…

Czas na muzykę…

Jeszcze tylko hydromasaż…Hydromasaż…i śmigam na dwie godziny do przedszkola. Mama w tym czasie idzie łowić ryby w Diamentowym Stawie, tuż obok Wiejskiego Zakątka. Po przedszkolu idę z Mamą na spacer. Zasypiam i śpię tak długo, że przesypiam moje zajęcia z królikami i wypoczęty idę uczyć się zielonego koloru z p. Kasią. Wczoraj hitem było kiwi, dzisiaj „jemy” awokado.

Na miłe zakończenie miłego dnia, idę na zajęcia do p. Kasi nr 2.Zajęcia z psychologiem - celowanieA to niezbyt krótki pokaz z dzisiejszych zajęć:

Środa, ósmy dzień turnusu

Zaspałem na zajęcia logopedyczne. A właściwie nie zaspałem, tylko wolno szło mi zbieranie się do wyjścia i zanim wyszedłem byłem tyle już spóźniony, że nie warto było jechać. Dzień pracy zaczynam więc od zajęć w Sali Doświadczania Świata.

Zaraz potem muzyka…

…i hydroterapia…

…i już możemy iść na nasz długaśny spacer. Tym razem kierunek Borówno Wielkie.Nad jeziorem w BorównieWypoczęty wracam na zajęcia w Wiejskim Zakątku. Tym razem ich nie przesypiam. Tutaj, podobnie jak u p. Kasi, uczę się zielonego koloru.

Meta coraz bliżej… dziewiąty dzień turnusu i festyn rodzinny

Dzisiaj Mama wagaruje na całego i jest ze mną tylko na jednych zajęciach. Zamiast muzyki z p. Mateuszem mam dziś zajęcia prowadzone Metodą Dobrego Startu z p. Moniką. Zabawa jest ekstra. Tematem przewodnim jest morze, więc chlapiemy się w misce z wodą, śpiewamy morskie piosenki, podajemy sobie w kółku rybę, malujemy fale w rytm muzyki, rysujemy palcem w piasku, bawimy się w rekina, który goni rybki i mnóstwo innych rzeczy. Byłoby ekstra, jakby takie zajęcia znalazły się w moim nowym grafiku, w nowym semestrze.

Szkoda, że muzyka i zajęcia z Dobrego Startu są w tym samym czasie, bo chętnie chodziłbym tu i tu, a i przerwę miałbym wtedy krótszą.

Prosto z zajęć idziemy na festyn. Wszyscy moi Przyjaciele siedzą ładnie na kocyku, a ja uciekam. Raz góra, raz dół, raz do ośrodka i na schody, raz na dół, pod furtkę Wiejskiego Zakątka. A Mama za mną wte i wewte, chyba podoba się jej taka zabawa skoro ciągle mnie goni.

Po godzinie jednak się jej znudziło i wzięła mnie na spacer żebym trochę pospał. No to trochę śpię, a potem idę na kolejne zajęcia.Wiejski ZakątekJutro wracamy do domu. Hurrra, hurrra! Powoli zaczynamy się pakować, a ja zastanawiam się, czy zamiast do Gdańska, nie pojechać do Chałup. Może Ciocia nie zauważy jak wskoczę jej do walizki?Pakuję się do walizki

Hurrra! Hurrra! Hurrra! Dzisiaj wracam do domu!

Dzisiaj ostatni dzień turnusu i chociaż było naprawdę fajnie, to nic mnie tak dzisiaj nie cieszy, jak to, że to fajnie już się skończyło. Jestem zmęczony, od dwóch dni pokasłujący, czas wracać do domu i wypoczywać!

Ale zanim zacznę wakacje, czas na ostatni dzień ciężkiej pracy, czyli:

  • zajęcia z logopedą
  • zajęcia w Sali Doświadczania Świata
  • muzykoterapię
  • hydroterapię
  • zajęcia pedagogiczne w Wiejskim Zakątku
  • zajęcia pedagogiczne
  • zajęcia z psychologiem

Ufff…, a tak to mniej więcej wyglądało:

PS Dzisiaj na muzyce są dwa nowe hity. „Tik-Tak” i moje ulubione „Idziemy do zoo” 🙂

PS2 Jeśli w wakacje opanuję kolor niebieski i nie zapomnę tych trzech, które już znam to od września rozpocznę naukę matematyki – małe, duże, mało, dużo, dwa banany, jeden banan, krótki, długi itp.

PS3 Skończyłem już mój turnus w Skarszewach, ale przyjadę jeszcze na jeden tydzień w sierpniu. Będę pracował od 4. do 8. 🙂

Toboły spakowane, wracamy do domu! Pani Agnieszce i moim terapeutom dziękuję za wspaniały turnus, a Nastce i Cioci Ani za wspólne mieszkanie. Rety, ale było fajnie! Rety, ale się cieszę, że już koniec! Wracając do domu odbieram z przedszkola Antosia i wiecie co? On też się za mną stęsknił. Jedziemy sobie samochodem, a on mi wszystko opowiada: „Staszku po mojej stronie są tory i tramwaj, a po Twojej ulica, samochody i opera”, a potem jeszcze dodaje „Staszkuuuuu! Kocham Cię! Jesteś moją perełką!” Nie wiem skąd on bierze te teksty, ale uwielbiam go za to i za wszystko inne też. Ja zacząłem wakacje i Antoś też. Ja dzisiaj byłem ostatni dzień na turnusie, a Antoś ostatni dzień w przedszkolu. Hurrra!


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *