Pobranie krwi z mojej żyły nie jest ani łatwe, ani przyjemne. Ciężko jest znaleźć żyłę i ciężko zapełnić próbówkę. To pewnie dlatego, że zamiast krwi, płynie w niej muzyka. Jest wiele rzeczy na tym świecie, które bardzo lubię. Palmy, paprotki, ananasy. Banany, serki waniliowe, naleśniczki ze słoika i żółte obiadki. Skarszewy, Astora i inne zwierzaki z zakątka. Ale przede wszystkim lubię muzykę! Instrumenty, granie, śpiewanie. Mateusza, płyty, słuchanie. Koncerty i festiwale.
Od kilku lat, rok w rok jeżdżę do Wiela na Letnie Falowanie. To jedno z moich najulubieńszych miejsc. To jeden z moich najulubieńszych festiwali. Po raz pierwszy byłem tam w 2014r. Wówczas festiwal trwał dwa dni i to było naprawdę ekstra! To właśnie wtedy po raz pierwszy usłyszałem mich największych idoli – Damiana SyjonFam:
i Kapitana KaCeZet:
Co roku, na wielskiej scenie pojawiają się gwiazdy muzyki reggae. W tym roku powróci na nią Damian. To właśnie dla niego przejeżdżam prawie 100km. Chcę pobujać się pod sceną w rytm muzyki i pośpiewać jego piosenki. Bo choć mam dopiero pięć lat i mimo że mam dodatkowy chromosom, to wiele z utworów Damiana znam na pamięć. Wiele z nich należy do moich ulubionych (przede wszystkim te z pierwszej płyty).
Festiwal zaczyna się o 19:00, ale jeszcze tak się nie zdarzyło, żebyśmy dotarli gdzieś na czas. Do Wiela docieramy dopiero pod koniec pierwszego występu. Przyjechałem spóźniony, a do tego zaspany, także tego koncertu niestety nie pamiętam, a szkoda, bo podobno Big Up! dał czadu i było naprawdę nieźle.Pierwszy zespół kończy swój występ, a ja… odnawiam stare znajomości. Kiedy w jakieś miejsce przyjeżdża się co roku (jestem tu trzeci raz; nie było mnie w 2015r., bo Antoś się wtedy pochorował), to ma się wielu znajomych. I ja tak mam. Są takie osoby, które spotykam tu co roku, takie które rozpoznaję ja i takie, które rozpoznają mnie. Takie, które wiedzą, że mam zespół Downa i wcale im to nie przeszkadza, takie, które wiedzą że jestem Staszkiem-Fistaszkiem i cieszą się, że mogą mnie zobaczyć i takie, które wiedzą, że tak, jak oni uwielbiam muzykę reggae i chcą się ze mną bawić. Bo kto się oswoi, ten się nie boi!Tak wiem. Nie wyglądam tu ani korzystnie, ani przyjaźnie. Ale to nie dlatego, że taki właśnie jestem, a dlatego, że dopiero wstałem i powoli zaczynam się wykluwać. A do tego mam ała na wąsach, nosie i wardze – efekt piątkowego spotkania z chodnikiem.Jako drugi na scenie pojawia się zespół Tabu. Ten koncert i pan w czarnej koszuli na długo zostaną w mojej pamięci. Po pierwsze naprawdę dają czadu! Są jak rozpędzony, zwariowany pociąg! Po drugie jest ich strasznie dużo i duży robią hałas. Trąbią, śpiewają, walą w bębny i grają na gitarach. Tabu. Już raz byłem na ich koncercie. Raz w 2014. Ale dopiero teraz zapisują się w mojej głowie i w moim sercu. Tabu przyciągnął pod swoją scenę prawdziwe tłumy, także powoli przestaje być tu bezpiecznie. Niektórzy, zamiast spokojnego bujania i wesołych podskoków, wola tańczyć walca i walcować wszystkich, których napotkają na swojej drodze. W tej sytuacji, dla własnego bezpieczeństwa musimy się przeprowadzić. Akcja ewakuacja. Ale zamiast dalej, przenosimy się bliżej. Mama przestawia nas za barierkę i tu, zupełnie bezpieczni, nie narażeni na zadeptanie i wprasowanie w płot, możemy spokojnie, bez zakłóceń i lęku, słuchać muzyki.Zaletą bycia po drugiej stronie barierki jest to, że nikt Ci niczego nie zasłoni, nikt Cię nie rozdepcze i bez problemu, bez konieczności przedzierania się przez roztańczony tłum, zdążysz do toalety. Na korzyść suchych spodni, rezygnuję z ostatnich dwóch piosenek i pędzę z Mamą i Antosiem do wc. Zaplecze sanitarne jest tu na bardzo dobrze zorganizowane. W krzaki biegać nie trzeba.
Wracamy dopiero na Jafie. Tego pana jeszcze nie znam (Rodzice byli na jego koncercie podczas Festiwalu w Ostródzie, na który zupełnie nie wiem dlaczego, nie zabrali mnie ze sobą), ale podobnie jak Tabu, na długo zostanie w mojej pamięci. Jafia. Pan z brodą.Jego muzyka jest wspaniała. Z jednej strony spokojna, kołysząca, a z drugiej pełna jakiejś wewnętrznej mocy, jakiegoś takiego bicia, co wali prosto w serce.
Niestety koncert zespołu Jafia to ostatni, jaki udaje mi się usłyszeć. Antoś z Tatą chrapią już w samochodzie, a ja właśnie odpływam na rękach Mamy. Także tym razem nie udaje mi się spotkać Damiana, choć bardzo na to spotkanie liczyłem, choć bardzo byłem wytrwały. Gdyby wszystko szło zgodnie z planem, zobaczyłbym mojego Idola na scenie, ale niestety nie tylko ja mam problem z byciem na czas. Tak zwana „obsuwa” jest czymś zupełnie normalnym w takich okolicznościach i zwykle nikomu nie przeszkadza, ale ja zmęczenie nie oszukam. Jak padam, to na amen. Poza tym, przed nami długa droga. W domu będziemy dopiero ok 2:00 w nocy.
Mam nadzieję, że następnym razem koncert Damiana będzie pierwszy, drugi, albo chociaż trzeci i uda mi się z nim spotkać. A tymczasem… big up Kochani!
PS Często pytacie mnie o co chodzi z tymi słuchawkami, po co je mam, czego w nich słucham, gdzie je kupiłem. No to wyjaśniam. Słuchawki, które noszę, to ochraniacze, więc noszę je po to, by chronić swój słuch przed nadmiernym hałasem. Słucham w nich tego, co dzieje się na zewnątrz, ale dochodzący do mnie dźwięk jest cichszy. Noszę je na koncertach, weselach, festynach i innych głośnych imprezach. Nie jestem wyjątkiem. Antoś i Marysia też chronią swoje uszy przed decybelami. Słuchawki moje i Marysi są firmy Peltor, w wersji dla dzieci – PeltorKid. Firma ta produkuje również ochronniki dla osób pracujących na budowie, np. przy młotach pneumatycznych. Nasze słuchawki były kupione na Allegro, ale można je dostać też stacjonarnie, np. w sklepie Jula. Tam kupiliśmy słuchawki dla Antosia, który wyrósł już ze swoich pierwszych peltorów. Słuchawki ochronne to najważniejszy element naszego wyposażenia podczas tego typu imprez.
Cześć Staszku!
Podzielam Twoją miłość i stwierdzam, że ktoś z tak świetnym gustem muzycznym musi być fantastyczną osobą! Na letnim falowaniu co prawda jeszcze nie byłam, ale od kilku lat pojawiam się w Ostródzie. Jeśli uda Ci się namówić rodziców na ten festiwal w tym roku (a Syjon będzie o 20:00 😉 i Chonabibe też będzie, nie wiem czy ich znasz, ale jeśli nie, to koniecznie sprawdź, bo myślę, że mogliby Ci się spodobać), to koniecznie dajcie znać publicznie, że będziecie, bo znaleźć tam kogoś to nie lada wyzwanie, a z wielką chęcią bym Was poznała 🙂
Bless!