Co tam słychać w moim uchu…

Dzisiaj, po potwornie długim czasie wracam do Medincusa, do mojej pani doktor Grażyny Urbańskiej, która jest otolaryngologiem. Po tym jak 14. grudnia 2016 roku, moje badanie słuchu nie wypadło najlepiej, miałem pojawić się po kilku miesiącach żeby je powtórzyć. Ale powtarzać najlepiej bez gila, a ja bez gila, to jak uczeń bez jedynki – prawie niemożliwe. Także moja wyczekana wizyta przepadła, a zanim zapisałem się i doczekałem kolejnej, trochę czasu minęło. Z lekkim smarkiem, ale jestem.

Siedząc w poczekalni wertuję lekkie, poręczne i bardzo przeze mnie lubiane książeczki o „Kici Koci”. Zabrałem je ze sobą na wypadek, jakby się okazało, że jest jakaś obsuwa i trzeba trochę poczekać. Trochę „poczytałem” sam, trochę poczytała mi Mama, aż w końcu przyszła moja kolej. Pani doktor woła mnie do siebie, a ja odważnie, z uśmiechem na ustach, wchodzę do gabinetu. Mama siada na fotelu, ja siadam na Mamie, a pani doktor włącza specjalną kamerę. Żebym się nie bał, zabawia mnie rozmową i wszystko wyjaśnia. Zadaje mi też sporo pytań: Czym przyjechałem? Kto prowadził? Itp. Dzięki temu wie, że słyszę jej pytania, rozumiem je i potrafię na nie odpowiedzieć. Pani doktor ma specjalną kamerę, którą może robić zdjęcia i kręcić filmy. Robi zdjęcie wąsom na mojej koszulce i zdjęcie mojej buzi, która wąsów jeszcze nie ma. Wszystko to pojawia się na ekranie monitora. Wtulam się w Mamę, a pani doktor wjeżdża kamerą w moje ucho. Prawe wychodzi idealnie – czyste i włochate. Lewe jest jednak …Przeczytaj cały wpis

Lewe ucho, trochę głucho

Kiedy byłem zupełną świeżynką, jak każdy nowo narodzony dzidziuś, miałem w szpitalu przesiewowe badanie słuchu. W pierwszej dobie wyszło słabo, w trzeciej prawie dobrze – lewe ucho do kontroli. Jak byłem nieco większym dzidziusiem pojechałem na badanie ABR do Akademii Medycznej i tam, po przeprowadzeniu dwóch prób okazało się, że wszystko jest dobrze, że moje uszy wszystko słyszą.

A jak raz wyjdzie dobrze, to podobno nie ma się już czym martwić i więcej badać nie trzeba. A skoro nie trzeba, to nie badałem, bo nie warto się męczyć.

Nigdy zresztą nie miałem z uszami żadnych kłopotów. Nic mnie nie bolało, nic się nie zatykało, nic nie swędziało, nigdy do ucha nic nie wepchnąłem, nic mi do niego nie wpadło, ani nie wleciało, więc nie było też potrzeby żeby iść po raz kolejny do audiologa, czy po raz pierwszy do laryngologa.

Ale dzisiaj nadarzyła się okazja, żeby laryngologa jednak odwiedzić. Moja koleżanka Lena pojechała na turnus i odstąpiła mi swój termin wizyty u dr Urbańskiej. Z jednej strony nie mam po co, bo wszystko ze mną dobrze, ale z drugiej strony… …Przeczytaj cały wpis