Czerwca ciąg dalszy…

11 czerwca
I znów zaczyna się ciężki tydzień. Rano jedziemy do Miejskiego Zespołu Orzekania o Niepełnosprawności. Tu mnie badają i oglądają różne zaświadczenia, które przynieśliśmy ze sobą. Kwit dostanę, ale dopiero za miesiąc. No jasne, po co się spieszyć. Wieczorem jedziemy na rehabilitację do OWI w Gdyni. Zajęcia pokazowe. Pani Anita mnie masuje i ćwiczy ze mną na piłce. Jestem najedzony więc nawet nie narzekam. Tylko trochę mi się ulewa. Niestety powoli zaczyna się lato, a rehabilitanci też chcą mieć wakacje. Następne zajęcia dopiero pod koniec sierpnia. To ponad dwa miesiące czekania.

Póki co, ćwiczę w domu

Póki co, ćwiczę w domu

13 czerwca
Dziś są imieniny Antosia. Imię ma po Wujku Antku, dla mnie jest to Pradziadko-stryjek, bo to brat Dziadka Staszka. Dałem Antosiowi pociąg na baterie, który jeździ po drewnianych torach i bardzo mu się spodobał. Tato jedzie do pracy, a my śmigamy znów do Gdyni. Do Babci i Dziadka.

14 czerwca
W zeszłym tygodniu nie miałem rehabilitacji, w tym znów mam. Na szczęście. Po południu rozpoczynam swoje wygibasy z panią Danką w gdańskim OWI. Mama stara się zapamiętać, co się ze mną dzieje w czasie tych zajęć, ale nawet ja tego nie pamiętam. Wbrew pozorom jest to trudne i skomplikowane. Mimo to, Mama stara się ćwiczyć ze mną w domu codziennie. Jest to konieczne. Mam już 4,5 miesiąca, a główka nadal mi czasem ucieka. Musimy nad tym popracować.

15 czerwca
Moje życie toczy się głównie wokół lekarzy i fizjoterapetów, no i wokół Mamy, Taty i Antka. Dziś znów Gdynia. Majątek wydajemy na paliwo. Najpierw lądujemy na spotkaniu gdyńskich mam w ramach projektu integracja – interakcja. Jest pani zajmująca się niemowlęcym masażem i pani psycholog. Jest też mnóstwo dzieci i ich mamy, niektóre nawet w ciąży. Po spotkaniu jedziemy na Harcerską. Idę z Mamą do ortopedy, a Antoś zostaje u Babci Tesi. Pan doktor bada moje nóżki i mówi, że nie ma powodu do niepokoju. Mama martwiła się trochę dołeczkami w moich kolanach. Choć bardzo się jej podobają, nie była pewna, czy powinny tam być. Nie wiem, czy powinny, ale mogą. To tylko tłuszczyk.
W Gdyni poznaję Ciocię Sandrę, która studiuje fizjoterapię. Mam nadzieję, że jak już się wszystkiego nauczy, będzie ze mną ćwiczyć.

Ciocia Sandra - przyszła fizjoterapeutka

Ciocia Sandra – przyszła fizjoterapeutka

18 czerwca
Znów szczepienie. Znów w dwie nóżki. Oprócz obowiązkowych szczepień (na szczęście rodzice zdecydowali się na 5+), jestem szczepiony na pneumokoki. Dla dzieci z zespołem ta wątpliwa przyjemność jest za darmo. Rodziców to cieszy, mnie trochę mniej. Może, gdyby była płatna, nie decydowaliby się na nią tak szybko. Ważę 6980g, a od głowy do pupy mam 41cm. Tyle samo mam w obwodzie głowy. To o 1cm mniej niż w klacie. Pani doktor daje mi skierowanie na rehabilitację na Polankach i na Śląskiej w “Krok po kroku”. Może uda mi się zdobyć jakieś godziny. Może. Ale jeszcze nie teraz. Pierwszą wizytę na Polankach będę miał dopiero pod koniec lipca i to na razie tylko spotkanie z lekarzem. Na Śląskiej podobnie, tyle że dwa miesiące później. I jak ja mam nadrobić swoje tyły z jedną godziną rehabilitacji w tygodniu? Ze szczepienia wracamy z Ciocią Myszką. Jest gorąco więc wsuwamy lody. Ja jak wszystko i jak zwykle, pod postacią mleka.

19 czerwca
Fizjoterapia w Gdańsku. Pani Danka wpisała nas na listę Pferon żebyśmy mogli mieć dodatkową godzinę rehabilitacji. Zaczniemy, jak tylko przyjdą pieniądze. Póki co, ćwiczę raz w tygodniu (nie licząc tego co z Mamą) i to niezbyt długo. Po jakiś 25 minutach mam na ogół dość. Płaczę wtedy strasznie i nie chcę już więcej. Czasem uda się mnie uspokoić ale nawet wtedy nie jestem skory do wysiłku. Na szczęście pani Danka nie daje za wygraną i dalej mnie męczy. Wszystko dla mojego dobra.

21 czerwca
Tata już w pracy. Zrobię mu niespodziankę. Fik mik, przewracam się z brzuszka na plecy. W drugą stronę potrafię już od kilku dni. Mama jest pod wrażeniem, bardzo się cieszy i gratuluje mi tego wyczynu. Zgodnie z moim planem wysyła Tacie smsa z pochwałą. Hihi. Tata też jest ze mnie dumny.
Dziś mamy gościa. Przyjeżdża Ciocia Madzia z Damiankiem, Antka kolegą. Szkoda, że moi kumple – Szymek i Franio zostali w domu, bo nie mam się z kim bawić. Na szczęście Damian mnie lubi i poświęca mi trochę uwagi.

22 czerwca
Mam ważny egzamin. Idę do GUMu na kontrolę uszka. W pierwszej dobie po porodzie miałem do sprawdzenia dwa. W drugiej już tylko jedno. Prawe wypadło pomyślnie. Badanie trwa może z 20 minut ale spędzamy tam ponad 2,5h. W związku z tym Tata musi wziąć urlop. Okazuje się, że ucho lewe słyszy, za to z prawym gorzej. Nie wiem, czy mam jakąś wadę, czy może tylko brudek, a może to kwestia tego, że wtyczka z ucha ciągle mi wypada, a pani pielęgniarka gdzieś zniknęła i nie ma kto mi jej znowu wsadzić. Tak, czy inaczej mam tu wrócić w październiku. Tyle czekania i wychodzę bez dyplomu. Trochę mi smutno.

Sobota. Dzień Taty
Razem z Mamą i Antosiem upiekliśmy Tacie ciacho. Murzynka. Mój Tata jest najfajniejszy na świecie. Wstaje do mnie w nocy, przewija, podaje Mamie do karmienia, odbekuje i układa do łóżeczka. Z Antkiem też tak robił. Musi nas bardzo kochać. I my też go bardzo kochamy!

26 czerwca
Mama kręci ze mną film. Pierwszy od prawie 5 miesięcy. Zobacz jak zmienił się mój uśmiech. Hehe, teraz śmieję się pełną gębą 😀

A tutaj próbuję coś powiedzieć, ale im bardziej chcę, tym mniej mi wychodzi. Grunt, że się staram.

Nie jestem przedszkolakiem, a jestem w przedszkolu. To dlatego, że mam starszego Brata. Antek się integruje, a ja razem z nim. Dzieci są mną bardzo zainteresowane. Bujają mnie w foteliku i przynoszą mnóstwo zabawek, głaszczą i mówią miłe rzeczy. Fajnie!

U Antosia w przedszkolu

U Antosia w przedszkolu

27 czerwca
Przyjechała Babcia Asia. Zostaje w domku z Antosiem, a ja wyruszam z Mamą w nieznane. Tak przynajmniej mi się wydaje. Do czasu. Po chwili osiągamy nasz cel i okazuje się, że dobrze znane i umiarkowanie lubiane. Przyjechaliśmy na rehabilitację. Ćwiczę cierpliwie całe 20 minut, może nawet 22. Po tym czasie jestem już bardzo zmęczony i chcę mieć święty spokój. Niestety nikt mnie nie słucha. Ćwiczę dalej, choć nie chcę. Muszę chyba popracować nad asertywnością. Po zajęciach jedziemy do stowarzyszenia “Krok po kroku” i Mama próbuje zapisać mnie na dodatkową rehabilitację. Jak się okazuje, trochę trzeba na nią poczekać. Pierwszy wolny termin jest pod koniec listopada, a to dopiero wizyta lekarska. Więc na rehabilitację załapię się pewnie dopiero w nowym roku i to przy dobrych wiatrach. Kiedy mamy już stamtąd wychodzić, pani z rejestracji woła Mamę i przesuwa nam wizytę o dwa miesiące w przód. Mamy przyjść 24 września.

29 czerwca
Zgadnij, do kogo się tak pięknie uśmiecham?

Do kogo się uśmiecham?

Do kogo się uśmiecham?

Tak, tak! Do Babci Tesi!

Babcia Tesia jest kochana!

Babcia Tesia jest kochana!


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *