Skarszewy są fajne :)

Dobrze mi w Skarszewach. Dobrze, że hej! Na początku spotykam Lenkę. Teraz już wiem, że cokolwiek by się nie wydarzyło, dzień będzie udany. Potem idę na rehabilitację z p. Gosią. Zaczynamy od masażu i mimo, że pani naciska mi na ramionka, nic a nic nie marudzę. Trochę pojękuję, kiedy zaczynamy ćwiczyć, ale ot tak tylko, żeby zaznaczyć swoją obecność. Dziś pracujemy głównie nad przekraczaniem linii środka. To znaczy, że p. Małgosia motywuje mnie (przy pomocy słów, uśmiechów i zabawek) do łapania zabawki, która jest z prawej strony – lewą ręką i na odwrót. W tym czasie druga ręka, czyli ta, która ma bliżej do zabawki, jest przytrzymywana wzdłuż mojego ciałka, abym przypadkiem nie poszedł na łatwiznę.

Po rehabilitacji, czas na Salę Doświadczania Świata. Węże świetlne zmieniające kolor, to coś, co lubię najbardziej. Chociaż muszę przyznać, że zielone światełka (zajączki) biegające po ścianach, też robią na mnie wrażenie. Pod koniec moich zajęć pojawia się Amelka, z którą przez kilka minut leżakuję sobie na kocyku.

Wieczór spędzam z Babcią i Antosiem w OWI. Babcia się z nami bawi, a Rodzice w tym czasie biorą udział w warsztatach.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *