Wczoraj nie ćwiczyłem, bo p. Maciek był na szkoleniu. Nie ma jednak tego złego, bo dzięki temu miałem trochę więcej czasu na zabawy i przytulańce z Mamą 🙂
Dziś miałem ćwiczenia, ale coś słabo mi szło, nic mi się nie podobało i cały czas płakałem. I na piłce, i na wałeczku, i na macie. Podczas leżenia na pleckach, na brzuszku i na boczku, w czasie klęczenia i w pozycji czworacznej. Jęczałem nawet podczas przyklejania plasterków, a przecież to nic, a nic nie boli.
No to jestem oklejony i już prawie szczęśliwy.
Czasem tak bywa, że nie mam siły i ochoty ćwiczyć. To normalne. Każdy tak czasem ma 🙂 Na dobre uspokoiłem się dopiero po zajęciach, kiedy nakarmiła mnie Mama. A potem było już tylko lepiej. Zobaczcie kogo spotkałem chwilę później…
A wiecie, że dziś jest Dzień Życzliwości? Zobaczcie jakie wspaniałe różowe okulary zrobiła dla mnie Mama 😉
Stasiu jestes zajebisty…. Twoi rodzice rowniez…
😀 Dzięki!
Pozdrawiam, hehe 🙂