O mierzeniu i ważeniu, wielkiej ulewie i korku w tunelu

Dziś zaczynam od „Polanek”. Jadę razem z Tatą i Antosiem, a Mama zostaje w domu i sadzi kolejną partię balkonowych kwiatków, i ziółek. Wracam, zjadam miks owocowy i ruszam na długi spacer z Mamą i Ciocią Ewcią. Piękna pogoda, więc chcemy z niej skorzystać. Zamiast wracać po samochód, do centrum jedziemy tramwajem. Dziś mam pierwszą od listopada wizytę kontrolną u pediatry. Przez te odwołane szczepienia i brzuszkowe wirusy, ciągle mi coś przepadało. Teraz jestem, słucham i porównuję z tym, co było 182 dni, 3 godziny i 15 minut temu.

  • ważę 9900g (przytyłem 700), chociaż w czasie ważenia trzymałem dwa plastikowe kółka, więc tak naprawdę ważę mniej 😉
  • mierzę 75cm (urosłem 7), to pewnie zasługa tych, którzy trzymali wczoraj kciuki,
  • ciemiączko ma: 2,5 x 3 cm, ciągle duże… pewnie po to aby mój ogromny (i mocno pofałdowany) mózg mógł się tam zmieścić,
  • nie wiem ile mam w klacie i w głowie, bo ponoć takim dużym chłopcom (co mają ponad rok) już się tego nie sprawdza. Nie mają takich długich centymetrów.

Następną wizytę mam 3. lipca, czyli w czasie mojego Turnusu.

Zaraz po wizycie w przychodni idziemy po Antosia. Słońce świeci, ciepło jest, więc korzystamy. Antek bawi się z przedszkolakami, a ja wcinam drugą porcję miksu. Aż tu nagle zupełnie znienacka zaczyna się chmurzyć. Nie mamy auta, kaloszy, parasola, kurtek, pokrowca na wózek, cali jesteśmy ubrani na letniaka, gołe nóżki, gołe rączki… idziemy więc na tramwaj z nadzieją że zdążymy przed burzą. Udało się! W tramwaju jest ekstra! Antek patrzy przez okno na ulewę, pioruny i gradobicie, a ja staję na fotelu, albo na Mamie i patrzę razem z nim. I cieszę się z tego bardzo. Stoję i patrzę, i robię tak jak mój Brat. Same powody do radości.

Pora wysiadać, a tu ciągle pada. Do OWI przyjeżdżamy spóźnieni i okropnie mokrzy. Cali, zupełnie, na wylot. Ja się trochę osłoniłem, bo jechałem w wózku, ale Mama i Antek byli bez szans. Przyjechałem na spotkanie z p. Joasią (psycholog), ale ta cała ulewa popsuła nam trochę plany. Suszymy się, bawimy, rozmawiamy, a Mama spija gorącą herbatkę. A wiecie kogo spotkałem po zajęciach? Moją panią Danusię! 100 lat się normalnie nie widzieliśmy!

Am :) A za mną nóżki golaski mojego przemokniętego Antosia.

Am, pyszne ringo. A za mną nóżki golaski mojego przemokniętego Antosia.

Stroje prawie suche, przestało padać, Tata w pracy (więc nie może po nas przyjechać). Wychodzimy i znów leje! Już nam chyba wszystko jedno 🙂

W domu znów szalejemy z Antosiem w tunelu. Bawimy się w pociągi i co chwile jest korek, bo ja w tunelu siadam i wszystko blokuję. Antek mnie woła, albo próbuje się przepchać obok, ale tunel jest dość wąski, dwa pociągi nie chcę się zmieścić. Jak się nie mieści, to próbuje mnie wypchnąć z tunelu, ale to nie jest takie proste – od roku chodzę prawie codziennie na siłownię. Nie tak łatwo mnie pokonać. Z pchaniem, czy bez, jest ekstra! Strasznie lubię, kiedy Antoś się tak ze mną bawi 🙂

Niektórzy z Was zrobili przelew dla Skarszew, za co bardzo Wam dziękuję! Wiecie, że jak wpisujecie w „tytułem” takie śmieszne teksty jak „pozdrowienia z Poznania”, albo „jesteśmy od Staszka-Fistaszka”, to one lądują w wielkiej, grubej i bardzo ważnej księdze finansowej i pozostaną tam na milion lat? Serio!

A na mojej facebookowej stronie jest już 1500 fanów! Dacie wiarę?1500 fanów na facebooku: https://www.facebook.com/stronastaszkafistaszka


Wpis “O mierzeniu i ważeniu, wielkiej ulewie i korku w tunelu” został skomentowany 6 razy

  1. Super Stasiu! Porządny chłop z Ciebie jest, a szkoda, żę klaty Ci nei zmierzyli po takich treningach 😉
    I cieszę się, że akcja z dychą dla Skarszew choć się troszkę sprawdziła!! Bądźcie dzielni 🙂

    • Bardzo, bardzo się sprawdziła! Naprawdę!

      Też żałuję, że mnie nie zmierzyli, ale widać nie mają takich długich miarek, na takie wielkie mięśnie 😉

  2. Hej Stasiu jesteś duży i zdrowy, wychodzi na to, że jesteś lżejszy ode mnie- ja ważę 1150, ale za to jestem wyższa, bo noszę ciuchy na 80 i 86 cm :))) Spotkamy się na turnusie letnim na pewno, mamy na 8 rano przez pierwsze dwa tygodnie razem z Majeczką:))) Buziole:*- akcja Skarszewy – bomba!!!!

    • A ja Amelko też noszę takie duże ciuchy. Jeansy na 80, bluzki na 86cm, bodziaki na 80 – 86. Tylko jak mnie zmierzyli, to taki im niby wyszedłem.

      Fajnie, że wszyscy razem mamy turnus. Szkoda tylko, że nie spotkamy się na zajęciach grupowych.

      Buziaki Amelko!

Skomentuj Joanna mama Amelki Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *