Nie wiem, czy dzieje się za dużo, czy za mało, fakt jest taki, że ostatnio mniej piszę. Na turnusie wypadłem z rytmu i ciężko mi wrócić na miejsce. Ostatnio pisałem we wtorek, a dziś już sobota.
Zacznę więc od środy…
W środę miałem rehabilitację w OWI. Ostatnio ciężko nam to idzie. Jestem za silny, za szybki, za ciężki i za bardzo chcę postawić na swoim. To wszystko sprawia, że nie ćwiczy się ze mną zbyt łatwo. Mama powoli zaczyna wychodzić z zajęć, żebym nie miał do kogo uciekać, ale nie zawsze to pomaga. Uparciuch jestem i tyle. Nie ma Mamy, to albo ją wołam (tzn. krzyczę ile się da), albo uciekam pod drzwi.
Dziś na zajęciach był ze mną Antoś 🙂 A po zajęciach pojechaliśmy w odwiedziny do naszych koleżanek. Antek do Blanki, a ja do Malwinki.
Znalazłem tutaj moją huśtawkę, na której bujałem się, kiedy byłem jeszcze małym dzidziusiem. Lubiłem ją wtedy i lubię ją teraz dlatego, kiedy nikt nie patrzał, wdrapałem się na nią 🙂 Mimo, że dość wysoko, mimo, że się bujała, dałem radę 😀
W czwartek…
…byłem u logopedy w OWI. Ćwiczyłem gryzienie flipsa. Nie było to ani łatwe, ani przyjemne. Chciałem się go pozbyć z buzi jak najszybciej. Bardzo, ale to bardzo nie lubię gryźć. Niestety wypluć się nie dało, bo pani trzymała moją bródkę. Chcąc nie chcą musiałem go pogryźć i połknąć.Gryzienie to jeden z największych moich problemów. Moje koleżanki i koledzy zjadają już kanapeczki, albo dzielnie gryzą warzywa, owoce i mięsko. Ja wszystko, co większe niż groszek wypluwam, albo połykam w całości (wtedy się zdarza, że się zakrztuszę), albo w ogóle nie otwieram buzi, kiedy widzę się zbliżają. Odwracam głowę, zaciskam usta i zęby, i próbuję uciec jak najdalej.
Bawiliśmy się też w jazdę samochodem „brum brum”. Musiałem uważać, bo na drogę wychodziły różne zwierzątka (które wystawiał dla mnie Antoś): krówka „muuu”, owca „beee”, koza „meee” i konik „klo klo”. Wszystko po to, abym zaczął w końcu naśladować głosy zwierzą, czego jeszcze nie potrafię. Ta zabawa podobała mi się o wiele bardziej niż jedzenie flipsa.
W piątek…
…był ostatni dzień pilnowania Babci domku, podlewania kwiatków i karmienia zwierzątek. I był to pierwszy naprawdę ciepły i słoneczny dzień. Na tyle piękny, że… po raz pierwszy w życiu wykąpałem się w baseniku…
…i po raz kolejny bawiłem się w piaskownicy…
Dziś jest już sobota…
…i po raz pierwszy od dziewięciu dni budzę się w swoim łóżeczku. Miło być w domku. Niestety nie nacieszę się nim zbyt długo, bo już pojutrze wyjeżdżam na mój turnus. Ale nie ma tego złego. Będę ciężko pracował i nauczę się wielu nowych rzeczy. I wiecie co? Będzie tam też mój Przyjaciel z Mikołajek – Antoś 🙂
Uwaga! Uwaga! Dziś w przedpokoju zrobiłem pierwsze w życiu dwa samodzielne kroczki! Hurrra! Do tej pory chodziłem bokiem przy meblach, potrafiłem iść do przodu, kiedy Rodzice trzymali mnie za obie rączki, a dziś… stałem, puściłem się i zrobiłem dwa kroczki, żeby podejść do Taty. I nikt mi w tym nie pomagał. Serio. Nie ma słów, które by mogły opisać moją radość! 😀 Dowodów nie mam. Zero zdjęć, zero nagrań – nikt nie był przygotowany, nikt się takich cudów nie spodziewał 😉 Za to mam świadków, którzy potwierdzą, że tak właśnie było. Zapytajcie Mamę, Tatę, albo Antka. Zresztą mam nadzieję, że wkrótce będę tak dużo maszerował na dwóch nogach, jak teraz czworakach i wtedy nikt nie będzie miał wątpliwości, że naprawdę potrafię.
czekam na spotkanie z Tobą mój Przyjacielu. Chcę żebyśmy razem ciężko pracowali i niech ta praca daje efekty.
Brawo Staszku 😉 Niedługo będziesz biegał i nikt Cię nie dogoni 😉
P.S. Ja dopiero uczę się siadać 😉
Buziaczki :*
Brawo zuchu. Jesteś wielki .
Brawo Staszku!!! Trzymaj tak dalej, a po skarszewskim turnusie będziesz śmigał że cho cho 🙂
Staśkowa Mamo, pocieszę Cię z tym gryzieniem. Mirek jest o 3 tygodnie starszy od Staszka i też gryźć nie lubi. Jak mu się da coś do reki, to jeszcze jako tako pogryzie, albo raczej zeskrobie zębami. Za to karmiony łyżeczką krztusi się nawet groszkiem czy rozgotowanym kawałkiem ziemniaka. Pocieszam się jedynie, że nie znam nikogo dorosłego, kto by nie gryzł, więc chyba w końcu da radę. Inna sprawa, że obecnie 5 ząbków mu się wyżyna jednocześnie i zastanawiam się, czy to nie jest kwestia, że te dziąsła są na tyle obolałe, że nie chce ich używać, bo w pewnym momencie była już wyraźna poprawa, a teraz znowu regres. Trzymam więc kciuki.
Stasieńku, Brawo, Brawo, Brawo 🙂 Nikt nie ma wątpliwości, że już niedługo będziesz śmigał tak, że Mamusia będzie musiała motocyklem Cię gonić 😀 Ślicznota z Ciebie taka, że nic tylko na Ciebie patrzeć, a Mamusia… oj będzie musiała gonić dziewczynki 🙂