O zajęciach w Skarszewach i zdjęciu w gazecie

Tym razem śpię w drodze do Skarszew…Droga do Skarszew…więc nawet nie wiem, że za oknami już jesień. Drzewa coraz bardziej kolorowe i coraz bardziej łyse. Eh, lato wróć!

Ponieważ wczoraj miałem wolne, to teoretycznie mam dużo energii do ćwiczeń.
Ponieważ wstałem dziś dość późno, to teoretycznie mam dużo energii do ćwiczeń.
Ponieważ spałem całą drogę, to teoretycznie mam dużo energii do ćwiczeń.
Jednak w praktyce jest inaczej. Na pierwszych zajęciach zamiast p. Patrycji (a właściwie obok p. Patrycji) jest pani praktykantka, która prowadzi zajęcia. Moja współpraca ograniczyła się do zabawy w „a kuku” i próby nawlekania koralików na sznurek. To kolejna zabawa, na którą Mama by nigdy nie wpadła. To znaczy wpadłaby, ale jeszcze nie teraz. A tymczasem okazuje się, że już teraz, mając 19 miesięcy nawlekanie może mnie zainteresować, a nawet sprawić frajdę.

Na rehabilitację idę bardzo powoli. Bardzo. Im wolniej będę szedł, tym mniej czasu zostanie mi na ćwiczenia.

Nie ma to jak zdjęcie ze smarkiem ;)

Nie ma to jak zdjęcie ze smarkiem 😉

Po krótkiej przerwie, którą przeznaczam na jedzenie i śpiewanie „Sto lat” p. Agnieszce, idę do psychologa. Gdybym mógł wybrać, co będę robił, oczywiście budowałbym wieżę. I mimo, że dostaję inne zadanie, to i tak robię swoje. To znaczy trochę robię to co trzeba – czyli dopasowuję klocki do dziurek…

…a trochę to, co chcę – czyli buduję.Buduję wieżę

I po raz drugi już dzisiaj robię coś, czego Mama by się po mnie nie spodziewała (to znaczy trochę mogła się spodziewać, bo tydzień temu na zajęciach robiłem coś podobnego). Uwaga! Dzielnie ćwiczę moją rączkę. Wyklejam!

Po zajęciach pędzę po Antosia i zawożę go do Otomina. Jemu to dobrze, zostaje z Babcią na weekend. Też bym tak chciał, a tymczasem muszę wracać do domu. Zmieniam jednak kierunek i zamiast do siebie, jadę do mojego kumpla Mateuszka. Ostatnio mamy bardzo mało czasu na spotkania, więc mimo że już późno, jadę do niego chociaż na chwilkę.

PS A dzisiaj w Skarszewach dowiaduję się od p. Agnieszki, że jesteśmy w gazecie! Ja i moi Przyjaciele. Dawno temu… w marcu, a dokładniej 21. marca obchodziliśmy drugi Światowy Dzień Zespołu Downa. Jak przystało na wielki dzień, było wielkie przyjęcie i wiele atrakcji. Z tej okazji w magazynie „Bardziej Kochani” ukazały się zdjęcia i artykuły z różnych stron Polski, które pokazywały nasze świętowanie. Zupełnie zapomnieliśmy o tym artykule, bo święto było w marcu, a zdjęcia wysyłaliśmy w maju, czyli dawno, dawno temu. A tu taka niespodzianka. Jest artykuł, są zdjęcia. Jestem ja i moi Przyjaciele z Fundacji Wspierania Rozwoju „Ja Też”.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *