Ostatnie chwile słodkiego lenistwa

W piątek…

…wstałem bardzo wcześnie (choć chętnie jeszcze bym pospał). Zawiozłem Antosia do przedszkola i o 8:45 byłem już na Rotmance gotowy do zajęć. W drzwiach minąłem się z Adasiem, który właśnie skończył swoją pracę. Teraz moja kolej. Ćwiczę z Kariną. Ciężko mi idzie rozpoznawanie i dopasowywanie warzyw na obrazkach, a dostałem akurat wyjątkowo proste – ogórka, pomidora i marchewkę. Zupełnie nie wiem, czemu mi to nie wychodzi, bo przecież już kiedyś je rozpoznawałem.

Dostaję zadanie do domu – wziąć prawdziwe warzywa, obejrzeć, dotknąć, przekroić na pół, zajrzeć do środka, rozłożyć, złożyć. A potem dopasować je do obrazka. A potem obrazek do obrazka. Może wtedy łatwiej będzie mi to szło. Mam jeszcze jedno zadanie od Kariny, które dostałem na poprzednich zajęciach. Muszę wybrać się na sesje zdjęciową i zrobić sobie, Mamie, Tacie, Antosiowi i któremuś z moich Przyjaciół zdjęcia. Dużo zdjęć w różnych sytuacjach, np. Staszek się bawi, Staszek buduje wieżę, Staszek czyta, Staszek się myje, Staszek śpi, Mama gotuje, Mama czyta, Tata pracuje, Tata pije sok, Antoś się ubiera, Antoś rysuje itp. Do tego zdjęcie portretowe, od którego będziemy zaczynali pracę ze zdjęciami. Już się nie mogę doczekać efektu, ale najpierw muszę dać się sfotografować.

Kiedy mijaliśmy się z Ciocią Monią i Adasiem, Ciocia zaprosiła nas do siebie. No to jedziemy. Adaśka niestety nie ma, bo jest dzielnym zuchem przedszkolakiem. No to muszę bawić się sam.

Znajdź Fistaszka!

Znajdź Fistaszka!

Wychodzę od Cioci i jadę do Mateuszka. Przez te jego turnusy i moje choroby strasznie rzadko się ostatnio widujemy. Trzeba to nadrobić, zwłaszcza że mamy do obgadania sprawy związane z naszą wspólną imprezą urodzinową.

Ja i mój Przyjaciel Mati

Ja i mój Przyjaciel Mati

Po zabawie i jedzeniu, zupełnie niewyspani jedziemy na hipoterapię. Ostatnio słabo się czułem i musieliśmy wcześniej skończyć. Mama trochę się boi i zastanawia, czy dzisiaj dam radę. Oczko ma się już dużo lepiej, ale… Mama podaje mnie Bogusi i dzielnie jeżdżę z nią na koniu jak król. Niczego się nie boję mimo, że Józek kicha, prycha i ma dreszcze. Serio, straszy mnie jak może, ale ja tylko raz się przestraszyłem i krzyknąłem. I prawie się spłakałem, ale Bogusia szybko mnie rozśmieszyła i uratowała nasze wspólne zajęcia.

Miałem iść dzisiaj na sanki, ale śniegu nie ma! Gdzieniegdzie leżą jeszcze resztki, ale są strasznie brudne, więc nie mam ochoty jeździć. Chyba idzie wiosna!

W sobotę…

…Mama śmiga na warsztaty z Metody Dobrego Startu, a chłopaki (Tata, Antoś i ja) idą na spacer. Po raz pierwszy od nie wiem kiedy zasypiam na spacerze w wózku. Na ogół mam drzemki w samochodzie (kiedy wracam z moich ćwiczeń), albo w domu (kiedy zajęć akurat nie mam). Po szkoleniu Mama do nas dołącza i razem spędzamy czas na placu zabaw, a po południu jedziemy do Inglotów i jak zawsze wracamy późnym wieczorem, w sam raz żeby pójść spać…

I już niedziela…

…ostatni dzień mojego słodkiego lenistwa. Oczko mam już zdrowe i od jutra zaczynam ciężką pracę. A tymczasem wędruję w poszukiwaniu wiosny…

Staszek-FistaszekWiecie, że lubię broić? Moje ulubione akcje to:

  • otwieranie piekarnika i wchodzenie do środka (jak widzę, że ktoś się zbliża, to wskakuję tam jeszcze szybciej i strasznie się cieszę),
  • otwieranie zamrażarki,
  • przewracanie taboretów,
  • wchodzenie na słoiki i ściąganie kubków (lub czegokolwiek innego) ze stołu,
  • włażenie do Taty pod biurko i targanie kabli,
  • wspinanie się na stolik, zrywanie Antosia dinozaurów ze ściany i zrzucanie jego kolekcji kamieni z parapetu.

Miałem pojechać dziś do Mateuszka, ale zanim Tata i Antoś wrócili z basenu była 19:00, a ja o 19:30 zwykle jestem już w piżamie i po kolacji. W związku z tym odwiedziny zostały odwołane, co wcale mi się nie podoba. A do tego Tata z Antkiem znów wychodzą i jadą do Babci. To niesprawiedliwe. Mama ma dużo pracy i chciałaby żebym poszedł już spać, ale ja mam w głowie psoty i figle, i ani myślę o spaniu. W końcu nie jestem już jakimś dzidziusiem żeby chodzić spać z kurami.

A od jutra wracam do gry. W poniedziałek i wtorek mam zajęcia w Skarszewach. W środę o 8:30 przyjdzie do mnie Magda na zajęcia prowadzone Metodą Krakowską, a potem pojadę z Mamą do OWI do psychologa i na zajęcia grupowe. W czwartek jestem zapisany na dwa różne zajęcia w dwóch różnych miejscach, za to o tej samej godzinie. Coś muszę odwołać lub przestawić. A w piątek są Walentynki, ale zamiast na randkę, z samego rana mam rehabilitację w OWI w Gdyni, a potem zajęcia z Magdą.


Wpis “Ostatnie chwile słodkiego lenistwa” został skomentowany 4 razy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *