Poniedziałkowo-wtorkowe Skarszewy

Wiem. Wcale nie jestem systematyczny. No, ale za to jestem pracowity. Pewnie ciekawi jesteście jak to z tym moim gryzieniem. Otóż w niedzielę i w poniedziałek nie dałem przekonać się do biszkopcika, za to we wtorek wciągałem biszkopty na potęgę. No, ale powoli…

W poniedziałek…

…jak zawsze byłem w Skarszewach. Miałem jechać razem z Mateuszkiem, ale na trasie Mateuszek-Staszek są wielkie remonty i wielkie korki. Jedziemy więc osobno, każdy inną drogą, tak aby zator ominąć. Zdjęcia z trasy (z Bolesławowa) nie mam, bo zaraz za naszą miejscówką stoi policja i łapie do kontroli. Nie mamy czasu na pogawędkę z „Panem Władzą”, więc bez zdjęcia jedziemy dalej.

Pierwsze zajęcia to muzyka.

Ile znacie kolorów? Ja tylko cztery, ale za to z przykładami:

Kolejne zajęcia mam z p. Kasią. Tak jak ostatnio, utrwalam sobie kolor żółty. Żółta kaczka, żółty banan, żółta pszczoła i żółty motylek. Wszystko żółte. Zaczynam od książeczki, obrazków, przedmiotów, a potem jadę już po całości… maluję żółtą farbą. Teraz to ja też jestem już żółty.Poznaję kolor żółtyPo ciężkiej pracy, czas na relaks w Sali Doświadczania Świata. Dzisiaj króluje rzutnik i esy floresy, które rzuca na ścianę. Siedzę oczarowany i zaczarowany chyba z dziesięć minut i ani drgnę. Magia.

Po piętnastu minutach przerwy, które poświęcam na zjedzenie drugiego śniadania i ubranie się, idę do Wiejskiego Zakątka. Owce wychodzą mi na spotkanie, a w zasadzie jedna gruba owca, która jak się okazuje, jest w ciąży. Druga, mała i słodka, nie jest taka odważna, a szkoda, bo ja jestem odważny tylko w stosunku do niej. Do tej większej jakoś nie mam zaufania.

Mimo że zajęcia z p. Magdą i ze zwierzakami są jednymi z moich najulubieńszych, to coś nie mam do nich szczęścia. Tydzień temu było ciepło i słonecznie, ale zanim przyszedłem. Jak już się pojawiłem, zaczęło padać. Dzisiaj jest okropnie zimno i mokro, a za tydzień zajęć nie ma, bo jest Poniedziałek Wielkanocny.

Jeśli chcecie zobaczyć jak dzielnie dzisiaj pracowałem – podczas muzyki, zajęć z pedagogiem, zajęć w Sali Doświadczania Świata i w Wiejskim Zakątku, koniecznie zobaczcie ten filmik:

We wtorek…

…też byłem w Skarszewach. Tak jak wczoraj, odwiozłem Antosia do przedszkola, a potem razem z Mamą, ruszyłem w naszą trasę.Droga do SkarszewMuzyka, zajęcia logopedyczno-pedagogiczne, spotkanie z psychologiem, przerwa na drugie śniadanie i znów zajęcia logopedyczno-pedagogiczne, w czasie których pięknie zjadam biszkopta.

Haha, znów to zrobiłem… przytargałem wielką dynię! Zdjąłem z parapetu i przeniosłem przez całą salę, aż do naszej bazy.Dynia i ja„Najedzony” mogę zająć się tym co lubię najbardziej… muzyką.

Ha! Wiem, że co za dużo to niezdrowo, ale tak dobrze dzisiaj tańczę, że muszę Wam się pochwalić. Zobaczcie jak to jest ciszyć się życiem:

A wiecie gdzie poszedłem, kiedy skończyłem już wszystkie zajęcia? Do przedszkola! A co? Poszedłem, byłem dzielny i było wspaniale. I byłem tam prawie dwie godziny i wcale nie tęskniłem za Mamą. I wszystko było dobrze nie licząc może tylko tego, że moja bluza, kamizelka i czapa zostały zamknięte w pokoju bez klucza i w taki straszny ziąb musiałem wracać prawie bez ciuchów. Ale co tam, gorący chłopak jestem, dałem radę 😉


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *