W środę…
….mam mało obowiązków. W zasadzie tylko jeden i to u siebie w domu. O 11:00 przychodzi do mnie Magda i pracujemy Metodą Krakowską. Nie widziałem się z nią przez cały tydzień i wiecie co? Mam pewien problem… pozapominałem wszystko to, co umiałem już od dawna. Magda pokazuje „A”, „U”, „I” i pyta „co?”, a ja nic, milczę jak głaz. Na szczęście klapki w końcu się otworzyły i wszystko mi się przypomniało. Uff, jednak umiem czytać 😉
Dobieram też połówki głów zwierzątek i dopasowuję je do siebie:
Razem z Magdą podpatrujemy kota i sprawdzamy, co robi…
Układamy dwa takie same pociągi – pierwszy Magda, a drugi ja.Podpisujemy kolorowe obrazki, czarno-białymi, a czarno-białe prawdziwymi napisami…
Dopasowuję też obrazki – muszę znaleźć dwa takie same i położyć jeden pod drugim. Najpierw układam czarno-białe obrazki konturowe przedstawiające przedmioty…
…a potem obrazki nierzeczywiste:
Na koniec przypominam sobie kolory i dobieram czerwonego misia, czerwone auto i czerwoną piłkę do czerwonego kwadracika. To samo robię z zielonymi i z żółtymi zabawkami.
A po popołudniowej drzemce wybieram się z Mamą na spacer do lasu. Kiedyś chodziliśmy na spacery wspaniałym lesistym wąwozem. Teraz drzew już nie ma, a zamiast błotnistej, liściastej drogi jest równa, utwardzona nawierzchnia przygotowana pod Kolej Metropolitalną. Przechodzimy przez nią na drugą stronę i z wielkim trudem (po wąskiej, pochyłej drodze, usłanej kamieniami i gałęziami) przedostajemy się do lasu.Wieczorem pod nasz blok podjeżdża Ciocia Monia i Adaś, aby wręczyć mi odebraną ze Skarszew bluzę, kamizelkę i czapkę. Dziękuję!
W czwartek…
…też się nie przepracowuję. Rano jadę na zajęcia logopedyczne na Rotmankę (spotykam się tu z Ciocią Monią, Sylwią i Adasiem), a o 11:00 jestem już u Magdy, żeby ćwiczyć czytanie Metodą Krakowską.
Jestem dziś bardzo miły dla Mamy i zamiast zasnąć w drodze, zasypiam dopiero w domu. Dzięki czemu Mama ma czas dla siebie i może posprzątać 😉A powód do sprzątania mamy kilka. Np. taki, że przychodzi do nas dzisiaj ważny gość. Kiedy ja sobie smacznie śpię pojawia się u nas p. Magda z gazety i portalu „Maluchy z 3miasta” żeby porozmawiać z moją Mamą – o mnie i o mojej stronie. I za jakiś czas, nie wiem dokładnie jaki, będę mógł się Wam pochwalić występem w tym dwumiesięczniku. A żeby było jeszcze fajniej, to p. Magda przynosi dla nas świąteczne prezenty niespodzianki. Antoś dostaje kalejdoskop i pompkę do chlapania wodą, a ja telewizorek z pozytywką. Dziękujemy!
A dzisiaj jest już piątek…
…i zajęć mam jeszcze mniej. O 9:30 zaczynam hipoterapię. Na wszelki wypadek, żeby się nie spóźnić wstaję już o 6:00. Budzę też Mamę, bo sam przecież nie pojadę. Okazuje się, że czasu mamy jeszcze dużo, więc od świtu wesoło się bawimy. A kiedy przychodzi pora aby wyjść z domu… biorę się za jedzenie banana! Po długiej przerwie, banany znów są na topie.
Przez tego banana na hipoterapię dojeżdżam spóźniony. Wychodzi na to, że niepotrzebnie tak wcześnie wstawałem. A na zajęciach spotykam mojego kumpla Mateuszka. Ścigamy się na koniach…
…a potem jedziemy się trochę pobawić.
I pobawilibyśmy się znacznie dłużej, bo naprawdę jest fajnie, ale dzisiaj mam jeszcze jeden obowiązek – terapię ręki. Tak mi się przynajmniej wydaje. Jednak kiedy dojeżdżam na miejsce okazuje się, że zajęcia są odwołane. Dzieci były informowane o tym tydzień temu, ale mnie tydzień temu nie było, bo byłem na turnusie, więc niczego nie wiedziałem. A to klops.
Jestem już po drzemce i po obiadku. Śmigam teraz na spacer! Do usłyszenia, do zobaczenia!
Witam,
Staszek jesteś kochany…jak o tobie czytam i oglądamy z mężem zdjęcia to sama buzia się uśmiecha… szkoda że nie możemy cię poznać osobiście. Pozdrawiamy i Wesołych Świąt życzymy!!!
Nie ma za co Stasieńku 😉 A tak swoją drogą, to może spotkamy się w końcu na dłużej, nie tylko przelotnie 🙂
Wesołych Świąt Staszku i
mokrego dyngusa 🙂