Wracam i nadrabiam! Tyle mam na głowie, że po prostu nie mam kiedy się odezwać i strasznie Was zaniedbuję. Wiem o tym dobrze, ale nie mam na to wpływu.
W czwartek…
…mam ostatnie w tym semestrze zajęcia z Metody Krakowskiej.
Przez cały lipiec mam wolne od Magdy, a Magda ode mnie. Ale nie ma obijania się. Dostaję pracę domową i jak tylko wrócę z mojego dwutygodniowego turnusu, zamierzam się wziąć do roboty. A co będę ćwiczył? Na przykład to:
- sekwencje słuchowe (na samogłoskach i na obrazkach) – Mama mówi i pokazuje palcem dwa narysowane obok siebie kwadraty. „Lala” (i tu pokazuje pierwszy kwadrat) i „miś” i tu pokazuje drugi kwadrat. Moim zadaniem jest położenie odpowiednich obrazków w odpowiedniej kolejności,
- sekwencje (na klockach i korkach) – Mama układa rządek z korków, np. żółty, niebieski, niebieski, żółty, niebieski…, a ja taki sam rządek układam pod spodem,
- zabawa w memo – Mama rozkłada przede mną 4 obrazki i mówi co na nich jest (np. lala, miś, auto, piłka), zasłania obrazki, pokazuje mi lalę z drugiej pary i mówi „lala”, zasłania i pyta „co tutaj?”, a ja wybieram odpowiedni obrazek z tych czterech (już odsłoniętych), które Mama pokazała mi na początku.
Skoro koniec roku, to jest też podsumowanie i pochwały. Tyle się już nauczyłem:
- świetnie radzę sobie na relacjach, czyli rozpoznaję takie same obrazki. Nawet jeśli jest ich dużo, są do siebie podobne i nie przedstawiają niczego konkretnego. Jak się skupię i uważnie popatrzę, to dla mnie jest to bułka z masłem,
- znam już samogłoski – wskazuję odpowiednie, kiedy mnie o to poproszą, a nawet umiem je przeczytać,
- coraz lepiej radzę sobie z sekwencjami (świnka, krowa, świnka, krowa…),,
- odpowiadam na pytania „co?”, „kto?”, „co robi?”. Jeśli chodzi o czasowniki to znam te najprostsze „je”, „śpi”, „jedzie”, „pije”.
- rewelacyjnie radzę sobie z dopasowywaniem kształtów,
- programowanie języka wskoczyło u mnie na następny etap, a to oznacza że zaczynam używać nazw zwyczajowych zamiast onomatopei (zamiast „miau” jest „ko”, a czasem nawet „kot”, zamiast „hau” – „pes”, czyli pies),
- ładnie pracuję przy stoliku.
Rano praca, potem spacer i plac zabaw…
Mieliśmy pójść w odwiedziny do bliźniaków – Szymka i Franka, ale zadzwoniła Ciocia Gosia, że czeka na nas pod drzwiami, więc wracamy do domu.
W piątek…
…rano jadę na ostatnią przed wakacjami hipoterapię. Ponieważ od poniedziałku zaczynam turnus, będę miał teraz dwutygodniową przerwę.
Wracam do domu żeby się przebrać i ruszam do Skarszew…Tym razem nie na zajęcia, a na zakończenie roku. Czas odebrać świadectwo i rozpocząć wakacje!
To moje świadectwo…
…a to my (oczami Wujka Sebastiana)…Część oficjalna za nami, czas rozpocząć zabawę!
No i tyle. Od jutra zaczynam wakacje! Co prawda na razie dwudniowe (sobota i niedziela), ale zawsze coś. Przede mną męski weekend – tylko Antoś, Tata i ja, bo Mama jeszcze dziś, wyjeżdża na szkolenie do Torunia. Wróci dopiero w niedzielę w nocy. My tymczasem spacerujemy, odpoczywamy i idziemy na basen. A od poniedziałku, widzimy się w Skarszewach na turnusie!