Wakacje to wakacje, trzeba odpocząć. Jedni odpoczywają od pisania, a inni (siłą rzeczy) od czytania. Dałem Wam trochę wolnego 😉 A teraz już nadrabiam.
18. lipca
Zamieniłem się z Szymkiem na godziny zajęć, więc zamiast na 13:00 do PSOUU jadę na 11:00. Tak jest lepiej, łatwiej będzie mi ze wszystkim zdążyć. Zaraz po zajęciach jadę na chwilkę do Pruszcza odebrać bezpłatną, używaną huśtawkę. Postawię ją sobie u Babci na działce i będę się bujał do woli. Odbieram i zawożę prosto do Otomina, a przy okazji odwiedzam mojego Antosia. Antoś jednak tak bardzo za nami tęskni, że wcale nie chce żeby to były tylko odwiedziny. Chce wrócić z nami do domu. Hurrra! Hurrra! Wracamy razem!
Po turnusowej przerwie wróciłem w końcu na hipoterapię. Cieszę się bardzo, bo zajęcia na koniach należą do jednych z moich najulubieńszych. Dzisiaj jadę jeszcze z Agatą, ale może za tydzień spróbuję sam. Kto jeździ sam, ten bardziej pracuje.Skończyłem zajęcia, ale wcale nie chce mi się stąd wychodzić. Zamiast wracać do domu, biegam po padoku i bawię się z Antosiem w piaskownicy.
- Po zabawie w piaskownicy…
- …mój starszy Brat Antoś myje mi rączki wodą z konewki.
- Wow! Znalazłem rybkę!
Antoś bawi się ze mną w piaskownicy, Antoś myje mi rączki, Antoś pilnuje żebym nie podszedł zbyt blisko do konia. A kiedy wracamy do domu, Antoś trzyma mnie za rączkę. Nikt nie ma lepszego brata niż ja!
Zgodnie z obietnicą, dalej ćwiczę samodzielność na sobie……i opiekuńczość na Bracie…
Kolejny dzień (19. lipca) zaczynam od pokazu samodzielności…
Wczoraj kurier przyniósł paczkę, kiedy nas nie było. Zadzwonił kiedy był pod blokiem, a ja na hipoterapii, więc nie było opcji żeby się spotkać. Zabrał naszą paczkę na Kowale, więc i my musimy tam pojechać, bo w paczce jest prezent urodzinowy, potrzebny nam na niedziele. Przy okazji wycieczki na Kowale, jedziemy odwiedzić Babcię Asię i pobrykać trochę na świeżym powietrzu.
A potem jedziemy do Babci Bożenki, bo wakacje są po to żeby spędzać je z Babciami (Dziadkami, Ciociami, Wujkami itp.).
20. lipca – Urodziny Darii i Szymka
Po długiej przerwie w imprezach urodzinowych, dzisiaj znów idziemy balować. Tym razem urodziny świętować będzie Daria i Szymek, a my razem z nimi. Ale zanim to nastąpi mam czas na zabawę z Bratem…
…i granie na gitarze…W ogóle to zacząłbym już próbę z samego rana, ale dobre wychowanie mi na to nie pozwala, bo Antoś i Tata jeszcze śpią. Próbowałem co prawda przekonać Mamę do mojego pomysłu, mówiąc jej „la la” i pokazując na pokój, ale mnie przegadała. Chłopacy wstali, to upominam się o swoje. Mówię do Taty „la la” i pokazuję za drzwi (tam Rodzice trzymają gitarę), Tata pyta „gitara?”, a ja odpowiadam „gitala!” Uwielbiam!
Na drzemkę i na samodzielne jedzenie też mam czas…A zaraz po drzemce śmigamy na zabawę. Gotowi do startu, start!
- Dzisiaj jest święto Darii i Szymka! Wszystkiego najlepszego!
- Wszyscy gotowi?
- No to dmuchamy!
- Jest tort…
- …są prezenty. Tu są Szymka…
- …a tu są Darii.
- To dopiero jest prezent! A na prezencie nie bliźniaczki – Amelka i Maja.
- I kto to teraz posprząta?
- Prezent rozpakowany i złożony. Antoś testuje.
- Jest bezpiecznie. Teraz każdy może zjechać.
- Jedzie, jedzie Pola.
- Teraz moja kolej!
- Zabawa trwa. Kolejka do zjeżdżalni nie znika.
- O! Przyszła nowa koleżanka!
- Alicja i Maksio.
- „Przesuń się Pola! Ja też się zmieszczę!”
- Martynka i Antoś oglądają widoki z balkonu.
- „Poczytać Ci, czy zagrać Amelko?”
- Amelka daje koncert. Reszta słucha.
- Daria – jubilatka, Szymek – jubilat i ja.
- Pogaduszki na świeżym powietrzu – Amelka, Szymek i Pola.
- „Wypuście mnie!” „Wpuście mnie!” Wszystko zależy od punktu widzenia.
- Wyścigi starszaków.
- Yoga, albo coś.
- Mamo! Nic nie zaszło!
- Jasiek.
- No to jak? Idziemy już?
Dziękujemy Darii i Szymkowi za wspaniałą zabawę! Jeszcze raz, wszystkiego najlepszego!
21. lipca
Dzisiaj jest Mamy kolej na odsypianie, więc Mama śpi, a do nas wstaje Tata. A że Mama śpi, to nie pamięta, że od dzisiaj mam nowy grafik w PSOUU, żeby nadrobić moje liczne nieobecności. Dobrze, że Tata jest już gotowy, to pojedzie ze mną. Tata za drzwiami uzupełnia dokumenty dzięki którym mogę tu przychodzić na zajęcia, a ja w tym czasie pięknie pracuję.
Uwaga. Dzisiaj dalej trenuję samodzielne jedzenie jogurtu, choć zaczyna mnie to już trochę nudzić. Na początku była frajda, bo to coś nowego, a teraz powoli staje się obowiązkiem. Jak tak dalej pójdzie, to w ogóle przestaną mnie karmić i jedyną szansą na przetrwanie będzie samodzielne wiosłowanie łyżką. Kombinuję więc jak mogę, żeby do tego nie dopuścić. Podnoszę miskę, przechylam… może jak Mama się wystraszy, to sama mnie nakarmi? Wcale się nie wystrasza. Zamiast tego, przylepia mi miskę do stołu i zadowolona z siebie cieszy się, że mnie mnie przechytrzyła. Zawsze kiedy tak myśli, to ja ją przechytrzam…
Zgodnie z Taty przewidywaniami, udało mi się odlepić miskę, która pod wpływem siły włożonej w odlepianie, poleciała w górę i obijając się o ścianę i moje krzesło wylądowała na podłodze. Tadam! Jak wesoło! Kto się cieszy? Ja! Tylko ja.
Dobrze jest mieszkać nad morzem
Jak nadrabiać, to nadrabiać. Dzisiaj też mam zajęcia logopedyczne w PSOUU. Jadę z Mamą i z Antosiem, i przez chwilę jesteśmy wszyscy razem. Zaczynamy od ćwiczeń na dmuchanie. Pani Agata przygotowała ser i głodne, papierowe myszy, a ja dmucham na nie żeby szybko mogły się najeść.
- Pędź myszko, pędź!
- I dotarła do celu!
Potem Mama i Antoś wychodzą już na korytarz, bo Antoś który ma ogromny pęd do wiedzy, chce żeby Mama mu poczytała książkę o grzybach. Ja zostaję rozgadany i zasypuję p. Agatę słowami. Na zajęciach pojawiają się zaczątki dwóch nowych słów „ma” to mały, „du” to duży. W tym samym czasie Antoś zagaduje pana z zespołu Remont Pomp, o którym Wam ostatnio pisałem i dostaje w prezencie płytę i zaproszenie na próbę. Jak skończą się wakacje, to pójdziemy tam wszyscy 🙂
Zamiast do domu, idziemy na plac zabaw. Zmęczę się i dotlenię, to lepiej będę spał.
A po drzemce i po obiedzie śmigamy na plażę. Nie jest łatwo mnie zatrzymać!