Rety, ale długo nie pisałem! Wakacje u Babci już za mną. Było ekstra, byłem dzielny, chcę jeszcze raz! Rodzice też się świetnie bawili, kiedy my z Antosiem odpoczywaliśmy u Babci i też chcę jeszcze raz. Zobaczę co da się zrobić. W międzyczasie stuknęło mi dwa i pół roku, i z chęcią powiedziałbym Wam o tym, co już potrafię, ale nie mam tyle czasu, zresztą od zeszłego miesiąca nie zmieniło się tak wiele. Jedno, co na pewno to to, że potrafię wyjść górą z mojego niemowlęcego łóżeczka i póki co obyło się bez guzów, siniaków, wybitych zębów i innych atrakcji.
A tymczasem już poniedziałek, a ja znów jestem w Skarszewach!
Właśnie zaczynam swój drugi turnus. Tym razem tylko tydzień, a nawet mniej, bo jeden dzień mam do oddania Lence. Na pierwsze zajęcia nawet nie próbuję zdążyć, bo musiałbym wstać o 6:00, a po urlopie nie jest to możliwe. Jadę więc prosto na muzykę, a tam normalnie nowa piosenka o przedszkolakach. Dacie wiarę? Ale zamiast tej, pokażę Wam dzisiaj również nową, choć już nie tak bardzo „Zuzię lalkę niedużą”. Uwaga, start!
Ze świetlicy zniknął zegar i przez to spóźniam się na zajęcia do p. Sylwii. Terapia ręki zaczyna się jeszcze w trakcie muzyki, więc muszę pilnować czasu, bo jak idę po muzyce, to zostaje mi tylko 10 minut, a to zdecydowanie za mało na takie fajne zajęcia.Kolejne zajęcia mam z p Agnieszką. W zeszłym tygodniu byłem lekarzem, dzisiaj jestem kucharzem cukiernikiem, a moją specjalnością są ciasteczka. Najpierw myję ręce i ubieram czapę, a potem biorę się do pracy. Mąka, cukier, margaryna, jajo i mieszam.
Ciasto już gotowe. Teraz muszę je rozwałkować i powycinać kształty. Antoś cały czas mi pomaga, bo to wcale nie jest takie łatwe.
Teraz ciasteczka muszą się upiec, a my musimy posprzątać.
Umęczyłem się strasznie, ale podobno było warto. Antoś i Mama zajadają ciasteczka, a ja nie chcę spróbować nawet od Antosia. No może dziubnę dwa okruszki, ale na więcej mnie nie namówicie.
Na koniec zajęć sprawdzamy wiadomości… co do mieszania, co do wałkowania, co do wycinania kształtów. Nie wszystko pamiętam, więc pieczenie powtórzymy jeszcze w domu.Już po zajęciach. Antoś chciał iść na plac zabaw, ale jak tylko ruszyliśmy na dół, przypomniały mi się moje ulubione króliki, więc poszedłem za głosem serca. Niestety p. Magda ma zajęcia, więc nie wejdziemy. No trudno, wracamy do domu i idziemy na nasz plac zabaw.
Wtorek…
…mam zupełnie wolny. Bumelujemy, śpimy do oporu wszyscy oprócz Taty. Tata o 7:00 wychodzi do pracy. Mama, Antoś i ja jeszcze śpimy. Każdy w swoim łóżku. O godzinie 8:30 spać już nam się nie chce, więc razem z Antosiem idziemy zbudzić Mamę. Tak, tak, po raz drugi w życiu, a pierwszy bez świadków wygramoliłem się ze swojego niemowlęcego łóżeczka. Oczywiście sam, oczywiście górą. Mama nic nie kuma, myśli, że to Tata mnie wypuścił, ale nic z tego. Taty już dawno nie ma, a ucieczka z łóżka to mój w pełni samodzielny wyczyn. Tadam! Kurtyna, oklaski itp.
Ach, no i we wtorek Mama ma wolne, a do mnie i do Antosia na kilka godzin przychodzi Babcia Bożenka. Babcie są super!
A w środę znów jestem w Skarszewach
Mój plan się trochę zmienił i zamiast zajęć na 8:00 (na które nie mam szans zdążyć i po których miałbym godzinę przerwy), mam zajęcia na 8:30. Dzisiaj miałem zdążyć, ale Mama zamiast wcisnąć drzemkę, wyłączyła budzik, więc spaliśmy dalej. I tak jak w zeszłym tygodniu, i tak jak w poniedziałek, docieramy dopiero na muzykę.
Nie uwierzycie, ale dzisiaj znowu jest nowość! Nowość do grania i śpiewania, i nowość do rysowania. Tego jeszcze nie było i tego nikt się nie spodziewał, ale dzisiaj na muzyce słuchamy nowej piosenki o kolorach i kolorujemy to, o czym p. Mateusz gra (na klawiszach!) i śpiewa. Zresztą zobaczcie sami:
Tym razem pilnuję czasu i wychodzę z muzyki po pół godzinie. Wszystko dlatego, żeby zdążyć na całe zajęcia z Terapii Ręki, które nakładają mi się czasowo z muzyką. Antoś dołącza do mnie po 15 minutach. W sam raz żeby zacząć zabawę w piance do golenia.Kolejna zmiana planu polega na tym, że zamiast do p. Agnieszki, idę najpierw na Wiejski Zakątek. Udało mi się tak wkręcić, bo dziewczynka, która miała zajęcia o tej porze, zasypiała zanim dotarła. No, a ja się strasznie cieszę i zasypiać nie zamierzam. Na cześć królików „hip, hip, hurrra!”.
Mimo długiej przerwy nadal rozpoznają na obrazkach domki i mieszkające w nich zwierzątka (np. królik do klatki, koń do stajni). Pamiętam i rozpoznaję też kolory, których uczyłem się w pierwszym turnusie.
Na ostatnie zajęcia idę do p. Agnieszki. Byłem już lekarzem, byłem już kucharzem. Dzisiaj jestem sprzątaczem. I Antoś też.
Najpierw zbieramy zabawki, potem zamiatamy. Myjemy podłogę i lustro, i wycieramy kurze. Ciężka to praca!
Od kilku tygodni mamy piękną pogodę. Taką piękną, że w dzień czasem ciężko jest wytrzymać. Dlatego na spacerki wychodzę późny popołudniem – jak skończę zajęcia, wyśpię się, zjem obiad, jak Tata wróci z pracy i razem z Antosiem i z Mamą zje obiad, i jak słońce przestanie tak mocno świecić, czyli ok 18:00. A jak na dwór wychodzi się tak późno, a chce się być długo, a rano trzeba wcześnie wstać, to kolację je się w plenerze.