Nie jem, bo nie potrafię

21. kwietnia

Nie mam wielu obowiązków na dziś… w zasadzie to tylko jeden. O 11:30 zaczynam zajęcia prowadzone Metodą Krakowską.Metoda KrakowskaNiewiele ostatnio piszę o tych moich zajęciach i niewiele wrzucam filmików, ale już się tłumaczę… po pierwsze nie zawsze pracuję na tyle ładnie żeby było co pokazać i nawet nie chodzi o to, że nie potrafię, a o to, że po prostu nie mogę się skupić, bo zamiast nauki interesuje mnie wszystko wokół. Po drugie często robię na zajęciach coś, co już robiłem, więc nie chcę Was zanudzać. A po trzecie to nie mam czasu. Wierzcie mi, że moja doba trwa tylko 24h, a bardzo dużo, bardzo ważnych rzeczy musi się w niej zmieścić. Ale dzisiaj mam film, a nawet dwa!

Pierwszy jest o ćwiczeniu pamięci sekwencyjnej. Magda ustawia zwierzątka na obrazku z pokojem, a potem wszystko chowa. Moim zadaniem jest zapamiętać gdzie usiadł motyl i gdzie usiadł kot i na drugim rysunku to odwzorować.

Drugi film jest o tym jak dopasowuję kontury do obrazków.

Wiecie, że mam duży problem z jedzeniem, bo już nieraz Wam o tym wspominałem… z jednej strony polega on na tym, że nie mam ochoty próbować niczego nowego, z drugiej strony – nie potrafię przeżuwać. Niby jem obiadki z makaronem, knedelkami, czy kawałkami ziemniaków, ale jedyne, co z tym robię to rozcieram językiem o podniebienie, przecinam siekaczami lub połykam w całości. Na tylne zęby nie pozwalam niczego wprowadzić, a że jestem bardzo czujny, to i żaden podstęp nie wchodzi w grę. Czasem coś mnie kusi, czasem trochę chcę, ale nigdy na tyle mocno żeby wciąć i spróbować… tak konkretnie z odgryzieniem, przeżuciem i połknięciem.Problem z "niejedzeniem"

22. kwietnia

Rano Skarszewy, a zaraz potem pierwsze, po bardzo długiej przerwie zajęcia z Magdą.

W sumie to mam problem z tymi długimi przerwami. Łatwo wypadam z rytmu i łatwo odzwyczajam się od pracy i terapeuty, nawet jeśli jest to ktoś, kogo dobrze znam. Dlatego już się nie mogę doczekać wakacyjnych turnusów organizowanych przez Fundację Wspierania Rozwoju „Ja Też”, tam będę miał moje Magdy codziennie 🙂Metoda KrakowskaDzisiaj ładnie wychodzi mi praca na zdjęciach. Magda uczy mnie budowania zdań, słuchania zadawanych przez nią pytań i odpowiadania na nie.

Mam jeszcze jeden filmik z moich dzisiejszych zajęć z Magdą. Niewiele z tego rozumiem, bo robimy to ćwiczenie po raz pierwszy, ale z czasem na pewno mi się rozjaśni, a potem to już będę czytał i budował piękne zdania.

Wygląda na to, że większość obowiązków mam już za sobą. To teraz przyjemności! Dzisiaj mamy piękną wiosnę, więc najwyższa pora posadzić kwiatki, które w zeszłym tygodniu kupiliśmy w Skarszewach. Najpierw trochę ziemi, potem bratki, potem podlewanie, sprzątanie i mycie rączek. Gotowe!

Od jakiegoś czasu jestem bardzo samodzielny i wszystko najchętniej robiłbym sam, o czym głośno informuję wszystkich wokół. Ktoś chce mi pomóc w nasypywaniu ziemi do doniczki, wołam „sam!”, ktoś chce podlać za mnie kwiatki, wołam „sam”, ktoś chce pomóc mi w myciu rączek, wołam „sam” i przysuwam sobie taborecik. Duży już jestem! Sam potrafię!

W zasadzie mógłbym już jechać po Antosia. Jestem wyspany, najedzony i wysiusiany. W domu jest posprzątane, obiad jest ugotowany, a kwiatki posadzone. Jeszcze tylko najmniejszy koncert świata, ode mnie dla Mamy i możemy się zbierać.


Tak wiem, że mamy już wiosnę, że Święta Bożego Narodzenia dawno się skończyły, że skończył  się karnawał, Wielki Post, a nawet Święta Wielkanocne, ale nic na to nie poradzę, że mi w głowie ciągle siedzi Mikołaj, choinka i kolędy.koncertOdbieram Antosia z przedszkola…

…Tatę z pracy i jedziemy na hipoterapię.

W sumie, to miałem już dawno o tym napisać, ale czas tak szybko mknie i tyle wokół się dzieje, że zupełnie o tym zapomniałem. W zeszłym roku, w związku z obchodami Światowego Dnia Zespołu Downa, zostałem jednym z bohaterów przedszkolnej wystawy. W tym roku zaprosiło mnie do siebie gimnazjum. Nie dosłownie, bo nigdzie nie wyjechałem, ale poproszono mnie o kilka zdjęć i możliwość wykorzystania cytatów z mojej strony. Oczywiście się zgodziłem i tak oto zawisłem na gimnazjalnym korytarzu (Gimnazjum nr 15 w Lublinie) w ramach tegorocznego ŚDZD, który miał miejsce 21. marca. Dziękuję za to ogromne wyróżnienie!

23. kwietnia

Dziś jest bardzo ciężki dzień! Niby nie mam więcej zajęć niż zwykle miewam w czwartki – tylko muzykoterapię, zajęcia z logopedą, logorytmikę i zajęcia z pedagogiem, za to w przedszkolu spędzam pół życia! Trafiam tu o 12:45 i siedzę aż do 18:00! Zwykle przedszkole nie jest otwarte tak długo, ale dzisiaj jest walne zebranie i inaczej się da. Obecność członków stowarzyszenia jest obowiązkowa, a że zebrania są strasznie nudne, to dzieci bawią się w przedszkolu.

No, ale nie o tym chciałem pisać… Pani Patrycja sprawdziła ostatnio jak radzę sobie z gryzieniem, no i wyszło co jest, czyli że wcale sobie nie radzę, bo nie przeżuwam. Z tej okazji robi mi dzisiaj super masaże szczotką nakładaną na palec, gryzakiem patykowym i wibrującym patykiem. Jest bardzo miło dopóki nie stawia przede mną bananów i biszkoptów i nie oferuje mi ich do zjedzenia. Wtedy się obrażam i nie chcę już współpracować. Pani Patrycja próbuje wziąć mnie podstępem i załadować banana do szczotki z obciętą końcówkę, ale nie jest łatwo mnie wykiwać. Wszystko widzę!

No i to by było na tyle, jeśli chodzi o naukę przeżuwania, przynajmniej na dziś. Za tydzień mamy wolne, ale niestety coś mi się obiło o uszy, że za dwa tygodnie znów będziemy próbować. Ale ja będę czujny jak Strażnik Teksasu i nie dam się nabić w butelkę 😉logorytmika

24. kwietnia

Dzisiaj Mama ma wolne! Pojechała na kolejne szkolenie z Metody Krakowskiej, a mną zajmuje się Tata. Nie mamy zbyt wiele do roboty, bo na zajęcia w gdańskim PSOUU już nie jeżdżę i Magdy też dzisiaj nie ma. Zadanie nr 1, to rehabilitacja z Kukaszem…rehabilitacja…a zadanie nr 2, to zajęcia na basenie. Bo tak się jakoś szczęśliwie złożyło, że nadal mogę korzystać z Basenu Solankowego w Sopocie. Byłem przekonany, że dostałem go do końca marca, a tu niespodzianka… basen trwa nadal! Aż do odwołania! Hurrra! Wielkie dzięki!

PS Mama od wielu miesięcy zbiera się i zebrać nie może, żeby założyć mi dziennik. Taki mały, bardzo prosty, ale bardzo systematyczny. Każdego dnia mam wklejać tam zdjęcie, które pokazuje czynność, którą w tym dniu robiłem. Zdjęcie podpisujemy krótkim zdaniem, np. „Staszek śpi.” No i wyobraźcie sobie, że po dzisiejszym szkoleniu z prof. Cieszyńską Mama wzięła się w garść i jest! Mam mój Dziennik Wydarzeń, a w nim pierwsze zdjęcie i pierwsze zdanie.Dziennik Staszka-Fistaszka


Jeden komentarz do wpisu “Nie jem, bo nie potrafię

  1. Brawo, bardzo mnie cieszy ten krok z dziennikiem. Trzymam kciuki:) Umawiamy się na wspólne oglądanie dzienników 31.12:) ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *