Dziś mam turbo pracowity dzień. Rano jadę do Skarszew, a tam mam mój poczwórny pakiet. Zaczynam od spotkania z panią psycholog…
Nie bawimy się zbyt długo, bo zbyt późno wyszliśmy z domu, a tym samy zbyt późno dotarliśmy na miejsce. Jednak to wystarcza, aby pani psycholog zauważyła, że moja lewa rączka jest bardziej pracowita niż prawa. Mama potwierdza – kiedy biję brawo, to głównie lewa rączka uderza w prawą.
To samo wychodzi u p. Małgosi. Dlatego podczas rehabilitacji stara się zachęcić moją prawą rączkę do sięgania po zabawki. Kładzie więc zabawki po mojej prawej stronie i przytrzymuje moją lewą rękę. Muszę przyznać, że trochę mnie to denerwuje. Nie lubię, kiedy ktoś mnie tak trzyma i nie mogę robić tego, na co mam ochotę. Walczę więc i staram się sięgnąć lewą ręką. Udaje mi się nawet dwa razy, ale potem, żeby zrobić pani przyjemność i pokazać, że potrafię, chwytam też prawą. Na koniec, w nagrodę za ćwiczenia, mogę pobrykać na piłce. Nie doceniam zbytnio tej atrakcji, bo jestem już bardzo głodny i trochę zmęczony.
Po ciężkiej pracy, czas na relaks w Sali Doświadczania Świata. A tu znowu niespodzianka. Ostatnio była nowa, wielka miska. Teraz jest worko – huśtawka. Jeszcze tylko drink z palemką (oczywiście bezalkoholowy) i mogę tu zostać na zawsze.
To znaczy chciałbym tu zostać na zawsze, ale nie mogę, bo muszę pędzić na następne zajęcia…
Dzisiaj, podczas zajęć z pedagogiem, uczę się poznawać części ciała przy pomocy wesołej piosenki, która pochodzi z płyty „Rymowane zabawianki”:
Tu mam serce, tu mam głowę,
A tak uszy trzymać mogę.
Tu mam oczy, tu mam nosek,
To są moje piękne włosy.To są nogi, a to ręce.
Chodzę, klaszczę, nimi kręcę.
Tam pośladki, tu policzki.
Usta robią śmieszne minki.Tu są brwi, tu moja broda.
Prawa ręka, prawa noga.
Lewa noga, lewa ręka.
A tu buźka uśmiechnięta.10 palców rączki mają,
Nóżki też ich 10 mają.
7 dziurek w mojej głowie.
Kto wymieni je? Kto powie?
Ostatnie zajęcia w Skarszewach właśnie się skończyły, ale ja nie jadę jeszcze do domku. Muszę pojechać jeszcze do OWI, na spotkanie z p. Danusią, której nie widziałem chyba od miesiąca. Jestem wyspany i najedzony, a do tego bardzo stęskniony. Ćwiczę wspaniale, jak chyba jeszcze nigdy i cały czas się uśmiecham.
Z OWI śmigamy po Antka do przedszkola i ok 17:00 lądujemy w domu. WOW. Byle do soboty… 🙂
PS I jeszcze zdjęcie z naszej trasy. Zamiast coraz wiosenniej, jest coraz bardziej zimowo…
PS 2 Już w najbliższą sobotę (12.01.13r.) kolejne spotkanie najmniejszych dzieci z zespołem Downa, a dwa tygodnie później zobaczymy się na pierwszym w tym roku spotkaniu w ramach stowarzyszenia „Ja też”.
Super energia! Zazdroszczę i dzięki Wam widzę, że muszę postarać się o więcej zajęć dla Majki 🙂 Dzięki 🙂
Całą energię zużyliśmy w czwartek i dziś postanowiliśmy zostać w domu. Ładujemy baterie na poniedziałek 🙂
Jestem pod wrażeniem Twojej sily, motywacji !!!! Staszku jesteś bardzo dzielny, a Twoi rodzice zasługują na gromkie brawa !!! Ćwicz dalej ! Pozdrawiamy Cię serdecznie z 7 miesięcznym Antosiem 🙂
A dziękuję za uznanie. Jednak z tą siłą różnie bywa. Nie wiem, co dzisiaj zadziałało – sen, jogurt, czy tęsknota, ale ćwiczyło mi się bardzo dobrze i już się nie mogę doczekać następnych zajęć.
Brawo bić już potrafię, więc zaraz zabiję dla Rodziców. Na pewno się ucieszą 🙂
Pozdrawiam Was wszystkich, a najbardziej Antosia :*
Czytam o Twoich przygodach, Staszku prawie codziennie od jakiegoś czasu. Pracuję jako pedagog z dziećmi niepełnosprawnymi. Dobrze trafiłeś: masz świetnych rodziców, kochającą rodzinę i mieszkasz w okolicy o wielkich możliwościach rehabilitacyjnych i edukacyjnych. Kiedy przeczytałam o tym, że bierzesz udział w spotkaniach z kolegami i koleżankami to bardzo się ucieszyłam – w jedności siła:) Poproś mamę, żeby utrzymywała kontakt z nimi cały czas, aż będziesz już duży i dorosły. Wczesne wspomaganie, edukacja – z tym nie powinieneś mieć kłopotów w Trójmieście, ale praca zawodowa to już zupełnie inna sprawa. Wiem, że to odległa przyszłość, ale kiedyś nadejdzie. Jeśli tak twórczy rodzice jak Twoi zorganizują się z innymi wspaniałymi ludźmi to w dorosłym życiu może stworzycie jakiś poważny zakład pracy, w którym zarobicie prawdziwe pieniądze i zrealizujecie swoje ambicje życiowe. Tego serdecznie życzę.
Cieszę się, że zagląda Pani do mnie 🙂 Rodzicom nie muszę mówić, żeby utrzymywali kontakt z moimi małymi Przyjaciółmi i ich rodzicami. Wiedzą o tym doskonale. To był jeden z najważniejszych powodów, który zapoczątkował nasze spotkania. Żebyśmy się teraz poznali i zostali przyjaciółmi już na zawsze, żebyśmy się mieli z kim bawić, spotykać, rozmawiać, żebyśmy nie byli sami – jako mali i jako duzi. Dla Rodziców, nasze spotkania to też jest niezła gratka. Dzięki moim dodatkowych chromosomom poznali wielu fantastycznych ludzi, których pewnie nie mieliby okazji poznać, gdyby nie mój zespół.
Wiem, że praca, to bardzo odległa przyszłość, ale czas tak goni, że pewnie nie aż tak odległa. Byłoby super, gdybym mógł gdzieś pracować, robić coś co będę potrafił i co będzie sprawiać mi przyjemność. Jeszcze fajniej by było, gdybym mógł pracować wśród ludzi, którzy mnie lubią, szanują i potrzebują, dla których jestem potrzebny. Taki zakład pracy, to świetny pomysł 🙂
Dziękuję i pozdrawiam!
Jestem pod wrażeniem. Przeczytałam te pierwsze posty i jak powiedzieć znajomym. W niedługim czasie chciałabym zajść w ciąże ale prześladuje mnie myśl o dziecku niepełnosprawnym. Bardzo boję się obciążenia (każdego – fizycznego, psychicznego, materialnego) jakie może to nieść za sobą. Współcześnie w Wlk. Brytanii rodzi się o 90% mniej dzieci z zespołem Downa bo jest to choroba genetyczna, która ujawnia się w bardzo wczesnym stadium ciąży, dlatego tyle kobiet decyduje się na aborcję. W rozmowie ze swoim partnerem powiedziałam że usunęłabym. Zaznaczę że jestem katoliczką, więc myśl o tym jeszcze bardziej moralnie mnie upodliła. Dzięki Waszemu blogowi popłynęły mi łzy. Byłam na siebie wściekła jak mogłam tak wgl pomyśleć. Staszek jest cudowny. Dajecie siłę innym dzięki tym wpisom. Oby tak dalej, Pozdrawiam serdecznie, Anna
Cieszę się bardzo, że mnie Pani znalazła i że swoją małą osóbką przyczyniłem się do zmiany Pani zdania. To dla mnie bardzo ważne 🙂
Mama mówi, że najgorszy to jest strach przed nieznanym, a jak już się go oswoi, to się po prostu żyje i jest się szczęśliwym 🙂
Pozdrawiam cieplutko! :*
PS Dziękuję!