Spotkanie z Mateuszkiem

Dziś jest dzień spotkań. Najpierw widzimy się z małym Maćkiem, ale to kumpel raczej dla Antka – chodzi, gada, gryzie. Ma już prawie dwa lata, więc niemowlak leżący na macie, nie jest dla niego kompanem do zabaw. Co innego dla Cioci Molendy, ona się ze mną bawi, a jakby tego było mało, to jeszcze daje mi w prezencie kulistą, brzęczącą zabawkę.

Po południu, zgodnie z planem idziemy na spotkanie do Mateuszka. Mateuszek to mój kumpel. Jest w podobnym do mnie wieku, ma podobne umiejętności i tak jak ja, ma zespół Downa. Muszę koniecznie go pochwalić, bo choć jest trochę młodszy, to od miesiąca potrafi już sam siadać. Trochę mu zazdroszczę…, ale nie narzekam, bo też świetnie sobie radzę i obiecuję, że już niedługo usiądę. Oczywiście bawimy się bardzo dobrze, więc siedzimy dłużej niż nakazuje przyzwoitość 😉

Za tydzień kolejne spotkanie najmniejszych Maluszków z zespołem Downa. Miejsce i godzina bez zmian, zmieni się tylko data. A już za 4 tygodnie spotkamy się u mnie, na moich pierwszych urodzinach! Ale ten czas leci!

Mój pierwszy jogurcik

Dziś mam dzień wolny od ćwiczeń, ale nie od przyjemności. Pogoda jest piękna, więc idę z Mamą na długi spacer. Idziemy i idziemy, i doszliśmy do Teatru Miniatura. Mama obiecała Antkowi, że wybierzemy się na przedstawienie „Baltic. Pies na krze”. Skoro obiecała, to kupujemy bilety. Ale bomba, pójdziemy całą Rodzinką do teatru. Dla Antka i dla mnie będzie to pierwszy raz. Już w niedzielę! Dodam jeszcze, że wszyscy uczestnicy spektaklu muszą mieć swój bilet, nawet niemowlaki. Jednak osoby niepełnosprawne mogą oglądać przedstawienie za darmo, więc się załapuję.

Wieczorem śmigamy w gości do naszych Przyjaciół Inglotów i tu dostaję swój pierwszy jogurt w życiu. Chyba już wszyscy moi mali Przyjaciele próbowali tego przysmaku. Ja cały czas czekałem. Było warto. Zjadłem cały truskawkowy jogurcik. Top jeden na mojej liście przysmaków! Pychotka! 🙂

Ajajaj! To będzie udany weekend. Piątek – spotkanie z Inglotami, sobota – przed południem spotkanie z Ciocią Molendą i Maciusiem, a po południu z Mateuszkiem, niedziela – teatr. Czego chcieć więcej?

Ostatnie zajęcia na „Polankach”

Dziesięć dni szybko minęło i dziś mam ostatnie zajęcia z p. Łukaszem. Ostatnie w tym pakiecie, bo na pewno się jeszcze spotkamy. Kolejną wizytę na „Polankach” mam zaplanowaną na 22. marca – będzie to spotkanie z panią doktor, a potem (mam nadzieję) zostanę skierowany na ćwiczenia do p. Łukasza. Póki co, cieszę się tym, co mam…

Ostatnie ćwiczenia z p. ŁukaszemDziś, tak jak przez większość zajęć trenujemy głównie siadanie. Po co? Siadanie przydaje się do wielu rzeczy. Kiedy się siedzi, wszystko jest łatwiejsze: zabawa w „kosi-kosi”, mówienie, jedzenie …Przeczytaj cały wpis

Mam już 11 miesięcy

Od dziś mam 11 miesięcy. Słuszny wiek 😉 Miesiąc temu byłem przekonany, że dziś będę już samodzielnie siadał, a może i raczkował. Tymczasem przez te 31 dni nie zmieniło się tak dużo…

Staszek-Fistaszek - 11 miesięcy - zespół Downa

Mam już 11 miesięcy i…

  • potrafię usiedzieć przez kilka, kilkanaście, a może i jeszcze więcej minut. Nie potrzebuję do tego żadnych zapór i podpórek. Siedzę i już (czasem zdarza mi się upaść, ale na ogół siedzę bardzo stabilnie), oczywiście pod warunkiem, że ktoś mnie wcześniej posadzi,
  • potrafię klaskać stopami 🙂 tzn. łapię się za stopy i klaszczę (zobaczycie to w dzisiejszym filmiku),
  • bawię się z Mamą w „a kuku” – Mama zasłania swoją buzię rękoma i pyta mnie „Gdzie jest Mama?”, a ja oczywiście wiem gdzie jest, więc łapię …Przeczytaj cały wpis

Ostatnie ćwiczenia i ostatnie życzenia

To jest już koniec. Ostatni dzień starego roku, ostatnie ćwiczenia w starym roku, wszystko ostatnie. Aby to uczcić jadę dziś na ćwiczenia razem z Bratem. Dzięki niemu po raz pierwszy jadę na bujanym koniu! Antek ściąga ze stolika konia dla siebie, a zaraz potem drugiego dla mnie i pokazuje mi jak się bujać. Super!

Wio koniki, wio! To my, dwaj dzielni Kowboje!

Wio koniki, wio! To my, dwaj dzielni Kowboje!

Kiedy ćwiczę Antek też jest ze mną, więc …Przeczytaj cały wpis

Kradzione nie tuczy ;)

Kradzione podobno nie tuczy. Może to i lepiej. Ostatnio, kiedy byłem u dr Wierzby, studentki uznały, że jestem przekarmiony. To oczywiście nie jest trafna diagnoza, bo wcale dużo nie jem. No, ale podobno tak właśnie wyglądam, więc na dobre mi to wyjdzie 😉 Odkąd Rodzice sadzają mnie na wysokim siedzeniu (tym całkiem dorosłym) mam bliżej do stołu, a tym samym do wszystkiego, co się na nim znajduje. Ostatnio chwyciłem kromkę chleba i wydziubałem z niej środek, który próbowałem potem zjeść. Dziś upolowałem kiełbasę i kostkę sera.

Moja dieta rozszerzyła się również o jajko! Nie jakieś super wielkie, ale za to całe – żółtko i białko. To specjalne jajko dla wnuków Babci Asi. Jajko od p. Joli, która ma szczęśliwe kurki liliputki, które hasają sobie po podwórku. Pychotka!

Miałem pochwalić się zabawkami, no to troszkę się chwalę. Odsłona pierwsza: młynek (albo jak kto woli, maszyna do cukierków).

Ja i moja nowa zabawka :)

Ja i moja nowa zabawka!

Choć młynek mam dopiero od kilku dni, to potrafię już wrzucić kulkę (taką jak trzymam w ręce) do otworu na górze. Jeszcze troszkę i zacznę wciskać wajchę, aby kulki wyleciały na dole. Młynek bardzo mi się podoba – świeci, gra, no i ma kulki z niespodzianką w środku. Więcej o moich ulubionych zabawkach znajdziecie we wpisie „Jaką zabawkę wybrać”.

Płaczliwy dzień

Za oknem piękna pogoda, a ja, jak na złość, nie jestem dziś w dobrej formie. Budzę się w kiepskim humorze i tak już zostaje do późnego popołudnia. To chyba z tęsknoty za Bratem 🙂

O 10:30 zaczynam rehabilitację na Polankach. Dziś po raz pierwszy w historii, przepłakuję prawie całe zajęcia z p. Łukaszem. Oczywiście nie jest to jego wina. Ja po prostu mam dziś płaczliwy dzień, który zaczyna się na „nie”.

Mimo, że płaczę i protestuję, ćwiczymy dalej. Rehabilitacja przynosi efekty nawet wtedy, gdy jest się bardzo smutnym. Zerkam co …Przeczytaj cały wpis

O tym, że nie mam czasu

Wiem, wiem. Wczoraj miałem opisać moje wspaniałe prezenty, ale jakoś nie wystarczyło mi czasu, bo byłem w gościach u Babci Bożenki i Prababci Tereski. Dzisiaj też nie mam czasu. Rano jadę z Mamą na ćwiczenia do p. Łukasza.

Dziś ćwiczymy równowagę, która jest bardzo przydatna w nauce siadania. Samo siedzenie wychodzi mi naprawdę świetnie. Bez problemu usiedzę kilka, a nawet kilkanaście minut. Nie potrzebuję …Przeczytaj cały wpis

Moje pierwsze Boże Narodzenie

No i są! Najpiękniejsze Święta w roku już nadeszły! Wigilię spędziliśmy u Babci Asi i Dziadka Michała. Oj było nas dużo… jak co roku (podobno).

Ja i moja wielka Rodzina :)

Ja i moja wielka Rodzina 🙂

Już wiem, że Święta to coś, co Fistaszki bardzo lubią! Wszystko jest tak, jak być powinno – jest opłatek (ze mną też się wszyscy dzielą) i życzenia, jest czytanie Pisma Świętego, jest 12 potraw (ja dostaje je pod postacią mleka, plus kawałek rybki plus kompot z suszu, który …Przeczytaj cały wpis

O chorobie, której nie ma i o Świętach które będą

Kaszelku już nie mam, gorączki też i dobrze się czuję. W związku z tym chcę pojechać dziś z Mamą i Antkiem do Skarszew na Wigilię. Jednak Tata nas nie puszcza. Mówi, że jeszcze jesteśmy chorzy i zobaczymy, co powie pani doktor. Idę więc z Antkiem na kontrolę żeby sprawdzić, czy wszystko gra. Okazuje się, że jestem już prawie całkiem zdrowy. Jedyne zalecenie pani doktor, to inhalacje. Tak właśnie myślałem, ale na wyjazd do Skarszew jest już za późno. Może to i lepiej, bo Antek jeszcze kaszle i nadal musi przyjmować swoje syropki. Na szczęście gorączki już nie ma i jest już dużo lepiej 🙂

Staszek-FistaszekStaszek-FistaszekPonieważ jestem zdrowy, odwołujemy …Przeczytaj cały wpis