Kiedy byłem zupełną świeżynką, jak każdy nowo narodzony dzidziuś, miałem w szpitalu przesiewowe badanie słuchu. W pierwszej dobie wyszło słabo, w trzeciej prawie dobrze – lewe ucho do kontroli. Jak byłem nieco większym dzidziusiem pojechałem na badanie ABR do Akademii Medycznej i tam, po przeprowadzeniu dwóch prób okazało się, że wszystko jest dobrze, że moje uszy wszystko słyszą.
A jak raz wyjdzie dobrze, to podobno nie ma się już czym martwić i więcej badać nie trzeba. A skoro nie trzeba, to nie badałem, bo nie warto się męczyć.
Nigdy zresztą nie miałem z uszami żadnych kłopotów. Nic mnie nie bolało, nic się nie zatykało, nic nie swędziało, nigdy do ucha nic nie wepchnąłem, nic mi do niego nie wpadło, ani nie wleciało, więc nie było też potrzeby żeby iść po raz kolejny do audiologa, czy po raz pierwszy do laryngologa.
Ale dzisiaj nadarzyła się okazja, żeby laryngologa jednak odwiedzić. Moja koleżanka Lena pojechała na turnus i odstąpiła mi swój termin wizyty u dr Urbańskiej. Z jednej strony nie mam po co, bo wszystko ze mną dobrze, ale z drugiej strony… …Przeczytaj cały wpis