„Jajo” i trzy samogłoski

Jejku, jaki ja jestem systematyczny. Wczoraj wpis, dzisiaj wpis… no, no.

Jak ja lubię takie dni, kiedy rano nie muszę nigdzie pędzić i lecieć na kolejne zajęcia. Dzisiaj zajęcia przychodzą do mnie. O 9:30 pojawia się Magda Szymczak (mój domowy pedagog od Metody Krakowskiej) i zaczynamy pracę.
Mama ma co robić (np. składać pranie), więc nam nie przeszkadza. Nie patrzy, ale wszystko słyszy. Słyszy i żałuje, że nie patrzy, ale dobrze mi idzie, więc nie chce nam przerywać.

Najpierw lecimy z samogłoskami. Magda mówi „A” i pokazuje kartonik z odpowiednią literką. Potem „U” i „I”. Ja patrzę, ale nic nie mówię. Potem Magda rozkłada przede mną literki i mówi „A”, „U”, „I” i daje mi polecenie: „Staszek, daj <<A>>”. I zgadnijcie, co ja robię? Podnoszę „A”, mówię „A” i wkładam do pudełka. Potem Magda mówi „Daj <<U>>”, a ja mówię „U” i wkładam do pudełka. Tak samo z „I” 🙂 Mówię „I” i wkładam do pudełka. Magda jeszcze kilka razy wraca do tego ćwiczenia, ale więcej już nie „czytam”.

Potem bawimy się zwierzątkami. Magda wystawia IHA, MU i BE, czyli konia, krowę i owcę. A potem pokazuje mi obrazki z tymi zwierzakami. Muszę je dopasować do figurek. Kiedy Magda pyta mnie gdzie jest MU, to pokazuję paluszkiem, ale nie rozumiem, że mam przesunąć obrazek. Magda mi pokazuje i resztę dopasowuję już sam.

Kolejne zadanie to rozpoznawanie dźwięków z pamięci. Magda stawia przede mną dwa klocki – cichy i głośny i potrząsa nimi po kolei tak, abym wiedział który jest który. Za kartonem chowa trzeci i nim potrząsa. Teraz muszę wybrać z moich klocków ten, który ma taki sam dźwięk. Dwa zadania i dwa sukcesy! Pękam z dumy z samego siebie 🙂

Czwarte zadanie to „podpisanie” kolorowych obrazków czarno-białymi. Nie mam z ty problemów. Ale kiedy przychodzą prawdziwe wyrazy, to Magda kieruje moją rączkę do odpowiedniego pudełka.

Na koniec przy pomocy „Kota w worku” dopasowuję małe, pojedyncze, wycięte obrazki do kartonika na którym jest narysowanych kilka różnych przedmiotów. Muszę wybrać odpowiedni i zakryć go moim obrazkiem. Nie robię tego zbyt precyzyjnie, bo moje łapki nie są jeszcze takie dokładne, ale tak czy inaczej, robię to co trzeba 🙂 No i przy okazji dopasowywania jaja, po raz pierwszy w życiu mówię …Przeczytaj cały wpis

Od środy do weekendu, czyli o ciężkiej pracy, rozrabianiu i zapominalstwie

Co dopiero chwaliłem się swoją systematycznością, a tu bach… po dzisiejszych zajęciach p. Łukasz mówi, że idzie zajrzeć na moją stronę żeby zobaczyć wczorajszy wpis, a tu co? A tu nic. Nadrabiam więc zaległości, żeby miał co czytać w przerwie. No i żebyście Wy mieli lekturę do poduszki, lub do porannej kawusi.

Hmmm… zacznę od środy, bo wtedy narobiłem sobie pierwszych zaległości.

Jednak warto było, bo czas, który poświęciłbym na pisanie, poświęciłem na zabawę i relaks. Każdy czasem potrzebuje chwili wytchnienia. Nawet Fistaszek.

W środę… co ja robiłem w środę?… hmmm… A! Już wiem! Rano pojechałem na zajęcia logopedyczne do OWI.Zajęcia logopedyczneWracam do domu i zamiast odpoczynku, czeka mnie dalsza praca. Przychodzi Magda i wałkujemy Metodę Krakowską. Tak sobie wymyśliłem, że jak Magda będzie przychodzić, to będę udawał ból zęba i może nie będę wtedy musiał pracować. Próbuję… no cóż. Trochę pomaga, bo Mama smaruje mi dziąsła bobodentem i trochę nie pomaga, bo i tak muszę dalej pracować. Co za życie!

ii, iha, muu

ii, iha, muu

Moja ulubiona rozrywka podczas zajęć …Przeczytaj cały wpis