Święta na gorąco, bo z gorączką

Szły, szły i w końcu przyszły. Już są! Święta, święta, święta!

Wigilię jak co roku (moja to już druga, a licząc z tę w brzuchu, to trzecia) spędzamy w Otominie u Babci Asi i Dziadka Michała. Nie inaczej było tym razem.

Ostatnio zacząłem gryźć, więc na Wigilii miałem spróbować wszystkich dwunastu potraw, a tymczasem byłem chory. W noc poprzedzającą Wigilię dostałem takiej gorączki, że spać wcale nie mogłem i Rodzice też nie. Miałem ponad 39’C i Rodzice zastanawiali się, czy nie pojechać ze mną na pogotowie. Dotrwaliśmy jakoś do rana. Nie miałem wcale apetytu i właściwie nic nie jadłem. Tylko dużo piłem. Mimo złego samopoczucia humor mi raczej dopisywał. I kiedy nie marudziłem i nie płakałem, wpatrywałem się w choinkę. I powiem Wam, że choinka jest jednak fajna. Niby kłuje, ale ma ładne, kolorowe ozdoby, które można bujać i ściągać też.Wigilia 2013Zanim wyjadę do Babci i Dziadka razem z Antosiem, Mamą i Tatą chcę Wam życzyć wszystkiego co najlepsze, aby każdy dzień był lepszy od poprzedniego, abyście codziennie dążyli do spełnienia Waszych marzeń, abyście zawsze byli zdrowi, szczęśliwi i uśmiechnięci. I żebyście …Przeczytaj cały wpis

Idą Święta…

Mam już za sobą wigilię w przedszkolu Antosia i wigilię w moich ulubionych Skarszewach…

I chodź zdjęć z trasy …Przeczytaj cały wpis

O Jasełkach Antosia i ostatnich zajęciach przed bardzo długim weekendem

Wiem, wiem. Zupełnie jestem niesłowny. Wczoraj miałem dodać filmiki do przedwczorajszego wpisu, ale nastąpiło zmęczenie materiału i nie byłem w stanie.

Środa…

…była zupełnie luźna i po raz pierwszy od dłuższego czasu miałem popołudniową drzemkę w domu. To miłe uczucie. Chociaż przed zaśnięciem wciągnąłem do łóżeczka kosz (taka materiałowa głowa pelikana) z piłkami. Wysypałem większość z nich żeby się trochę pobawić. W rezultacie dla mnie nie zostało zbyt wiele miejsca. Usiadłem więc na płasko i złożyłem się jak scyzoryk. Pozycja nie była wygodna, więc jak Mama weszła żeby mnie przykryć, zacząłem się przebudzać. Szybko mnie więc odkopała i dalej mogłem już sobie wygodnie i smacznie spać.

Ale zanim uciąłem sobie popołudniową drzemkę byłem na zajęciach logopedycznych w Gdyni. Odniosłem dwa sukcesy, więc warto było zrywać się z łóżek o 6:45 żeby ich doświadczyć. Pierwszy jest taki, że bez problemu zniosłem mój mega intensywny masaż buzi (a to nie lada osiągnięcie, bo za pierwszym razem wyłem w niebo głosy). A drugi sukces jest jeszcze lepszy. Otóż zjadłem pół biszkopcika. Suchar z niego był straszny, ale dobry. Najpierw pani Małgosia częstowała mnie małymi kawałeczkami prosto do buzi. A potem sam zacząłem odgryzać nawet większe kawałki. Jak miałem problem z gryzieniem trzonowcami, to przesuwałem ciacho języczkiem pod jedynki i siekałem je na drobne kawałki. A jak pani logopeda odsunęła ciacho, zacząłem domagać się jego powrotu, pokazując palcem i mówiąc „To!”. No i dostałem.

Miałem mieć jeszcze rehabilitację. Też w Gdyni, ale dopiero o 16:00. Tym razem „na szczęście” p. Maciek ją odwołał, więc mogę wrócić do domu i odpoczywać 🙂

Po południu Mama znów mnie poczęstowała biszkopcikiem, ale nie wziąłem. Co za dużo, to niezdrowo. I obiadku od Rodziców też nie chciałem. Wolę swój.

A o 19:30 standardowo zasypiam. Dzień jak co dzień, noc jak noc. Śpię do ok 7:00 – 7:30. Mama mówi, że gdyby Antoś też tak spał, byłoby idealnie.

Staszek-Fistaszek, zespół Downa, trisomia 21, 22 miesiące

A dzisiaj mamy …Przeczytaj cały wpis

O 3000, o sukcesach i o brojeniu

Miałem iść spać, żeby się wyspać na jutrzejsze zajęcia u logopedy. Nie dość, że na 8:00, to jeszcze w Gdyni…

No, ale trudno. Mam pewne zobowiązania, bo są tacy, którzy czekają na Fistaszkowy Nocnik, czyli nocne wydanie Staszkowych przeżyć i przemyśleń. A że sobie zasłużyli i to bardzo, bo na mojej facebookowej stronie jest Was już ponad 3000(!), to spać nie idę. Będę opowiadał.3000fanówMama mnie budzi, kiedy jest jeszcze ciemno. Za 35 minut przyjedzie po nas Ciocia Magda i Mateuszek, a ja zwinięty w kulkę śpię sobie w najlepsze. Mikołaj zagląda chyłkiem przez okno, więc wstaję. Niech widzi jaki jestem grzeczny! Wstaję, robię siusiu na nocnik, ubieram się, wciągam …Przeczytaj cały wpis

O odgryzaniu, przeżuwaniu i połykaniu, i o innych ważnych sprawach też

Po kolejnym intensywnym weekendzie wracam do pracy, ale zanim wrócę, opowiem Wam trochę o sobocie. O 10:30 zaczynają się ostatnie w tym roku Kulinarne Warsztaty Integracyjne zorganizowane przez Fundację Wspierania Rozwoju „Ja Też” i „Lukrem malowane”. Trochę się wahaliśmy, jechać czy nie? W końcu tak mało czasu spędzamy ostatnio w domu… Jednak się decydujemy. Mama, Tata, Antoś i ja. Wsiadamy do samochodu i jedziemy. Dzisiaj zapierniczamy (nie mylić z opierniczaniem się) i wałkujemy, wycinamy, pieczemy i dekorujemy pierniki.

Kiedy pierwsza partia pierników siedzi już w piekarniku, bierzemy się za szykowanie pachnących dekoracji świątecznych. Mama i Antek wbijają …Przeczytaj cały wpis

Od środy do weekendu, czyli o ciężkiej pracy, rozrabianiu i zapominalstwie

Co dopiero chwaliłem się swoją systematycznością, a tu bach… po dzisiejszych zajęciach p. Łukasz mówi, że idzie zajrzeć na moją stronę żeby zobaczyć wczorajszy wpis, a tu co? A tu nic. Nadrabiam więc zaległości, żeby miał co czytać w przerwie. No i żebyście Wy mieli lekturę do poduszki, lub do porannej kawusi.

Hmmm… zacznę od środy, bo wtedy narobiłem sobie pierwszych zaległości.

Jednak warto było, bo czas, który poświęciłbym na pisanie, poświęciłem na zabawę i relaks. Każdy czasem potrzebuje chwili wytchnienia. Nawet Fistaszek.

W środę… co ja robiłem w środę?… hmmm… A! Już wiem! Rano pojechałem na zajęcia logopedyczne do OWI.Zajęcia logopedyczneWracam do domu i zamiast odpoczynku, czeka mnie dalsza praca. Przychodzi Magda i wałkujemy Metodę Krakowską. Tak sobie wymyśliłem, że jak Magda będzie przychodzić, to będę udawał ból zęba i może nie będę wtedy musiał pracować. Próbuję… no cóż. Trochę pomaga, bo Mama smaruje mi dziąsła bobodentem i trochę nie pomaga, bo i tak muszę dalej pracować. Co za życie!

ii, iha, muu

ii, iha, muu

Moja ulubiona rozrywka podczas zajęć …Przeczytaj cały wpis

O wtorkowych zajęciach i planach na najbliższe dni

Ależ ja jestem systematyczny. Kolejny dzień opisuję „na czas”. Wszystko to z dwóch powodów. Po pierwsze wiem, że jak nic nie napisze, to Wy nie zaśniecie, a po drugie jak nazbiera mi się zbyt dużo zaległości, to ciężko mi potem nadrobić.

Dzisiaj wstaję, kiedy na dworze jest zupełnie ciemno. O 7:30 podjeżdża po nas Ciocia Magda i razem ruszamy w drogę.Droga do SkarszewZaczynam od zajęć z p. Patrycją. Tydzień temu poznawałem dźwięki wydawane przez pojazdy, dzisiaj słucham odgłosów zwierząt. Słucham, oglądam zdjęcia i bawię się figurkami, które je przedstawiają.

Zamiast …Przeczytaj cały wpis

O zajęciach w Skarszewach i rehabilitacji na „Polankach”

Nowy dzień, nowy tydzień… zaczynamy! Radośnie informuję, że do Świąt zostało już tylko 15 dni 🙂

Mama budzi mnie i Antosia. Wstaję niechętnie, ale z uśmiechem. Szybciutko szykujemy się do wyjścia. O 9:30 zaczynam muzykę w Skarszewach, a jeszcze muszę odwieźć Braciszka do przedszkola. Droga mija nam całkiem nieźle, ale kiedy zaczynamy przejeżdżać przez wioski robi się gorzej. Wielkie fragmenty ulicy pokryte są grubą warstwą podziurawionego lodu. Musimy więc jechać bardzo wolno. Bardzo. Bardzo.Droga do SkarszewJak co tydzień, zaczynam od grupowej muzykoterapii, na której spotykam moich małych Przyjaciół.

Mateuszek gra na klawesach, ja szarpię struny, a Szymek zmienia chwyty. Udany z nas zespół :)

Mateuszek gra na klawesach, ja szarpię struny, a Szymek zmienia chwyty. Udany z nas zespół 🙂

Zaraz potem śmigam do p. Kasi uczyć się segregowania przedmiotów ze względu na kolor. Jak to opanuję zaczniemy naukę kolorów, czyli p. Kasia będzie pokazywała mi np. żółtą piłkę i czerwonego klocka, a ja będę …Przeczytaj cały wpis

Mikołajkowe spotkanie w Teatrze Muzycznym w Gdyni

6. grudnia

Zgodnie z Mamy przewidywaniami zarówno ja, jak i Antek wstajemy przed świtem. Gotowi do zabawy, gotowi do zajrzenia w buty, gotowi do śniadania, gotowi do psocenia. Zawsze tak jest. Kiedy wstawać nie trzeba, my wstajemy, a kiedy trzeba, Mama musi nas budzić. Antek nie idzie dziś do przedszkola, „Polanki” mamy dopiero na 13:00, konie na 15:00. Można było spokojnie pospać do 12:00, ale my jesteśmy na nogach od 6:30. Najpierw zaglądamy do butów. Byliśmy grzeczni, więc rózgi nie ma 🙂 Ja dostałem dwa zwierzątka – małą żyrafę i pieska, i zestaw drewnianych rybek z wędką. Chyba byłem bardzo grzeczny. Lubię to! Antek też dostał prezent, a nawet Mama i Tata.

Aj, zapomniałem. Za oknami jest zupełnie biało! Śniegu po kolana i ciągle sypie. Wspaniale! Przed południem przychodzi Babcia Bożenka. Mama to wykorzystuje na zamontowanie fotelika Antosia i odśnieżenie samochodu. Babcia wychodzi, a pół godziny później my. Toboły zniesione, my w fotelikach, Mama odpala i… rezygnuje z wyprawy. Idziemy na wagary. Odpuszczamy rehabilitację na „Polankach” i hipoterapię w „Ihaha”. Mieszkamy na górce. Nawet jak uda nam się dotrzeć na zajęcia, to pewnie już nie wrócimy. Samochód nie podjedzie. Zamiast rehabilitacji i hipoterapii idziemy na spacer. Długo niestety nie możemy chodzić. Nie mam jeszcze zimowych butów i ocieplanych spodni, a sanki są w piwnicy. Ale krótki spacer jest. Pierwszy w tegorocznym śniegu. I pierwszy na moich nogach (nie licząc odbierania Antosia z przedszkola) – nie w wózku, nie na sankach, nie na rękach, tylko tup, tup na nóżkach 🙂

7. grudnia

Po wczorajszej śnieżycy bardzo się martwimy, że Tata nie przyleci. Wczoraj odwołano mnóstwo lotów. Jak będzie dzisiaj? Tata daje znać, że będzie dobrze. Za dwie, trzy godziny będzie w Gdańsku 🙂 Super. Tymczasem przyjeżdża Babcia Asia, a Mama ucieka na hiszpański. Ma czas dla siebie.

Po południu wraca Tata. Hip hip hurrra! Tata wraca, wychodzi Mama… rety, czy ja mogę mieć ich wszystkich w końcu w komplecie? Mogę, ale dopiero po 20, czyli tuż przed spaniem.

8. grudnia i jest impreza!

Z okazji Mikołajek, które były dwa dni temu, jedziemy dzisiaj do Gdyni, do Teatru Muzycznego. Fundacja do której należę, czyli Fundacja Dzieciom „Zdążyć z pomocą” przygotowała dla swoich podopiecznych mikołajkową niespodziankę. Razem z Antkiem i Rodzicami jadę na spektakl „Pinokio”.

Przedstawienie jest …Przeczytaj cały wpis

„Polanki” czas zacząć

Na czym to ja stanąłem? Ach tak! Już wiem. Opowiadałem Wam o dwóch dniach w Skarszewach, czyli o poniedziałku i wtorku. Czas więc na środę i Polanki.

Z wtorku na środę…

…Antek spał u Babci, a ja spałem w domku, w swoim łóżeczku. O 8:00 przyszła Magda (z którą pracuję Metodą Krakowską), a ja wciąż spałem. Mama wyjęła mnie z łóżeczka, ale wcale nie byłem chętny do pracy. Wcale, a wcale. No, ale skoro Magda już przyszła, to próbujemy. Buntuję się ile wlezie. Magda robi mi przerwę. Zjadam śniadanie i wracam do pracy. Małymi kroczkami posuwam się naprzód.

Magda przynosi mi materiały do pracy. Teraz nawet kiedy jej nie będzie, będę mógł uczyć się z Mamą literek 🙂 Dziękuję!

Przed 12:00 wychodzimy z domu i jedziemy odebrać Antosia z przedszkola. Dlaczego tak wcześnie? Ano dlatego …Przeczytaj cały wpis