Czerwcówka

…brzmi trochę jak nazwa tropikalnej choroby, albo imię okropnego robaka, ale tak naprawdę to nic groźnego, to tylko długi weekend czerwcowy. Mój jest wyjątkowo długi, bo zaczął się wczoraj, a skończy dopiero w poniedziałek. Cały tydzień wolnego! No, z małymi przerwami na pojedyncze zajęcia.

O wtorkowym wolnym już pisałem, więc od razu przechodzę do środy…

Auto przestało klekotać. Naprawił je mój super Tata! Poszukał, poczytał, zadziałał i auto chodzi jak nowe. Ale że zajęcia już odwołałem, a samochód jest już umówiony na kontrolę, to planów nie zmieniamy. Auto jedzie do warsztatu, a ja mam wolne od Skarszew. Jadę tylko na zajęcia z krakowskiej, bo to dość blisko. Najpierw jedziemy kawałek samochodem, potem jeden przystanek autobusem, a potem jeszcze trzy tramwajem, i jesteśmy na miejscu.

Po zajęciach z Magdą, mogłem pojechać tramwajem do Gdańska głównego i autobusem do Pruszcza, żeby spotkać się z moimi kumpelkami – Mają, Amelką i Lenką, i z moim kumplem Adasiem, ale zamiast tego wracam do domu i czekam na Kukasza. Jak się okazuje, zupełnie bez sensu. Kukasz mnie wystawił i wcale nie przyjechał. Niedobry Kukasz.

PS Wracając od Magdy, idę z Mamą na zakupy do Rossmanna i spotykam tu moją Fankę – p. Emilię, która znalazła mnie dzięki moim filmikom o Metodzie Krakowskiej, które są na moim YouTube. Pozdrawiam serdecznie i życzę owocnej pracy z synkiem!

W czwartek…

…jest święto, więc wszyscy mamy wolne – Mama, Tata, Antoś i ja. Rano wstaje do mnie Mama (a to nowość!) i bierzemy się do pracy… myślimy i czytamy po krakowsku.

A popołudniu wybieramy się w odwiedziny do mojego kumpla Matiego, aby uczcić to, że jego tata, a mój Wujek jest super mądry i zdobył tytuł doktora habilitowanego. Jeszcze raz, wielkie gratulacje!Ja i Mati

W piątek…

…niestety mój Tata idzie do pracy. Ale Mama, Antoś i ja cieszymy się wolnością i idziemy na spacer do zoo. A razem z nami moi Przyjaciele – Maja i Martysia, Lenka, Adaś, Amelka i Maks.

Kto się nie spóźnił, ten jest! Ja, Antoś, Adaś, Martysia, Lenka i Maja.

Kto się nie spóźnił, ten jest! Ja, Antoś, Adaś, Martysia, Lenka i Maja.

Cały nasz wypad do zoo jest bliski ideału. Pogoda jest piękna, zwierzęta akurat jedzą, więc wszystkie wspaniale prezentują się przy płotach, a my jesteśmy bardzo grzeczni. Do pełni szczęścia brakuje nam tu tylko paru osób z naszej zespołowej paczki, którym nie udało się dotrzeć na wspólny spacer.

Dzień jeszcze młody, więc zamiast wracać do domu, całą gromadą jedziemy w odwiedziny do Cioci Beatki, Wujka Adama, Lenki i Poli. I Tata, choć dzisiaj jest w pracy, po jakimś czasie też do nas dociera.

Wczoraj działo się dużo, ale w sobotę…

…to dopiero się dzieje! Mama wstaje prawie rano i jedzie na pobranie krwi. Badanie ma trwać strasznie długo, bo będą sprawdzać jak Mama sobie radzi z glukozą, którą musi wypić. Niestety pojechała za późno i nic dzisiaj nie załatwi, a to oznacza, że będzie musiała załatwić to w poniedziałek, a to z kolei oznacza, że w poniedziałek nie pojadę do Skarszew. Z jednej strony szkoda, bo przepadnie mi kilka fajnych zajęć, z drugiej strony fajnie, bo weekend będzie dłuższy.

Dawno, dawno temu wszyscy razem jeździliśmy na mój sobotni basen… i dzisiaj znów tak jest. Po bardzo długiej przerwie, Mama i Antoś też są tu ze mną.

Dzisiaj wyjątkowo byłem na rehabilitacji przed basenem (a Mama i Antoś, super szczęściarze, siedzieli w tym czasie na plaży), więc teraz mam wolne i ruszam na działkę do Babci Tesi i Dziadka Rysia. Jutro są osiemdziesiąte urodziny mojego Pradziadka i z tej okazji jest tutaj działkowe przyjęcie. Wszystkiego najlepszego Pradziadku!

Była już rehabilitacja, był basen i działka, ale to jeszcze nie koniec. Wieczorem wybieramy się na Sopot Fringe Festival. O 20:00, na sopockiej plaży zaczyna się koncert jednego z naszych najulubieńszych zespołów – November Project. Już nieraz Wam o nim opowiadałem… to taki zespół, w którego składzie są m.in. osoby niepełnosprawne. Zespół powstał na bazie warszawskich WTZ, a na jego czele stoi Paprodziad – lider zespołu Łąki Łan. Koncert jest świetny, a ja mam mnóstwo energii! Tańczę, wdrapuję się na scenę i zaczepiam Paprodziada. A jakby mało było tego, że koncert jest fajny, to jeszcze zostaję rozpoznany przez swoich Fanów 😀

Nie tylko koncert jest wspaniały, ale i warunki jakie tutaj panują – idealne dla rodziców z dziećmi. Jest plaża i piasek, więc nikt nie będzie się nudził. Jest drewniana droga (kiedyś nią szedłem pokazując ubrania Lulu and the Pug), więc nikt nie będzie miał problemu z dotarciem pod scenę. Są krzesła, stoliki i leżaki – dla tych co lubią wygodę. A poza tym koncert jest za darmo, więc nie trzeba myśleć o biletach. A jakby tego było mało, to jeszcze jest piękna pogoda!

Zaraz po koncercie November Project, na scenę wchodzi Damian SyjonFam i D’Roots Brothers. Ich płytę znam prawie na pamięć i to jedyna, której bez narzekania słucham w całości. Bo choć znam wiele zespołów, wiele płyt i wiele piosenek, i wiele z nich bardzo lubię, to tylko tą w pełni akceptuję i uwielbiam na maxa. Aj, i podczas tego koncertu też zostaję rozpoznany, a nawet zaproszony do wspólnego tańca!Sopot Fringe Festival, Damian SyjonFam, Staszek-Fistaszek

Choć zwykle śpię już o 20:30, dzisiaj wyjątkowo… szaleję do 23:00. Zasypiam dopiero w drodze powrotnej do domu i tak śpię już do rana., czyli do 8:00 (choć zwykle wstaję o 6:30).

PS Serdecznie pozdrawiam i ściskam moich Fanów, którzy rozpoznali mnie podczas Sopot Fringe Festival’u. Do zobaczenia na Letnim Falowaniu!

PS Jeszcze więcej zdjęć z festiwalu (a na nich także ja i moja Rodzinka) znajdziecie na facebookowej stronie Miasta Kultury. To niezbity dowód na to, że powyższe zdjęcia nie są fotomontażem, a my naprawdę tam byliśmy 😉

I oko kamery my3miasto.pl też nas uchwyciło:

Niedziela

Na niedzielę zaplanowaliśmy odpoczynek, „nicnierobienie”, „nigdzieniejeżdżenie”, ale żeby nie zmarnować pięknego, wolnego dnia i żeby nie spędzić go na naszym szaro-burym podwórku, wsiadamy do samochodu i jedziemy 4km w górę Słowackiego. Zatrzymujemy się przed szlabanem, wysiadamy i idziemy na spacer do lasu. Niby tak blisko, a tak inaczej. Cisza, spokój, czyste powietrze i śpiew ptaków. Wspaniale!

Poniedziałek

Już jutro wracam do pracy, ale dzisiaj, korzystając z Mamy gapiostwa, cieszę się jeszcze wolnością! Wszyscy wstajemy wcześnie rano… Tata szykuje mnie i Antosia, a Mama szykuje siebie. A potem ruszamy. Tata odprowadza nas do samochodu, a Mama nas odwozi – mnie do Babci Bożenki (na całe, wspaniałe, długie pięć godzin), a Antosia do przedszkola. Sama jedzie wypić kubek rozpuszczonej w wodzie glukozy. Dla każdego coś miłego 😉

O 14:00 przyjeżdża po mnie Mama, ale zamiast wracać do domu, jedziemy odwiedzić Ciocię Anetkę i mojego kumpla Szymka, z którym od września będę chodził do jednej grupy w przedszkolu. Hurrra, hurrra! A razem z nami będzie też Mati. Z kumplami zawsze raźniej!

A skoro już mowa o przedszkolu, to jutro idę je zobaczyć. Ustalę z panią dyrektor, jakie zajęcia są mi potrzebne, obejrzę salę zabaw i być możne poznam moje przyszłe panie przedszkolanki. Już się nie mogę doczekać!


Jeden komentarz do wpisu “Czerwcówka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *