Pan z długą brodą i pan w czarnej koszuli, czyli Letnie Falowanie 2017

Pobranie krwi z mojej żyły nie jest ani łatwe, ani przyjemne. Ciężko jest znaleźć żyłę i ciężko zapełnić próbówkę. To pewnie dlatego, że zamiast krwi, płynie w niej muzyka. Jest wiele rzeczy na tym świecie, które bardzo lubię. Palmy, paprotki, ananasy. Banany, serki waniliowe, naleśniczki ze słoika i żółte obiadki. Skarszewy, Astora i inne zwierzaki z zakątka. Ale przede wszystkim lubię muzykę! Instrumenty, granie, śpiewanie. Mateusza, płyty, słuchanie. Koncerty i festiwale.

Od kilku lat, rok w rok jeżdżę do Wiela na Letnie Falowanie. To jedno z moich najulubieńszych miejsc. To jeden z moich najulubieńszych festiwali. Po raz pierwszy byłem tam w 2014r. Wówczas festiwal trwał dwa dni i to było naprawdę ekstra! To właśnie wtedy po raz pierwszy usłyszałem mich największych idoli – Damiana SyjonFam:

i Kapitana KaCeZet:

Co roku, na wielskiej scenie pojawiają się gwiazdy muzyki reggae. W tym roku powróci na nią Damian. To właśnie dla niego …Przeczytaj cały wpis

Czerwcówka

…brzmi trochę jak nazwa tropikalnej choroby, albo imię okropnego robaka, ale tak naprawdę to nic groźnego, to tylko długi weekend czerwcowy. Mój jest wyjątkowo długi, bo zaczął się wczoraj, a skończy dopiero w poniedziałek. Cały tydzień wolnego! No, z małymi przerwami na pojedyncze zajęcia.

O wtorkowym wolnym już pisałem, więc od razu przechodzę do środy…

Auto przestało klekotać. Naprawił je mój super Tata! Poszukał, poczytał, zadziałał i auto chodzi jak nowe. Ale że zajęcia już odwołałem, a samochód jest już umówiony na kontrolę, to planów nie zmieniamy. Auto jedzie do warsztatu, a ja mam wolne od Skarszew. Jadę tylko na zajęcia z krakowskiej, bo to dość blisko. Najpierw jedziemy kawałek samochodem, potem jeden przystanek autobusem, a potem jeszcze trzy tramwajem, i jesteśmy na miejscu.

Po zajęciach z Magdą, mogłem pojechać tramwajem do Gdańska głównego i autobusem do Pruszcza, żeby spotkać się z …Przeczytaj cały wpis

Długi weekend i Letnie Falowanie

Rety, ale fajnie! Lubię pracować, to fakt, ale leniuchować lubię jeszcze bardziej. A właściwie nie leniuchować, tylko aktywnie wypoczywać. Nie siedzieć bezczynnie, nie czekać aż czas przecieknie przez palce, tylko brać z życia tyle, ile się da.

Dzień pierwszy. Boże Ciało.

No dobra. Dzisiejszy dzień jest jednak leniwy. Nie jesteśmy największymi fanami procesji, bo oprócz kwiatków sypanych przez dzieci, nic tam nie jest kolorowe i cała uroczystość bardziej przypomina pogrzeb, niż radość z tego, że Pan Jezus spaceruje ulicami miasta, ale idziemy. Kwiatków nie mamy, ale Antoś ma dzwonek i cieszy się, że może trochę podzwonić. Ja też się cieszę, bo wyszliśmy bez wózka, więc mogę wędrować na nóżkach.Boże Ciało - procesjaKościół stoi obok lasu, więc zaraz po procesji idziemy na spacer, zbierać szyszunie.

Wracamy do domu i bierzemy się za kuchenne roboty. Najpierw wysiewamy kiełki. Pomagam Mamie, bo zupełnie nie może trafić nasionkami w podłogę. Wszystkie wrzuciła do naczynka, więc kiedy się odwraca …Przeczytaj cały wpis