Nowy Rok, nowe postanowienia, 35 miesięcy i urlop w Chałupach

Nowy Rok

Nie szalałem zbytnio w Sylwestra… zabawa z Babcią i z Dziadkiem to nie to samo, co zabawa z koleżankami i kolegami. W zeszłym roku balowałem do 22:00, w tym roku o 20:00 już śpię. Dzięki temu, 1. stycznia wstaję wypoczęty i zrelaksowany, a jak to się mówi… jak Nowy Rok, tak cały rok, więc zapowiada się całkiem przyzwoicie. Zmęczony nie będę.

Nowy Rok to doskonały moment na przygotowanie sobie listy zadań do wypełnienia w… nowym roku. Ja też mam swoją listę. Mimo, że wiele spraw wychodzi mi świetnie, mimo że czynię wiele postępów, to nadal jest wiele rzeczy nad którymi muszę popracować, które muszę poprawić.Nowy Rok Oto mój plan na najbliższych 12 miesięcy:

  1. Pozbędę się pieluchy (od kilkunastu miesięcy do pieluchy robię tylko siusiu. Potrafię też czasem zatrzymać je w oczekiwaniu aż ktoś zaproponuje mi nocnik i wtedy dopiero siusiam, czasami bardzo dużo. Zdarza mi się także, że złapię za pieluchę i powiem „siusiu” – jak ktoś mnie szybko rozbierze i posadzi na kibelku, to pielucha zostanie sucha).
  2. Zacznę jeść jak człowiek – zamiast słoiczkowych papek, prawdziwe obiady, prawdziwe owoce, prawdziwe warzywa (bo jak pewnie dobrze wiecie, teraz jadam tylko jedzenie ze słoików – wybrane marki i modele, kaszkę Babydream drei corn – prosto z Raichu zmieszaną z dowolnym mlekiem modyfikowanym, banany, jogurty – zjadam tylko gładką maź, a owoce wypluwam i najlepsze ze wszystkich dań – serki waniliowe).
  3. Przynajmniej 3 razy w tygodniu będę robił coś miłego dla siebie (np. spotkanie z Przyjaciółmi, spacer nad morze, kąpiel w fontannie), a przynajmniej raz w miesiącu coś ekstra (np. wyjście do teatru na spektakl dla dzieci).
  4. Będę regularnie czytał Wasze wiadomości i regularnie na nie odpowiadał – tak, aby oczekiwanie na odpowiedź nigdy nie przekroczyło tygodnia (do tej pory też starałem się tak robić, ale wierzcie mi, że nie zawsze jest to możliwe… po pierwsze wiadomości dostaję bardzo dużo i czasem w tym tłumie, mogę jakiejś nie zauważyć, za co bardzo przepraszam. Poza tym każda z Waszych wiadomości jest bardzo cenna i każdą chcę potraktować indywidualnie – dlatego potrzebuję czasu, na to żeby ją uważnie przeczytać i dać Wam wyczerpującą odpowiedź. No i po trzecie… ja mam naprawdę bardzo mało wolnych chwil, a właściwie ich nie mam – zajęcia poza domem (z 15h tygodniowo), paczka przedszkolaczka (4h tygodniowo), dojazdy (z 13h tygodniowo), zawożenie i odbieranie Antosia, czas dla Mamy, Taty i Brata, spotkania z Rodziną i z Przyjaciółmi, pisanie strony, szykowanie filmików, wizyty u lekarza, chwila na odpoczynek i na zabawę, kąpiel, jedzenie… i właściwie dzień się kończy. Odpisuję Wam w nocy, przez sen 😉 Jeśli czasem przysnę zbyt mocno, to może nie udać mi się odpisać od razu).
  5. Aktualne zaległości w odpowiadaniu na wiadomości zlikwiduję w ciągu tego tygodnia. Obiecuję!
  6. Regularnie będę prowadził moją stronę, tak abyście zawsze wiedzieli, co u mnie słychać.
  7. Pojadę na prawdziwe wakacje! Przez ostatnie dwa lata tylko planowaliśmy, ale niczego (poza wyprawą do Nastki, Cioci Ani i Wujka Artura) nie udało nam się zrealizować. Mam nadzieję, że w tym roku uda nam się znaleźć jakieś last minute.
  8. Nauczę się czytać sylabki, kontynuować sekwencje i składać skośne puzzle.
  9. Nauczę się liczyć do pięciu (teraz umiem do dwóch, choć nie zawsze o tym pamiętam).
  10. Będę odpowiadał na pytania otwarte. Póki co, bez problemu odpowiadam na zamknięte – np. „tak” na serek waniliowy i „nie” na obiad Rodziców.
  11. Pójdę do przedszkola. Plan mam taki, że od września będę chodził 3 razy w tygodniu do przedszkola w Gdańsku, gdzieś w pobliżu domu. A w 2 pozostałe dni będę jeździł na zajęcia i do przedszkola w Skarszewach.

2. stycznia, a ja za miesiąc będę miał 3 lata!

Nie będę Wam opowiadał ani o tym co potrafię, ani o tym, co jest dla mnie trudne. Zamiast tego, wczoraj przedstawiłem swój „plan naprawczy”.

Dzisiaj czeka mnie coś ekstra. W okolicy świątecznej p. Łukasz przekazał mi, że jest taki jeden Święty Mikołaj, który choć nie nosi białej brody, to rozdaje prezenty i chciałby dać mi możliwość skorzystania z basenu solankowego w Sopocie. Serdecznie dziękuję pani Asi z Fundacji Sport na Zdrowie za zaproszenie mnie do udziału w zajęciach.basen solankowy w Sopocie

Na basenie bardzo mi się podoba. W ogóle nie czuję strachu i nie mam ochoty uciekać. Razem z Mamą robię to, co zadaje nam Pani i wychodzi mi całkiem nieźle. Najlepszą ze wszystkich basenowych zabaw jest bieganie po mostku i wskakiwanie do wody. Na każde moje trzy skoki, przypada po jednym skoku mojej koleżanki i moich kolegów z basenu. Ledwo skoczę, już pędzę na brzeg, wchodzę na mostek, biegnę do Mamy i skaczę, po to żeby zaraz zacząć wszystko od początku. Największy problem mam z leżeniem na plecach. Chyba nie do końca ufam Mamie i boję się, że mnie puści i pójdę na dno, jak kamień. Ale z tym też jakoś sobie poradzimy.

Przy okazji sylwestrowych zakupów, Mama kupiła coś ekstra. Najpierw kręciło się na imprezie sylwestrowej Rodziców, a teraz kręci się tam, gdzie Mama to wkręci… super disco żarówka! Teraz możemy mieć własną Salę Doświadczania Świata w naszej kuchni.

3. stycznia

Wczoraj miałem basen, a dzisiaj mam rehabilitację. Nie traktuję tego, jako końca urlopu, bo po pierwsze zajęć na razie jest mało, a po drugie są same przyjemne. Do tej pory rehabilitacja nie widniała na liście moich ulubionych zajęć, ale powoli zaczyna się to zmieniać. Przekonałem się do ćwiczeń, a co więcej… spodobało mi się skakanie na piłce, które do tej pory (nie licząc wczesnego dzieciństwa, kiedy byłem jeszcze małym, słodkim orzeszkiem) należało do najgorszych i najbardziej nielubianych przeze mnie ćwiczeń.Rehabilitacja

4. – 6. stycznia – jesteśmy w Chałupach!

W Chałupach mieszka Nastka, Ciocia Ania i Wujek Artur, i to do nich jadę w odwiedziny. Byłem tu ostatnio w sierpniu i zdążyłem się już trochę stęsknić, mimo, że całą trójkę widuję raz w tygodniu w ośrodku w Skarszewach. Jedziemy całą rodzinką – Mama, Tata, Antoś i ja, bo wszyscy mamy jeszcze wolne – całe trzy dni.

Ja i Nastka

Ja i Nastka

Na plażę idziemy dopiero drugiego dnia, bo zanim dojechaliśmy, zanim zjedliśmy, zanim się rozpakowaliśmy… było już ciemno. A jak jest ciemno, to po lesie chodzą dziki, których wolałbym nie spotkać na swej drodze.

Jesteśmy nad morzem. Plaża jest o połowę krótsza niż w wakacje, jest zimno, wietrznie i są ogromne fale. I jest przepięknie!

Na pierwszy spacer idziemy nad morze, na piechotkę. Szukamy bursztynów, ale żadnych nie znajdujemy. Na drugi, nad Zatokę Pucką, jedziemy wózkami (ja i Nastka).

Antoś się zmęczył i Wujek niesie go na barana. A że Antosiowi odpięła się szelka od spodni, to wygląda jakby miał ogon. Mama zaczyna mówić wierszyk… „lis, lis ogon ma, nie wiadomo, komu da.” A ja przyłączam się po chwili. Najpierw nieśmiało „lis ma”, a potem mówię coraz więcej i coraz głośniej „lis lis ma, lis lis da”. Jest radość! No i mamy namiastkę dowodu:

6. stycznia musimy już wracać do domu. Jutro zaczynamy normalny tydzień zajęć – Tata pójdzie do pracy, Antoś do przedszkola, a ja razem z Mamą pojadę do Skarszew. A tymczasem korzystamy z tego, co mamy – z obecności naszych Przyjaciół i z pięknych widoków.

No to pędzę… kierunek Skarszewy!Staszek na plazyPS Rozpoczął się nowy rok, a wraz z nim nowy rok rozliczeń z fiskusem. Jeśli ktoś z Was chciałby podzielić się ze mną swoim 1% podatku i tym samym pomóc mi w lepszym rozwoju, to będę bardzo szczęśliwy, bardzo wdzięczny i bardzo pracowity! Wasz podatek, który Urząd Skarbowy w okolicach listopada 2015r. przeleje na moje Fundacyjne konto, będę mógł wykorzystać aby odzyskać koszty poniesione na hipoterapię, zajęcia prowadzone Metodą Krakowską, czy turnus rehabilitacyjno – edukacyjny. Z Waszą pomocą mogę więcej!1% dla Staszka-Fistaszka - ulotkaulotka 1% Staszek-Fistaszek 2014Jeden procent, za jeden uśmiech 😀


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *