Zanim powiem o tym co najlepsze, zacznę od tego co było na początku. Rano pędzę z Tatą do Galerii Bałtyckiej. Mama już tam czeka i Antoś z Babcią też. Nie idziemy na wielkie zakupy, a na wielkie otwarcie wystawy pt.: „Listy do syna”, autorstwa Chrisa Niedenthala. Atmosfera całkiem miła, zwłaszcza że przychodzi wielu moich małych Przyjaciół – Lenka, Mateuszek, Szymek i Daria. Jest też Ciocia Monia z Sylwią. Adasiek niestety chory. Starsze towarzystwo trochę nawaliło. Są, ale jest ich niewielu.
W międzyczasie wyskakuję na chwilę do UCK na badanie krwi. Muszę zbadać TSH i żelazo. Niestety zasypiam w drodze i budzi mnie nieprzyjemne ukłucie. Jestem jednak zuch nad zuchy, a pani pielęgniarka działa szybko i sprawnie, więc nic a nic nie płaczę.
Wyniki już mam, ale wartości referencyjnych brak, więc i tak nie bardzo wiem jak wypadłem. TSH mam chyba trochę za wysokie, bo jak miałem ostatnie badanie krwi na tarczycę, to wynik z UCK był ok 2,00 i wtedy dr Wierzba mówiła, że jest w sam raz. No, a teraz jest nieco wyższy.W poniedziałek zadzwonię do przychodni i spróbuję umówić się na następną wizytę do dr Wierzby. Zobaczymy, czy będę musiał brać większą dawkę euthyroxu. Póki co, łykam małe ziarenko – 1/4 z 25µg.
W Galerii jestem bardzo długo i po prawie sześciu godzinach bardzo zmęczony wracam do domu. A może jednak nie taki zmęczony? Tadam! Ja chodzę! Bokiem. Przy meblach. Do tej pory robiłem najwyżej 1,5 kroczka, a potem wyginałem się w bok, coraz bardziej i bardziej, żeby bez chodzenia dosięgnąć to, co sobie akurat upatrzyłem. Trochę inaczej było podczas rehabilitacji. Tam z małą podpowiedzią i wielką zachętą szło mi lepiej. A dziś ni stąd, ni zowąd ruszyłem. Najpierw nieśmiało wzdłuż kanapy, powolutku. Do Mamy. Prawa nóżka skrobała paluszkami o podłogę i delikatnie się przesuwała. Lewa nóżka dzielnie podążała za nią. No i się rozkręciłem. Stanąłem przy szafce i poszedłem. Mamie udało się mnie nagrać dopiero za 5, czy 6 razem, bo tak zasuwałem, że nie nadążała. I kto jest zuch? No kto? Radość mnie rozpiera przeogromna! I dumny jestem z siebie bardzo!
PS Mój internetowy Przyjaciel Antoś z Mikołajek ma dziś swoje pierwsze urodziny. Wszystkiego najlepszego Zuchu!
Kocham Cię Przyjacielu i nawet w tym szaleństwie urodzinowym bardzo za Tobą tęsknię i o Tobie myślę:* Przyjeżdżaj szybko!!
Strasznie mi miło mój Przyjacielu! Też Cię bardzo kocham. Przyjadę na pewno! :*
zaraz bedzie biegal:D
pozdrawiamy z karlosem:d
Nie wiem, czy dam radę zaraz, ale będę próbował 🙂
Pozdrawiam!
Brawo Stasiu! Ale fajnie. A rocznemu Antkowi z Mikołajek- sto lat i wszystkiego, co się wymarzy :)!
Dziękuję! Też bardzo się cieszę z nowego sukcesu! I za życzenia dla Antka również dziękuję!
Papapa!
Staszku, wchodze dzis na gazeta.pl i co widze?! Twoje wielkie zdjecie z mama i Antkiem i artykul 🙂 Bardzo sie ucieszylam, no i gratulacje, ze chodzisz! Pozdrawiam
😀 Fajnie, no nie? Jeden ja, a tyle radości i miłych rzeczy mnie spotyka, że wystarczyłoby dla kilku, a może i kilkunastu.
Pozdrawiam Centrum!
Przeczytałem dziś artykuł na gazeta.pl. Pierwsza myśl – Mama Staszka się obnaża, wyraża myśli jakich ja dwadzieścia lat temu nie mogłem (ani też w sumie nie chciałem) wyrazić. Gratuluję pomysłu, może ludzie zaczną postrzegać w końcu dzieci z zespołem Downa jako pełnoprawnych ludzi. Moje dziecko dziś pracuje, zdało maturę, ma prawo jazdy, potrafi samo o siebie zadbać. Wymagało to wszystko od niego niezwykłego samozaparcia i bardzo ciężkiej pracy, ale dał radę. Jak przywiozłem do domu z wyrokiem jednego roku życia to powiedziałem że będzie żył dłużej, to się udało, potem pomyślałem a co będzie jak zabraknie Mamy i taty? Zaczęliśmy ćwiczyć, rehabilitować po swojemu, teraz wiem że to najlepsze co może otrzymać takie dziecko. Oczywiście w tym czasie nie było internetu, nie było gdzie poczytać co robić ani kogo się poradzić. Popełniliśmy kilka błędów, na szczęście niegroźnych dla Syna. Jak pisałem wyżej – teraz wiem że walka przez 20 lat się opłaciła, mimo czasem dziwnych reakcji ludzi na Syna. Miał z tym duży problem do pewnego czasu, ale poszedł na spotkanie o pracę i dostał ją, a po powrocie powiedział, tato – szef ocenił możliwości, a nie wygląd. Odtąd zmienił zupełnie myślenie o sobie. Miej Mamo Staszka odwagę walczyć przez długi czas, bo to Cię czeka. Nie traktuj dziecka jak niepełnosprawnego, wymagaj od Niego, bądź rzetelna w działaniach i konsekwentna. Wierzę że są ludzie odporni na niepełnosprawność i oceniają możliwości, a nie wygląd.
Chciałbym żeby Syn poszedł na studia, wiem że da sobie radę, wiem że je skończy. Wiem że będzie narażony na następne „przyjemności”, ale wierzę że jest już na nie odporny.
Dziękujemy za te słowa! Bardzo budujące i pełne nadziei na to, że i ja dam radę, o co będę się oczywiście starać. Już się staram! Każdego dnia dzielnie ćwiczę i mam nadzieję, że każdy dzień przybliża mnie do takich sukcesów, jakie osiągnął Pana Syn. Prawo jazdy, matura… super! Cieszę się bardzo i gratuluję!
Teraz życzę Wam, aby i studia się udały! I wielu życzliwych ludzi na Waszej drodze!
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję….takie wypowiedzi jak Pana pomagają nam walczyć o lepsze jutro dla naszych dzieci 🙂
Tak, tak! Damy radę Lenko! Nasi Rodzice już o to zadbają, a i my będziemy się starać.
Buziak :*
Staszku brawo brawo brawo !!! Bardzo jestem z Ciebie dumna mój starszy kolego 😉 buziaczki :**
Dziękuję Sarusiu! Bardzo mi miło 🙂
Buziaki! :*