Pierwszy dzwonek

Kiedy dzieci z mojej pierwszej przedszkolnej grupy opuszczały mury Wielkiej Przygody, chciałem pójść razem z nimi. Tak jak one marzyłem o szkole i czułem, że jestem już na nią gotowy. Na spełnienie tego marzenia musiałem poczekać kolejne dwa lata, powtarzając w tym czasie pobyt w starszakach. I choć lubiłem moje przedszkole, to czułem, że coraz mniej tam pasuję, że bez tych moich dzieci i pań, z którymi spędziłem pierwsze trzy lata, to nie jest już to samo, że czas pójść w świat i rozwinąć skrzydła.

Wybór szkoły spędzał sen z oczu moich Rodziców przez dobrych kilka miesięcy. Mama i Tata myśleli, rozmawiali z innymi rodzicami, znów myśleli i znów rozmawiali. Radzili się terapeutów, obserwowali losy moich starszych koleżanek i kolegów i wciąż się zastanawiali, które rozwiązanie będzie dla mnie najlepsze. Żeby wiedzieć, czy ostateczny wybór okaże się dobry, czy będzie to najlepsza możliwa decyzja, czy nie będziemy żałować, potrzebowalibyśmy wehikułu czasu albo kilku żyć, aby móc wszystkiego spróbować, a potem zdecydować się na opcję, która okaże się dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Niestety nie mieliśmy takiego urządzenia, za to wybór był przytłaczająco duży. Choć pewnie to lepsze niż sytuacja, w której wyboru nie byłoby wcale.
…Przeczytaj cały wpis

Gotowanie jest fajne, a w panoramie Skarszewy

Jest sobota dzień wesoły, bo nie trzeba iść… do przedszkola, na ćwiczenia, do pracy. Za to można miło spędzić czas na gotowaniu i my (tzn. Mama, Antek i ja) z tego korzystamy. Przed południem wyruszamy na integracyjne warsztaty kulinarne zorganizowane przez Fundację „Ja też”. Mówię Wam… ekstra! Pomijając moje zmęczenie i ząbkowanie jest naprawdę fajnie. Dziś dzień włoski, więc szykujemy pizzę. Antek to duży zuch i może nawet kroić, więc kroi pieczarki, paprykę i takie tam. A ja i inne maluszki rozdzieramy mozzarellę, urywamy listeczki z bazylii i innych ziółek, gnieciemy ciasto i taplamy się w mące. Dla każdego coś miłego i ważnego. Pizza już gotowa. Zaczynamy pieczenie, a potem zjadanie. Mi za bardzo nie smakuje, ale Mama i Antoś wsuwają z zachwytem. Poznaję też różne makarony… kokardki, spaghetti, lazania i małe kolorowe zwierzątka. Mogę pobawić się surowym, twardym makaronem, a także cieplutkim i mięciutkim, który jest ugotowany. Niektórzy nawet go jedzą! Na koniec zajęć dostaję dyplom dla pizzowego kucharza, oczywiście w kształcie pizzy!

Kto nie był …Przeczytaj cały wpis

Podwójne urodzinki, czyli impreza u Adasia i Mateuszka

Wczoraj dzielnie pracowałem… nie miałem co prawda rehabilitacji, nie miałem logopedy, psychologa, ani nic z tych rzeczy, ale byłem na posiedzeniu zarządu Fundacji „Ja też”. Dzięki temu wiem, w jaki sposób będziemy świętować Międzynarodowy Dzień Zespołu Downa, znam też plany Fundacji na sezon letni i jesienny 🙂 Mimo, że to wszystko było bardzo ważne, to i tak, w tym dniu najważniejsze było coś innego, bo to dzień wszystkich pań, dziewczyn, kobiet, dam, dziewczynek. Dlatego z tej okazji…zespół Downa, Staszek-Fistaszek, rok, 13 miesiecy, Down syndrome, dziecko, niemowlak

No, a dzisiaj wiadomo… w końcu jest sobota!

A jak sobota, to przecież nie będę siedział w domu. Pakuję więc manatki i razem z Mamą, Tatą i z Antosiem ruszamy ku wielkiej przygodzie…, a dokładniej …Przeczytaj cały wpis

Mam przyjaciół, jest dobrze

12:40, a ja jestem już w drodze do Lenki i Poli. Dziś mamy wielkie spotkanie, które zacznie się o 14:00. Jedziemy wcześniej, bo poniekąd jesteśmy odpowiedzialni za to całe zamieszanie. Ma nas być 9 rodzin, ale tuż przed naszym wyjazdem swoją obecność odwołuje Amelka z Pruszcza z mamą Asią i tatą Piotrem. Wielka szkoda!

Bobas partyJesteśmy na miejscu …Przeczytaj cały wpis