Długi weekend i Letnie Falowanie

Rety, ale fajnie! Lubię pracować, to fakt, ale leniuchować lubię jeszcze bardziej. A właściwie nie leniuchować, tylko aktywnie wypoczywać. Nie siedzieć bezczynnie, nie czekać aż czas przecieknie przez palce, tylko brać z życia tyle, ile się da.

Dzień pierwszy. Boże Ciało.

No dobra. Dzisiejszy dzień jest jednak leniwy. Nie jesteśmy największymi fanami procesji, bo oprócz kwiatków sypanych przez dzieci, nic tam nie jest kolorowe i cała uroczystość bardziej przypomina pogrzeb, niż radość z tego, że Pan Jezus spaceruje ulicami miasta, ale idziemy. Kwiatków nie mamy, ale Antoś ma dzwonek i cieszy się, że może trochę podzwonić. Ja też się cieszę, bo wyszliśmy bez wózka, więc mogę wędrować na nóżkach.Boże Ciało - procesjaKościół stoi obok lasu, więc zaraz po procesji idziemy na spacer, zbierać szyszunie.

Wracamy do domu i bierzemy się za kuchenne roboty. Najpierw wysiewamy kiełki. Pomagam Mamie, bo zupełnie nie może trafić nasionkami w podłogę. Wszystkie wrzuciła do naczynka, więc kiedy się odwraca …Przeczytaj cały wpis

Czwartkowo piątkowe zajęcia i spóźniona zabawa z okazji Dnia Dziecka

Czwartek…

…zaczynam na spokojnie. O 10:30 mam zajęcia z Magdą i to jedyny obowiązek jaki dzisiaj na mnie czeka. Reszta to zabawa, choć myślę, że patrząc na moją minę podczas zajęć można by pomyśleć, że w czasie nauki też się dobrze bawię.Magda i ja Fakt, lubię Magdę i lubię zajęcia, które z nią mam. Nie zawsze mi wszystko pasuje, czasem się buntuję i nieudolnie próbuję „wejść Magdzie na głowę”, broję i rozrzucam materiały do pracy, chociaż wiem, że Magda tego nie lubi, czasem w czasie zajęć jestem śpiący, pokładam się i ziewam, czasem nie …Przeczytaj cały wpis

Kiedy zasypiam, to lepiej pracuję

Wspominałem Wam, że mój wewnętrzny budzik się popsuł? Wspominałem! No i klops. Kiedy występowałem w roli kogucika, wszyscy musieli wstać natychmiast, nie da się mnie ignorować, ale kiedy ja smacznie śpię, a budzić próbuje telefon nic z tego nie wychodzi. Telefon można wyłączyć i spać dalej. Tak też się stało dzisiaj. O 8:00 miałem mieć zajęcia z psychologiem, o 9:00 z logopedą, ale zamiast tego cała rodzina Bachników smacznie spała. Myślałem, że zdążę chociaż na drugie zajęcia i nawet wystartowałem w tym kierunku, ale nic z tego. Przepadło. Zamiast do OWI, jadę prosto na zajęcia z Magdą. Będziemy ćwiczyć czytanie.

Można by powiedzieć, że nie ma tego złego… fakt przepadły mi zajęcia w OWI, za to jestem wypoczęty i pięknie pracuję u Magdy. Zobaczcie jak czytam samogłoski:

Prawda, że ładnie? To największy, ale nie jedyny …Przeczytaj cały wpis

W układaniu puzzli jestem prawie mistrzem

Mój wewnętrzny budzik się zepsuł i zamiast wstawać o 6:30 i budzić wszystkich radosnymi okrzykami, to ja jestem budzony o 7:30 i w pośpiechu szykowany do wyjścia. Czasu mało, bo za 30 minut musimy wychodzić żeby odwieźć Antosia do przedszkola i na 9:30 zdążyć na muzykę do Skarszew. No to w drogę! Gotowi do startu, start…Droga do Skarszew...Dojeżdżam na czas i wiecie co? Wiecie, wiecie, wiecie? No kto zgadnie? Kto jest? Kto wrócił? Kto wyzdrowiał? Tak! Zgadliście! To mój ulubiony p. Mateusz 🙂

Dzisiaj jestem innym …Przeczytaj cały wpis

Zaglądamy do podwodnego świata

Mam bardzo długi weekend i bardzo dobrze wypełniony. Pełna organizacja. Na nudę czasu brak.

W piątek…

…miałem taki plan, żeby pojechać do Skarszew i jeszcze trochę popracować. Miejsca jednak dla mnie nie było i zamiast się uczyć, byłem z Mamą w domu. Pogoda wspaniała, więc w zasadzie powinniśmy pójść na spacer, ale tyle mieliśmy roboty w domu, że z przedpołudniowego spaceru nic nie wyszło. Za to pomagałem Mamie w porządkach i odkurzałem okruszki. Spać poszedłem dopiero po 13:00, a gdy wstałem, to akurat trafiłem na Mamy przerwę kawową. Postanowiłem skorzystać i też napić się kawy. Nie była zbyt smaczna, więc całą wylałem na siebie i na podłogę. I to akurat, kiedy mieliśmy wychodzić do logopedy w PSOUU. Zanim Mama mnie umyła i przebrała, i zmyła kałużę z podłogi, nie mieliśmy już po co wychodzić. Chyba te zajęcia nie są pisane. Ciągle coś nam wypada. Albo jestem zmęczony, albo śpię, albo jadę po Antosia, albo pływam w kawie. Nie pojechałem na zajęcia, ale nie ma tego złego. Dzięki temu mogę pojechać po mojego Antosia!Braciszkowie - Staszek i AntośW drodze …Przeczytaj cały wpis

Zakończenie ćwiczeń na Polankach, Festyn i przedstawienie w przedszkolu

We wtorek…

…zaczynam dzień od Polanek. Najpierw wygrzewanie, a potem rehabilitacja. Panią Jagodę uwielbiam z wzajemnością i kiedy zabiera mnie „z lampy” na ćwiczenia, wczepiam się w nią jak czepiak.

Rozgrzewanie mięśni przed ćwiczeniami i czujna obserwacja otoczenia ;)

Rozgrzewanie mięśni przed ćwiczeniami i czujna obserwacja otoczenia 😉

Po ćwiczeniach, spóźniony (po raz ostatni) śmigam …Przeczytaj cały wpis

Mam 28 miesięcy!

Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale mi czas leci bardzo szybko. To chyba dlatego, że tak jak dorośli, mam stały cykl tygodnia i odliczam dni do weekendu. No i czas ten tak szybko leci, że ani się obejrzałem, a już stuknął mi kolejny miesiąc i jestem wesołym „dwudziestoośmiomiesięczniakiem”, czyli mam dwa lata i cztery miesiące. Jak zawsze, drugiego dnia miesiąca, opowiem Wam, co już potrafię, z czym mam problem, co sprawia mi frajdę, a czego nie lubię.

Potrafię…

  • mówić coraz więcej! Głównie po swojemu, ale staram się ze wszystkich sił naśladować mowę dorosłych i czasem naprawdę mi to wychodzi. Np. zwykle na owcę mówię „beee”, ale jak się bardzo postaram, to wyjdzie mi „owca”, a nawet „owieczka”. Mówię też „mi” lub „miś” na misia. „Kukui” na królika, „kuki” na ciasteczka.
  • zjadać biszkopciki. Tak jak najpierw Rodzice musieli zmuszać mnie do ich spróbowania, tak teraz muszą je przede mną chować, bo inaczej, stając na paluszkach sam je ściągam z szafki. Zaczynałem od takich świeżutkich, mięciutkich, pulchniutkich, a teraz to nawet suchara (w sensie, że starego i wysuszonego biszkopta) wciągnę.
  • śmiać się w głos. Haha! Serio, tak to właśnie brzmi.
  • obserwować i powtarzać czynności, nawet po dłuższym czasie. Np. do tej pory moje jedzenie ukryte było za szafką z drzwiczkami, więc bez problemu (o ile nie była założona blokada) mogłem się do niego dostać. Teraz zamiast drzwiczek są trzy wielkie szuflady i o zgrozo bez uchwytów (jeszcze 3-4 lata i na pewno Tata je przyczepi)! Aby otworzyć szufladę środkową (z jedzeniem), Tata otwiera nogą, od spodu szufladę dolną, a jak już ją otworzy, od spodu (rękoma) otwiera szufladę środkową. Jak mam ochotę coś przekąsić, to podchodzę do szuflad i zadzieram nogę, aby otworzyć nią szufladę.
  • rysować, malować i wyklejać nie wychodząc poza kontur. Zresztą bardzo to lubię. Zabawy plastyczne są super! Oczywiście zdarza mi się wyjechać pędzlem, czy kredką poza krawędź, ale staram się tego nie robić. Wiem, do czego ona służy.
  • przewlekać sznurki przez dziurki.
  • dopasowywać kształty – kółka małe, kółka duże, trójkąty, kwadraty…
  • posegregować przedmioty ze względu na kolory (jak dostanę takie polecenie i się skupię na wykonywaniu zadania) i na ich użytkowość (np. tu jedzenie, tu zabawki, tu ubrania). To samo robię na przedmiotach rzeczywistych i na obrazkach. Czasem się pomylę, ale generalnie wiem i o co chodzi.
  • potrafię wskazać żółte przedmioty (na polecenie „Staszku, co jest żółte jak kukurydza?”).
  • chodzić. I wolę chodzić, niż jeździć wózkiem. Potrafię pokonywać ogromne (jak na tak małego człowieka) odległości i sprawia mi to wielką przyjemność.
  • wdrapywać się po schodach. Próbuję czasem iść środkiem, bez trzymanki, ale kończy się to zawsze czworakowaniem. Jeśli chcę wchodzić po schodach jak prawdziwy dorosły, to muszę albo trzymać się poręczy, albo trzymać kogoś za rękę.
  • korzystać z nocnika. Sam jednak nie wołam, ale kilka razy dziennie jestem wysadzany na nocniku i kibelku, i zawsze coś zostawiam. Poważne sprawy już od dawna nie lądują w pieluszce!
  • wskazywać, podawać i czytać samogłoski – A, U, I, E, Y, O. Największy problem mam z wymówieniem „I”, ale jak się skupię i postaram, to powiem nawet „I”.
  • odnajdywać parę do pokazywanego obrazka, nawet jeżeli na stoliku mam rozłożonych 7, czy 8 abstrakcyjnych obrazków.
  • podpisywać kolorowe obrazki, konturowymi.
  • składać jeden obrazek z dwóch połówek.
  • śpiewać i pokazywać piosenki. Śpiewam głównie po swojemu, nie licząc refrenu „la la la la…”, ale śpiewam! A pokazuję głównie do piosenek: „Tu mam serce”, „Tu stoją krokodyle”, „Param pam pam” i „Woogi boogie ahoj!”.
  • bawić się sam ze sobą i z towarzystwem. Potrafię się sobą zająć i nikomu nie przeszkadzać, ale potrafię też bawić się z dziećmi i mogę spędzać z nimi długi czas w przedszkolu, w ogóle nie tęskniąc (lub prawie nie tęskniąc) za Mamą.
  • pokazać, że mam własne zdanie, nawet przy czymś tak zwykłym jak wybieranie ubrania. Sam wybieram sobie skarpetki i jak mam dostęp do szuflady, to bluzki. Jak wybiorę, to chcę ubrać właśnie to, a nie to, co mi proponują Rodzice.

…Przeczytaj cały wpis

W Maluchach na papierze

Jakiś czas temu, opowiadałem Wam, że Panie z portalu Maluchy z 3Miasta znalazły mnie jakoś w sieci i postanowiły napisać artykuł o mnie i o mojej stronie – tej na której właśnie jesteście. Kilka dni temu ukazał się on w internecie, a teraz jest też dostępny w wersji papierowej (nr 3(25), maj-czerwiec 2014). Dzisiaj kilka egzemplarzy (i książeczkę w prezencie) przyniósł dla mnie listonosz. Dziękuję! Magazyn jest bezpłatny i można go znaleźć m.in. w Loopy’s World w Gdańsku.Maluchy z 3MiastaA tak poza tym, to u mnie dzisiaj na luzie. Rano smażalnia na Polankach. Po raz kolejny wygrzewam nóżki razem z moim Antosiem i chyba tak już zostanie. Antoś nie odpuszcza, a mi też lepiej z nim niż samemu.Lampa solux Po wygrzaniu nóżek idziemy na ćwiczenia. Przez chwilkę się denerwuję, złoszczę i wyrywam, ale szybko mi przechodzi i dalej ćwiczę już ładnie.

Odwożę Antosia do przedszkola i Tatę do pracy, a z Mamą jadę na hipoterapię. Zasypiam w drodze, choć to wczesna pora. To chyba przez tę pogodę. Nie wiem jak u Was, ale u nas panuje straszliwa „zimność”. Mokro, pochmurno i okropnie wieje. Dzisiaj jeździmy więc pod namiotem.

Pospałem z 5 minut w drodze na hipoterapię, nie ma więc mowy żebym pospał w domu. Za to zasypiam na spacerku w Gdańsku, dzięki czemu Mama i Ciocia Dorotka mogą w spokoju porozmawiać. Szkoda tylko, że przespałem obecność Jaśka, bo tak moglibyśmy się trochę pobawić i trochę popsocić.

Do domu jeszcze nie wracam. Razem z Mamą maszeruję do przedszkola. Dzisiaj kolejna próba dla Rodziców (już za tydzień, 5. czerwca – Festyn i przedstawienie), a dla mnie kolejna godzina spędzona na zabawie w Antosia przedszkolu.

Uwaga! Zjadłem dziś brokuła. Był okropny, ale zagryzłem biszkopcikiem, więc jakoś poszło.

Dobranoc! Do jutra!Dobranoc, Staszek-Fistaszek już śpiAntoś śpi

Mój Antoś jest najlepszy!

Właściwie to zawsze dobrze dogaduję się z moim Bratem. Nie kłócimy się raczej i nie bijemy, nie przezywamy, nie popychamy. Czasem coś Antosiowi zabieram i niszczę, czasem Antoś nie chce się czymś ze mną podzielić… to fakt, ale generalnie jest dobrze, bardzo dobrze. Antoś od zawsze wie, że mam zespół Downa, ale nie wydaje się to być dla niego jakimkolwiek problemem. On ma 46 chromosomów, ja mam 47 i tyle, żadne wielkie halo, normalna sprawa. Kiedy się urodziłem, Rodzice powiedzieli Antosiowi, że mam zespół i wytłumaczyli z czym to może się wiązać – że będę potrzebował rehabilitacji, zajęć  z logopedą, psychologiem i pedagogiem, że niektóre rzeczy będą przychodziły mi trudniej i będą musiał więcej ćwiczyć żeby coś zrozumieć i zapamiętać. Że czasem jak już zrozumiem i zapamiętam, to mogę znowu zapomnieć i będę musiał uczyć się od nowa. Dlatego Mama i Tata będą musieli poświęcić mi trochę więcej czasu – pracować ze mną w domu i jeździć na różne zajęcia. Dzięki temu, że Antoś wie o moim dodatkowym chromosomie od zawsze, jest to dla niego równie naturalne jak to, że jestem niebieskookim blondynem. Jak tylko się urodziłem i okazało się, że mam zespół Downa, Rodzice nie tylko opowiedzieli o tym Antosiowi, ale też kupili mu …Przeczytaj cały wpis

O niedzielnym leniuchowaniu i pracowitym początku tygodnia

Wtorek dobiega końca, a ja dopiero o niedzieli, ale lepiej późno niż wcale.

W niedzielę…

…są urodziny mojego przyjaciela z Mikołajek – Antosia. Wszystkiego najlepszego mój kumplu! 100 lat, 100 lat!

A tak poza tym, to dzień mija powoli. Po południu jedziemy do Otomina po Antosia. Nie wiem jak on to robi, ale zawsze się wkręci na jakieś spanko poza domem. Wczoraj zapytał Babcię, czy może nocować i zanim ktokolwiek się zgodził, on już chodził i wszystkim się chwalił, że zostaje. No i został. Ja jeszcze nie umiem zbyt wiele powiedzieć, więc na noc musiałem wrócić do domu. Odbieramy Antosia, a potem podrzucamy Tatę i Antosia na basen, a my – Mama i ja, śmigamy na spacer i lody na Długą. Wyciągnęła nas Ciocia Asia, Wujek Piotrek i Amelka, ale nie udaje nam się z nimi spotkać, bo Amelka wyczerpała już baterie i musi wracać do domu. Na szczęście, po Gdańsku spacerują też bliźniaczki – Lenka i Pola, i Szymek.

A od poniedziałku…

…znowu praca. Zaczynam już o 8:15. Jestem na Polankach i siedzę (a w zasadzie leżę) pod lampą. Za jedną zasłonką ja, za drugą …Przeczytaj cały wpis