O wczorajszych Skarszewach, dzisiejszym dreptaniu po bieżni i wizycie u dr Wierzby

Znów nadrabiam, bo nie wyrabiam. Głównie z czasem, a w zasadzie z jego brakiem. Za każdy mój sukces płacę minutami, które poświęcam na ciężką pracę i dojazdy. Nie mam pojęcia jakbym funkcjonował i gdzie bym teraz był, gdybym przestał jeździć, ćwiczyć, kontrolować, ale wolę nie ryzykować i nie sprawdzać. Radzę sobie całkiem nieźle i niech tak zostanie. Przyczyna nie jest tak ważna jak skutek. Może taki udany jestem po Rodzicach? Może to nagroda za czas poświęcony na rehabilitację i inne ćwiczenia? A może mam po prostu szczęście?

W poniedziałek…

…jak to w poniedziałek – jadę do Skarszew. Droga do SkarszewA tu czekają na mnie moje cotygodniowe zajęcia – rehabilitacja, Sala Doświadczania Świata i logopeda.

Wtorek…

…mam nieco luźniejszy. Zaczynam o 9:00 ćwiczeniami w OWI. Zaczynam, ale tylko teoretycznie, bo… uwaga, uwaga… śpię dziś do …Przeczytaj cały wpis