Kwa kwa

Wstajemy całkiem normalnie, a powinniśmy wcześniej. Mama zupełnie zapomniała, że poprzestawiała mi plan w Skarszewach, żebym mógł zdążyć na zajęcia z logopedą w OWI. Z pomocą Taty udaje nam się jednak wyszykować i dojechać do Skarszew na czas. Jedziemy przez Gdańsk Główny, żeby wysadzić po drodze Antka i Tatę. Duże chłopaki idą do przedszkola, a mały chłopak i mała Mama jadą do Skarszew.Droga do SkarszewO 9:00 zaczynam zajęcia z p. Anią. Ciocia Ania wymyśla dla mnie tyle różnych ćwiczeń i zabaw, że nawet nie mam okazji pomarudzić. Próbuję, zaczynam i co? I zaraz nowe, ciekawe zadanie. Fajosko! Najbardziej ze wszystkich ćwiczeń lubię te z kuleczkami – przyssawkami, które są przyczepione do lustra. Bardzo lubię je odrywać. Często nie zwracam nawet wtedy uwagi na to, co się dzieje z resztą mojego ciałka, kiedy rączki zajęte są odrywaniem.

A drugie moje ulubione zajęcie, to wspinaczka …Przeczytaj cały wpis

Od piątkowej pracy do sobotniego szaleństwa

W piątek…

…jeżdżę do Skarszew razem z Szymciem i Ciocią Anetką. Ale nie dziś. Szkodunia! Jadę sam, tzn. z Mamą i zamiast spać, marudzę. To chyba z nudów, z braku kumpla na sąsiednim fotelu.Droga do Skarszew...Jak w każdy piątek, zaczynam od zajęć z panią Patrycją, która jest logopedą i pedagogiem. Ćwiczymy dzisiaj onomatopeje, czyli mówimy jak zwierzaki – krowa, owca i słoń. Powtarzamy (tj. pani powtarza, a ja słucham) jak nazywają się poszczególne przedmioty.

To jest piłka, a to grzechotka.

To jest piłka, a to grzechotka.

Ale największą frajdę …Przeczytaj cały wpis

O nowej koleżance poznanej w strugach deszczu

Dziś mam wolne od zajęć, ale nie od przyjemności 🙂 Choć pogoda zupełnie jesienna – chmury, deszcz i zimno, to ja i tak jestem pogodny. Z rana przychodzi do mnie Mateuszek i bawimy się wesoło przez dwie godziny, a później… no cóż później powinienem zasnąć, ale coś mi się nie chce. Zasypiam dopiero ok 12:30. To niedobrze, bo za 1,5 h jestem umówiony w Parku Oliwskim z moją całkiem nową, całkiem małą, całkiem śliczną koleżanką. Chyba nie zdążę się wyspać.

O 13:30 zaczynamy się zbierać do wyjścia i niestety się budzę. Jestem niewyspany, więc i trochę marudny. Przechodzi mi w samochodzie. Mimo, że pogoda paskudna, ja mam się dobrze. Czekam w deszczu na Alicję i nową Ciocię, i już się nie mogę doczekać kiedy je w końcu poznam.Park Oliwski Staszek-Fistaszek 19 miesięcy zespół DownaSą! Hurrra, hurrra! Padać jakoś nie przestaje, więc idziemy się schować do kawiarni. Wszystkim daję do wiwatu, bo nie wiadomo czemu zaczynam głośno (bardzo głośno) płakać. Mama próbuje mnie zagadać, podkarmić, utulić, ale nie przynosi to długotrwałych efektów. Przestaję płakać tylko na chwilę i zaczynam od początku. Ulatniamy się w pośpiechu, a ja się uspokajam. Idziemy do Alicji domku. Będzie ciepło i sucho, i będę mógł czworakować. No to jesteśmy…

Alicja jest zupełnie malutka. Ma dopiero 3 miesiące, a nawet niecałe 3, bo urodziła się 19. czerwca. I tak jak ja, ma starsze rodzeństwo. Ja mam 4-latka Antosia, a Alcia ma 4-latkę Natalkę, którą prawie udało mi się poznać. I tak jak ja, Alicja ma o jeden chromosom za dużo, o którym poinformowała wszystkich radośnie, zaraz po przyjściu na ten świat. Kurczę, strasznie się cieszę, że mam nową koleżankę i nową Ciocię Żanetkę :*

Spotkania z Przyjaciółmi są super!

Znowu stoję!

Znowu stoję!

Dzisiaj dzionek mam lajtowy… wstaję rano, choć nie tak super wcześnie jak zwykle. O 9:40 zaczynam rehabilitację, ale to rzut beretem od nas, więc nie muszę się spieszyć. Wyspany i najedzony dojeżdżam na czas, a nawet przed czasem. To jest moja pora! Przynajmniej przez pierwsze …Przeczytaj cały wpis

Mówię „muuu”, mówię „beee”, mówię „bowa”

No to w drogę! Z rana jak śmietana pędzimy do Antkowego przedszkola, a potem do Skarszew.Droga do Skarszew...Tak jak wczoraj, zaczynamy muzyką. Dzisiaj grają ze mną: Agatka, Amelka, Maja, Lenka, Mateuszek i Michaś.

Zdradzę Wam sekret. Dzisiaj po raz pierwszy …Przeczytaj cały wpis

Kombinuję ile wlezie, ale w zasadzie wszystko wiem

W końcu nadrobię zaległości, pouzupełniam brakujące dni, odpowiem na komentarze, maile i wiadomości na facebooku. Wstawię zaległe zdjęcia do galerii i powiem, czym się teraz bawię. Ale jeszcze nie dziś. Nie wiem, jak to się dzieje, ale czas ucieka mi przez palce i normalnie, po ludzku nie nadążam.

Zaczął się kolejny tydzień. Wstaję bardzo wcześnie i budzę resztę ekipy. Euthyrox, siusiu na nocnik, ubieranie, śniadanie, mycie zębów… dzień jak co dzień. Tata odprowadza nas do samochodu. Nas, czyli Antka, Mamę i mnie. Kierunek przedszkole. Odstawiamy Antosia do sali i śmigamy na Jasień po Szymcia i Ciocię Anetkę. Lubimy to wspólne podróżowanie do Skarszew. Dzisiaj z niespodziankami… Mama z Ciocią się zagadała i pojechała zupełnie nie tam gdzie trzeba, dookoła, na Warszawę, do Pruszcza, na Pszczółki… eh. Mieliśmy zapas czasu i wykorzystaliśmy go do zera, a nawet do -15, bo tyle się właśnie spóźniliśmy na muzykę.Droga do SkarszewNa całe szczęście muzyka trwa aż 45 minut, a nie tylko 30, jak w turnusie. Mamy jeszcze czas na dzikie …Przeczytaj cały wpis

Gotowi do startu, start… nowy semestr rozpoczęty

No to się zaczęło. Od dzisiaj na serio i na poważnie. Wstaję jak zwykle pierwszy, czyli parę minut po 6:00 i jestem gotowy do działania. Ale zamknięty za szczebelkami swojego niemowlęcego łóżeczka, działać nie mogę, więc wołam i wołam, aż ktoś przyjdzie mnie uwolnić z tej klatki. Nie wiem, czemu, ale Rodzice zawsze biorą mnie do siebie i liczą na to, że przysnę. Tak się nigdy nie dzieje, ale oni ciągle, uparcie próbują. Może kiedyś wynagrodzę im tą wytrwałość, ale jeszcze nie dziś. Wstałem, to wstałem! Czas się bawić! Okazuje się jednak, że dziś nie ma czasu na zabawę. Mama zgarnia nas – Antka i mnie i pędzimy do przedszkola. Antek zostaje, a my kierujemy się do Skarszew na pierwsze powakacyjne zajęcia.Droga do Skarszew...Zaczynam od …Przeczytaj cały wpis

Ja mam 19 miesięcy…

🙂 Hej, hej! Kolejny miesiąc zleciał, jak z bicza trzasł, a ja otwieram rano oczy i mam już 19 miesięcy.Staszek-Fistaszek, 19 miesięcy, zespół Downa Ile zmieniło się w ciągu ostatniego miesiąca? Hmmm… sukcesy już tak szybko nie przychodzą, ale mimo wszystko mam się czym pochwalić:

Zwierzaki, dinozaury i Mati – moje spotkania

Tata, ja i papugaW niedzielę mieliśmy pojechać do zoo. Jednak pogoda była zbyt piękna, a dni wakacji zbyt ostatnie, żeby szybko i bezboleśnie kupić bilet. Kolejka była ogromna, więc przełożyliśmy wyprawę na środę. A ta środa to był bardzo długi dzień…

Najpierw wcześnie z rana pojechałem z Mamą do OWI na zajęcia z psychologiem. Jechaliśmy tramwajem, żeby Tata miał samochód i żeby zdążył trochę popracować zanim będzie musiał do mnie przyjechać, i zmienić Mamę. Zmieniają się za drzwiami od sali rehabilitacyjnej, gdzie ćwiczę z p. Danusią. Tata zostaje i czeka na mnie, a Mama zabiera samochód i jedzie do pracy. Po raz ostatni …Przeczytaj cały wpis

Co robię, kiedy nie ma turnusu? Odpoczywam!

Najpierw drzemka…Drzemka

…a potem wycieczka. W niedzielę mieliśmy pojechać do zoo. I do Parku Dinozaurów. Ale nic nam z tego nie wyszło. Zrobiliśmy pętelkę przy kasach i zawróciliśmy. Kolejka na milion lat świetlnych mocno nas wystraszyła. Aby nie zmarnować wolnego popołudnia i zapasów żywności, które przygotowaliśmy na tę okazję, pojechaliśmy do Gdyni, nad morze (a konkretnie nad zatokę), na bulwar. Pogoda przepiękna, więc spacer udany. A wracając ze spacerku spotkałem mojego kumpla Jasia, z którym widuję się na zajęciach w Skarszewach 🙂

Po dłuuugim spacerku, jedziemy odwiedzić Babcię Tesię i Dziadka Rysia. Przez te moje turnusy, strasznie długo ich nie widziałem i okropnie się stęskniłem!

We wtorek…

…czyli dziś nadrabiam to, że tak mało widziałem się z dziadkami w wakacje i znowu jadę się z nimi zobaczyć. Tym razem na działkę.

Antek zrywa aronię...

Antek zrywa aronię…

...A ja buszuję w pomidorach.

…a ja buszuję w pomidorach.

Nie daję Mamie czasu na odpoczynek. Choć dostałem całe wiadro fasolki, nie mam zamiaru bawić się nią siedząc grzecznie na kocu. Obejrzałem, wysypałem, pozbierałem, znów wysypałem, „przeliczyłem”, rozrzuciłem…

Kto potrafi tak chwytać fasolkę?

Kto potrafi tak chwytać fasolkę?

…i wystarczy. Idę dalej zwiedzać.

Zamiast wrócić z nami, Antek pojechał z Babcią Asią do Otomina. Zostałem tylko ja i Mama. Wracamy do domu i przechwytuje mnie Tata. Mama ma wolne, a my idziemy na męską wyprawę, nad zbiornik retencyjny.

Sobota, niedziela, poniedziałek, wtorek… wystarczy tego wolnego! Jutro jadę do OWI na pierwsze (i ostatnie) w tym tygodniu zajęcia – najpierw z psychologiem p. Asią, a potem z rehabilitantką p. Danusią.

PS Od wczoraj mam na zewnątrz czwartą czwórkę, czyli jest komplet!

PS 2 A dzisiaj po raz pierwszy wdrapałem się samodzielnie na Antka łóżko (i to nie raz!). 33,5 cm – to wysokość ramy (38 z materacem). Kto jest super pająk wspinacz? Ja! 😀