Cały czas było zimno i wietrznie, i okropnie. Aż tu znienacka, od wczoraj mamy prawdziwe lato. Chciałoby się pojechać gdzieś nad morze, albo do Babci na działkę, ale nie ma lekko. Najpierw praca, potem przyjemności.
I tak właśnie zaczyna się mój dzień. Dzisiaj zaczynam „turnus rehabilitacyjny” na Polankach, a to oznacza, że przez najbliższe 2 tygodnie, codziennie (nie licząc weekendów), o 8:10 będę stawiał się w Poradni Rehabilitacyjnej na ćwiczeniach. Oprócz mnie ćwiczy też Antoś, dzięki temu będzie silny jak strażak i będzie mógł gasić pożary, a ja będę mu w tym pomagał.
Myślałem, że jak zajęcia mam na 8:10, to o 8:10 zaczynam, a o 8:40 kończę. Okazało się jednak, że przed ćwiczeniami mam wygrzewać się pod lampą, więc wszystko mi się przesuwa i tak naprawdę mam zajęcia do 9:00. Nie do końca mi to pasuje, no ale trudno. Zawsze mogło być gorzej 😉 Siedzę więc pod lampą, grzeję nogi i czekam na Antosia. Mama musi mnie zabawiać i zagadywać żebym patrzał do góry, bo ja najchętniej patrzałbym prosto w światełko, a to podobno nie jest najlepszy pomysł.
Ćwiczę sobie z nową Panią – Panią Jagodą. I wiecie co? Po pierwsze – jak spotyka mnie na korytarzu, to pyta, czy ja jestem Staszkiem-Fistaszkiem …Przeczytaj cały wpis