Od kilku lat w moim ośrodku w Skarszewach organizowany jest konkurs „Złoty Anioł”. Biorą w nim udział dorośli podopieczni WTZ i ŚDS. W zeszłym roku (kiedy nie jeździłem do Skarszew ze względu na to, że urodziła się nam mała Marysia) odbyła się pierwsza edycja dla dzieci – „Złoty Aniołek”. W tym roku odbyła się ona po raz drugi. Do tego konkursu nie trzeba się zgłaszać. Biorą w nim udział wszyscy, którzy przyjeżdżają do ośrodka na swoje zajęcia. Wersja dziecięca obejmuje podopiecznych OREWu, przedszkola Oleńka, PPP oraz Zespołu Terapeutycznego. W pierwszej turze głosują tylko pracownicy – każdy może oddać trzy głosy na któregoś ze swoich pupili. I tak się jakoś fajnie stało, że spośród wszystkich dzieci jeżdżących do Skarszew, znalazłem się w pierwszej piątce, która otrzymała nominację do „Złotego Aniołka”. To ogromny zaszczyt, wielkie wyróżnienie i powód do dumy. Zwłaszcza, że pozostałych 150 dzieci korzystających ze wsparcia tego ośrodka równie mocno zasłużyło na taki sukces.Od teraz, aż do 11. października …Przeczytaj cały wpis
Archiwa tagu: osiągnięcia
Mam 28 miesięcy!
Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale mi czas leci bardzo szybko. To chyba dlatego, że tak jak dorośli, mam stały cykl tygodnia i odliczam dni do weekendu. No i czas ten tak szybko leci, że ani się obejrzałem, a już stuknął mi kolejny miesiąc i jestem wesołym „dwudziestoośmiomiesięczniakiem”, czyli mam dwa lata i cztery miesiące. Jak zawsze, drugiego dnia miesiąca, opowiem Wam, co już potrafię, z czym mam problem, co sprawia mi frajdę, a czego nie lubię.
Potrafię…
- mówić coraz więcej! Głównie po swojemu, ale staram się ze wszystkich sił naśladować mowę dorosłych i czasem naprawdę mi to wychodzi. Np. zwykle na owcę mówię „beee”, ale jak się bardzo postaram, to wyjdzie mi „owca”, a nawet „owieczka”. Mówię też „mi” lub „miś” na misia. „Kukui” na królika, „kuki” na ciasteczka.
- zjadać biszkopciki. Tak jak najpierw Rodzice musieli zmuszać mnie do ich spróbowania, tak teraz muszą je przede mną chować, bo inaczej, stając na paluszkach sam je ściągam z szafki. Zaczynałem od takich świeżutkich, mięciutkich, pulchniutkich, a teraz to nawet suchara (w sensie, że starego i wysuszonego biszkopta) wciągnę.
- śmiać się w głos. Haha! Serio, tak to właśnie brzmi.
- obserwować i powtarzać czynności, nawet po dłuższym czasie. Np. do tej pory moje jedzenie ukryte było za szafką z drzwiczkami, więc bez problemu (o ile nie była założona blokada) mogłem się do niego dostać. Teraz zamiast drzwiczek są trzy wielkie szuflady i o zgrozo bez uchwytów (jeszcze 3-4 lata i na pewno Tata je przyczepi)! Aby otworzyć szufladę środkową (z jedzeniem), Tata otwiera nogą, od spodu szufladę dolną, a jak już ją otworzy, od spodu (rękoma) otwiera szufladę środkową. Jak mam ochotę coś przekąsić, to podchodzę do szuflad i zadzieram nogę, aby otworzyć nią szufladę.
- rysować, malować i wyklejać nie wychodząc poza kontur. Zresztą bardzo to lubię. Zabawy plastyczne są super! Oczywiście zdarza mi się wyjechać pędzlem, czy kredką poza krawędź, ale staram się tego nie robić. Wiem, do czego ona służy.
- przewlekać sznurki przez dziurki.
- dopasowywać kształty – kółka małe, kółka duże, trójkąty, kwadraty…
- posegregować przedmioty ze względu na kolory (jak dostanę takie polecenie i się skupię na wykonywaniu zadania) i na ich użytkowość (np. tu jedzenie, tu zabawki, tu ubrania). To samo robię na przedmiotach rzeczywistych i na obrazkach. Czasem się pomylę, ale generalnie wiem i o co chodzi.
- potrafię wskazać żółte przedmioty (na polecenie „Staszku, co jest żółte jak kukurydza?”).
- chodzić. I wolę chodzić, niż jeździć wózkiem. Potrafię pokonywać ogromne (jak na tak małego człowieka) odległości i sprawia mi to wielką przyjemność.
- wdrapywać się po schodach. Próbuję czasem iść środkiem, bez trzymanki, ale kończy się to zawsze czworakowaniem. Jeśli chcę wchodzić po schodach jak prawdziwy dorosły, to muszę albo trzymać się poręczy, albo trzymać kogoś za rękę.
- korzystać z nocnika. Sam jednak nie wołam, ale kilka razy dziennie jestem wysadzany na nocniku i kibelku, i zawsze coś zostawiam. Poważne sprawy już od dawna nie lądują w pieluszce!
- wskazywać, podawać i czytać samogłoski – A, U, I, E, Y, O. Największy problem mam z wymówieniem „I”, ale jak się skupię i postaram, to powiem nawet „I”.
- odnajdywać parę do pokazywanego obrazka, nawet jeżeli na stoliku mam rozłożonych 7, czy 8 abstrakcyjnych obrazków.
- podpisywać kolorowe obrazki, konturowymi.
- składać jeden obrazek z dwóch połówek.
- śpiewać i pokazywać piosenki. Śpiewam głównie po swojemu, nie licząc refrenu „la la la la…”, ale śpiewam! A pokazuję głównie do piosenek: „Tu mam serce”, „Tu stoją krokodyle”, „Param pam pam” i „Woogi boogie ahoj!”.
- bawić się sam ze sobą i z towarzystwem. Potrafię się sobą zająć i nikomu nie przeszkadzać, ale potrafię też bawić się z dziećmi i mogę spędzać z nimi długi czas w przedszkolu, w ogóle nie tęskniąc (lub prawie nie tęskniąc) za Mamą.
- pokazać, że mam własne zdanie, nawet przy czymś tak zwykłym jak wybieranie ubrania. Sam wybieram sobie skarpetki i jak mam dostęp do szuflady, to bluzki. Jak wybiorę, to chcę ubrać właśnie to, a nie to, co mi proponują Rodzice.
Mam 22 miesiące
W telegraficznym skrócie…
Sobotę, zgodnie z nową tradycją, spędziłem w towarzystwie Przyjaciół. Mama z Ciocią Anią pojechały na swój hiszpański, a ja z Blanką, Malwinką, Antkiem, Tatą i Wujkiem Michałkiem zostałem, żeby ugotować obiad. Na wejściu Blanka (lat 4) mówi mi, że Malwinka (10 m-cy) chce ze mną zatańczyć. Zapowiada się niezła impreza.
Niedzielę też spędzam z Przyjaciółmi. Z Poznania (z Marcińskimi Rogalami) przyjechała Ciocia Basia i Wujek Radzio. Wujek świetnie śpiewa i gra na gitarze. Występuje specjalnie dla mnie, co sprawia mi ogromną radość. Aby się zrewanżować też daję koncert. Moje występy trwają z 20 minut. Dla Was niespełna trzyminutowy wycinek. Autografy rozdam później 😉
I zaczął się kolejny tydzień…
Poniedziałek zaczyna się o 6:00 rano. Dzisiaj Tata wyjeżdża w delegację, a my goniąc świt wieziemy go na lotnisko. „Kiss and fly” i musimy jechać z powrotem. Kierunek przedszkole. Korek na 100km. No może prawie. Ale z lotniska, do centrum „jedziemy” z 40 minut. Antek zdążył nawet zasnąć, więc kiedy dojeżdżamy pod przedszkole i Mama go budzi, nie jest w najlepszym nastroju. Buziak, przytulak, papa i jedziemy dalej. Zgarniamy Ciocię Magdę i Mateuszka i ruszamy w stronę Skarszew.Zaczynamy pełną parą, czyli od muzyki. Cieszę się, że są to zajęcia grupowe, bo mogę spotkać moje kumpelki (Aguta) i kumpli (Szymek, Jasiek, Adaś i Maksio), ale gdybym miał z p. Mateuszem zajęcia indywidualne, wcale bym nie narzekał. Jestem jego największym i najwierniejszym fanem. I bardzo bym chciał żeby mnie nauczył grać na gitarze tak, jak sam potrafi. …Przeczytaj cały wpis
13 miesięcy zleciało… jak jeden dzień
Oj tak, zleciało, zleciało. Niby dopiero co wyskoczyłem z Mamy brzucha, a to już 13 miesięcy.
Przez cały ten czas ciężko pracowałem i dzięki temu mogłem się wiele nauczyć.
Mam już 13 miesięcy i…
- potrafię samodzielnie usiąść przez lewą i prawą stronę. Idzie mi to sprawnie i szybko, i wcale się przy tym nie męczę, jak już usiądę to mogę siedzieć i siedzieć – nie chwieję się i nie przewracam,
- potrafię czworakować!!!,
- mogę ustać (kilka-kilkanaście sekund) na prostych nóżkach, jak mnie ktoś postawi i trzyma pod paszkami,
- biję brawo i robię to bardzo chętnie, zawsze się wtedy uśmiecham, bo to świetna zabawa,
- zachęcam Mamę do bicia mi brawa (wyciągam Mamy ręce zza moich pleców, trzymam za nadgarstki i uderzam jedną Mamy ręką o drugą),
- potrafię bawić się w „a kuku” – mogę szukać kogoś kto się schował i sam też się …Przeczytaj cały wpis
10 miesięcy – o tym co było i o tym co jest
Dziś jest moje święto. Nie takie bardzo duże, ale mimo wszystko całkiem spore, jak na takiego brzdąca, jak ja. 10 miesięcy temu o godzinie 8:20 pojawiłem się na tym świecie. Chwile takie jak ta, zawsze dostarczają wielkich emocji, na ogół pozytywnych. W moim przypadku było inaczej. Ku zaskoczeniu wszystkich, a przede wszystkim moich Rodziców, przyszedłem w nieco innej wersji, niżby się tego spodziewano. Lekarze stwierdzili u mnie zespół Downa i …Przeczytaj cały wpis
Osiągnięcia wczesnego rozwoju
Duża motoryka dla małego smyka
Poniższa tabela przedstawia osiągnięcia z zakresu dużej motoryki u malucha z zespołem Downa oraz, dla porównania, dziecka bez wady. Oczywiście każde dziecko rozwija się w swoim tempie dlatego jest to zapis tylko orientacyjny, wskazówka która podpowie Wam, czego i kiedy możecie się spodziewać po swoim smyku z Trisomią 21. …Przeczytaj cały wpis
Czerwca ciąg dalszy…
11 czerwca
I znów zaczyna się ciężki tydzień. Rano jedziemy do Miejskiego Zespołu Orzekania o Niepełnosprawności. Tu mnie badają i oglądają różne zaświadczenia, które przynieśliśmy ze sobą. Kwit dostanę, ale dopiero za miesiąc. No jasne, po co się spieszyć. Wieczorem jedziemy na rehabilitację do OWI w Gdyni. Zajęcia pokazowe. Pani Anita mnie masuje i ćwiczy ze mną na piłce. Jestem najedzony więc nawet nie narzekam. Tylko trochę mi się ulewa. Niestety powoli zaczyna się lato, a rehabilitanci też chcą mieć wakacje. Następne zajęcia dopiero pod koniec sierpnia. To ponad dwa miesiące czekania.
13 czerwca
Dziś są imieniny Antosia. Imię ma po Wujku Antku, dla mnie jest to Pradziadko-stryjek, bo to brat Dziadka Staszka. Dałem Antosiowi pociąg na baterie, który jeździ po drewnianych torach i bardzo mu się spodobał. Tato jedzie do pracy, a my śmigamy znów do Gdyni. Do Babci i Dziadka.
14 czerwca
W zeszłym tygodniu nie miałem rehabilitacji, w tym znów mam. Na szczęście. Po południu rozpoczynam swoje wygibasy z panią Danką w gdańskim OWI. Mama stara się zapamiętać, co się ze mną dzieje w czasie tych zajęć, ale nawet ja tego nie pamiętam. Wbrew pozorom jest to …Przeczytaj cały wpis