Orszak Trzech Króli Gdańsk

W poniedziałek, 6. stycznia 2014 roku wybieramy się na Orszak Trzech Króli. Jeśli ktoś chce dołączyć to śmiało! Grupę dzieci prowadzących Orszak Trzech Króli stanowią dzieci z niepełnosprawnością intelektualną oraz ich rodzice.

  • godzina: Ustawiamy się od 11:40. Startujemy o 12:00. Kończymy ok 14:00 przy Zielonej Bramie.
  • miejsce: spotykamy się przy Kaplicy Królewskiej …Przeczytaj cały wpis

Nocnikowe sukcesy

Wczoraj…

…miałem bardzo miły dzień. Zacząłem go od hipoterapii w Ihaha i po raz kolejny nic, a nic nie płakałem. Wręcz przeciwnie, dobrze się bawiłem, poklepywałem i głaskałem konia, i po raz kolejny podziwiałem widoki. Koń ten sam, co w ubiegłym tygodniu spisał się na medal. Mimo, że prychnął raz lub dwa, to zrobił to subtelnie i wcale mnie nie przestraszył. Wbrew temu co pisałem w ubiegłym tygodniu, okazał się być ogierem – Józkiem, a nie, jak mi się wydawało klaczą – Józią. No cóż, uczymy się całe życie. Mam nadzieję, że Józek nie będzie miał mi tego za złe 😉 Ja po prostu jestem kulturalny i nie oglądałem go od spodu. Obok mnie chodzi Estera, która pilnuje żebym nie spadł z konia 🙂 A czasami robi fajne zdjęcia:

Po przyjemnościach, czas na kolejne przyjemności. Ruszam za Ciocią Magdą, Kasią i Mateuszkiem. Czas na zabawę z moim kumplem 🙂 Nasze wspólne zabawy są naprawdę coraz bardziej wspólne …Przeczytaj cały wpis

Mam 23 miesiące

Wczoraj dużo napisałem, więc uznałem, że Wasze apetyty zostały zaspokojone i nie muszę niczego dziś pisać. A wtedy przypomniało mi się, że kończę dziś 23 miesiące i muszę Wam powiedzieć, co już potrafię. Każdego miesiąca dzielę się z Wami listą wciąż rosnących i rozszerzających się umiejętności. Tym razem nie będzie inaczej, ale nie będzie do końca podobnie. A to dlatego, że od ostatniego miesiąca w zasadzie niewiele się zmieniło.

  • To, czym mogę się pochwalić, to fakt, że już 3 razy sam z siebie usiadłem na nocniku. Oczywiście w ubraniach, ale gdy Mama zdjęła mi portki i pieluchę, to czyniłem swoją powinność (dziś był ten trzeci raz).
  • Coraz lepiej idzie mi rozróżnianie konkretnych przedmiotów, zarówno tych rzeczywistych, jak i tych na obrazkach.
  • Zacząłem gryźć 🙂 Ci, którzy jeszcze tego nie widzieli, mogą zobaczyć dowody na filmiku z 16. grudnia ubiegłego roku:

    Nie zawsze idzie mi tak …Przeczytaj cały wpis

Od Świąt do Nowego Roku, czyli o spotkaniach z Przyjaciółmi i wspaniałych zabawach

W Nowy Rok wchodzę z zaległościami, ale zaraz Wam wszystko opowiem i pozbędę się tego ciężaru. Bo ja po prostu, jak zawsze, nie mam czasu. Tym razem zamiast intensywnej pracy jest intensywny odpoczynek, odwiedzanie Rodziny i Przyjaciół, generalnie same przyjemności 🙂

27. grudnia…

…z samego rana, pojechałem na hipoterapię. Tym razem zamiast Panczo, czekała na mnie Josefina (Józia). Była dla mnie bardzo miła, w ogóle nie prychała, nie trzęsła się i nie zatrzymywała w trakcie jazdy, tylko płynnie poruszała się naprzód. Dzięki temu nie płakałem ani odrobinkę, ani tyci tyci. Dodatkowo wydaje mi się, że choć nieco wyższa, Józia jest szczuplejsza od Panczo, dzięki czemu w czasie jazdy moje nóżki mogą być bliżej siebie. I jeszcze jeden pozytyw dzisiejszego wypadu… wędrowaliśmy po dworze, więc zamiast oglądać wnętrze wielkiego, białego namiotu, podziwiałem widoki.

Z uśmiechem na twarzy jadę naprzód :)

Z uśmiechem na twarzy jadę naprzód 🙂

…Przeczytaj cały wpis

Święta na gorąco, bo z gorączką

Szły, szły i w końcu przyszły. Już są! Święta, święta, święta!

Wigilię jak co roku (moja to już druga, a licząc z tę w brzuchu, to trzecia) spędzamy w Otominie u Babci Asi i Dziadka Michała. Nie inaczej było tym razem.

Ostatnio zacząłem gryźć, więc na Wigilii miałem spróbować wszystkich dwunastu potraw, a tymczasem byłem chory. W noc poprzedzającą Wigilię dostałem takiej gorączki, że spać wcale nie mogłem i Rodzice też nie. Miałem ponad 39’C i Rodzice zastanawiali się, czy nie pojechać ze mną na pogotowie. Dotrwaliśmy jakoś do rana. Nie miałem wcale apetytu i właściwie nic nie jadłem. Tylko dużo piłem. Mimo złego samopoczucia humor mi raczej dopisywał. I kiedy nie marudziłem i nie płakałem, wpatrywałem się w choinkę. I powiem Wam, że choinka jest jednak fajna. Niby kłuje, ale ma ładne, kolorowe ozdoby, które można bujać i ściągać też.Wigilia 2013Zanim wyjadę do Babci i Dziadka razem z Antosiem, Mamą i Tatą chcę Wam życzyć wszystkiego co najlepsze, aby każdy dzień był lepszy od poprzedniego, abyście codziennie dążyli do spełnienia Waszych marzeń, abyście zawsze byli zdrowi, szczęśliwi i uśmiechnięci. I żebyście …Przeczytaj cały wpis

Idą Święta…

Mam już za sobą wigilię w przedszkolu Antosia i wigilię w moich ulubionych Skarszewach…

I chodź zdjęć z trasy …Przeczytaj cały wpis

O Jasełkach Antosia i ostatnich zajęciach przed bardzo długim weekendem

Wiem, wiem. Zupełnie jestem niesłowny. Wczoraj miałem dodać filmiki do przedwczorajszego wpisu, ale nastąpiło zmęczenie materiału i nie byłem w stanie.

Środa…

…była zupełnie luźna i po raz pierwszy od dłuższego czasu miałem popołudniową drzemkę w domu. To miłe uczucie. Chociaż przed zaśnięciem wciągnąłem do łóżeczka kosz (taka materiałowa głowa pelikana) z piłkami. Wysypałem większość z nich żeby się trochę pobawić. W rezultacie dla mnie nie zostało zbyt wiele miejsca. Usiadłem więc na płasko i złożyłem się jak scyzoryk. Pozycja nie była wygodna, więc jak Mama weszła żeby mnie przykryć, zacząłem się przebudzać. Szybko mnie więc odkopała i dalej mogłem już sobie wygodnie i smacznie spać.

Ale zanim uciąłem sobie popołudniową drzemkę byłem na zajęciach logopedycznych w Gdyni. Odniosłem dwa sukcesy, więc warto było zrywać się z łóżek o 6:45 żeby ich doświadczyć. Pierwszy jest taki, że bez problemu zniosłem mój mega intensywny masaż buzi (a to nie lada osiągnięcie, bo za pierwszym razem wyłem w niebo głosy). A drugi sukces jest jeszcze lepszy. Otóż zjadłem pół biszkopcika. Suchar z niego był straszny, ale dobry. Najpierw pani Małgosia częstowała mnie małymi kawałeczkami prosto do buzi. A potem sam zacząłem odgryzać nawet większe kawałki. Jak miałem problem z gryzieniem trzonowcami, to przesuwałem ciacho języczkiem pod jedynki i siekałem je na drobne kawałki. A jak pani logopeda odsunęła ciacho, zacząłem domagać się jego powrotu, pokazując palcem i mówiąc „To!”. No i dostałem.

Miałem mieć jeszcze rehabilitację. Też w Gdyni, ale dopiero o 16:00. Tym razem „na szczęście” p. Maciek ją odwołał, więc mogę wrócić do domu i odpoczywać 🙂

Po południu Mama znów mnie poczęstowała biszkopcikiem, ale nie wziąłem. Co za dużo, to niezdrowo. I obiadku od Rodziców też nie chciałem. Wolę swój.

A o 19:30 standardowo zasypiam. Dzień jak co dzień, noc jak noc. Śpię do ok 7:00 – 7:30. Mama mówi, że gdyby Antoś też tak spał, byłoby idealnie.

Staszek-Fistaszek, zespół Downa, trisomia 21, 22 miesiące

A dzisiaj mamy …Przeczytaj cały wpis

O 3000, o sukcesach i o brojeniu

Miałem iść spać, żeby się wyspać na jutrzejsze zajęcia u logopedy. Nie dość, że na 8:00, to jeszcze w Gdyni…

No, ale trudno. Mam pewne zobowiązania, bo są tacy, którzy czekają na Fistaszkowy Nocnik, czyli nocne wydanie Staszkowych przeżyć i przemyśleń. A że sobie zasłużyli i to bardzo, bo na mojej facebookowej stronie jest Was już ponad 3000(!), to spać nie idę. Będę opowiadał.3000fanówMama mnie budzi, kiedy jest jeszcze ciemno. Za 35 minut przyjedzie po nas Ciocia Magda i Mateuszek, a ja zwinięty w kulkę śpię sobie w najlepsze. Mikołaj zagląda chyłkiem przez okno, więc wstaję. Niech widzi jaki jestem grzeczny! Wstaję, robię siusiu na nocnik, ubieram się, wciągam …Przeczytaj cały wpis

O odgryzaniu, przeżuwaniu i połykaniu, i o innych ważnych sprawach też

Po kolejnym intensywnym weekendzie wracam do pracy, ale zanim wrócę, opowiem Wam trochę o sobocie. O 10:30 zaczynają się ostatnie w tym roku Kulinarne Warsztaty Integracyjne zorganizowane przez Fundację Wspierania Rozwoju „Ja Też” i „Lukrem malowane”. Trochę się wahaliśmy, jechać czy nie? W końcu tak mało czasu spędzamy ostatnio w domu… Jednak się decydujemy. Mama, Tata, Antoś i ja. Wsiadamy do samochodu i jedziemy. Dzisiaj zapierniczamy (nie mylić z opierniczaniem się) i wałkujemy, wycinamy, pieczemy i dekorujemy pierniki.

Kiedy pierwsza partia pierników siedzi już w piekarniku, bierzemy się za szykowanie pachnących dekoracji świątecznych. Mama i Antek wbijają …Przeczytaj cały wpis

Od środy do weekendu, czyli o ciężkiej pracy, rozrabianiu i zapominalstwie

Co dopiero chwaliłem się swoją systematycznością, a tu bach… po dzisiejszych zajęciach p. Łukasz mówi, że idzie zajrzeć na moją stronę żeby zobaczyć wczorajszy wpis, a tu co? A tu nic. Nadrabiam więc zaległości, żeby miał co czytać w przerwie. No i żebyście Wy mieli lekturę do poduszki, lub do porannej kawusi.

Hmmm… zacznę od środy, bo wtedy narobiłem sobie pierwszych zaległości.

Jednak warto było, bo czas, który poświęciłbym na pisanie, poświęciłem na zabawę i relaks. Każdy czasem potrzebuje chwili wytchnienia. Nawet Fistaszek.

W środę… co ja robiłem w środę?… hmmm… A! Już wiem! Rano pojechałem na zajęcia logopedyczne do OWI.Zajęcia logopedyczneWracam do domu i zamiast odpoczynku, czeka mnie dalsza praca. Przychodzi Magda i wałkujemy Metodę Krakowską. Tak sobie wymyśliłem, że jak Magda będzie przychodzić, to będę udawał ból zęba i może nie będę wtedy musiał pracować. Próbuję… no cóż. Trochę pomaga, bo Mama smaruje mi dziąsła bobodentem i trochę nie pomaga, bo i tak muszę dalej pracować. Co za życie!

ii, iha, muu

ii, iha, muu

Moja ulubiona rozrywka podczas zajęć …Przeczytaj cały wpis