Po raz pierwszy w życiu budzę się w Świdnicy. Rodzice i Antek też. Zjadamy śniadanko i z przewodnikiem – panem Jurkiem ruszamy na miasto. Pani Krysia zostaje i szykuje pyszny obiad. Deszcz nas ciągle goni i gdziekolwiek byśmy nie byli ciągle pada, ale to nic i tak jest pięknie. …Przeczytaj cały wpis
Archiwa tagu: Staszek-fistaszek
Żegnamy Nową Rudę, witamy Świdnicę
Dziś jestem ostatni dzień w Nowej Rudzie. Wybieramy się na Górę św. Anny. Samochodem, więc trochę oszukujemy, ale na pieszko nie dalibyśmy rady, tzn. ja i Antek. Widoki znów przecudne. …Przeczytaj cały wpis
Odwiedzamy Skalne Miasto w Czechach
Dziś zapowiada się wspaniały dzień. Wstajemy o 8 rano żeby mieć więcej czasu na zwiedzanie. Tata jedzie samochodem do warsztatu aby zrobić to, czego nie zdążyliśmy przed wyjazdem – wyczyścić klimę. Do tej pory waniała skarpetami, ale teraz jest wyczyszczona na błysk 🙂
Trasa niby prosta, a my jedziemy i jedziemy. Po drodze okazuje się, że Rodzice spakowali tylko trzy pieluchy na zmianę. Nie wróży to niczego dobrego, ale się nie odzywam 😉 …Przeczytaj cały wpis
Górskie wędrowanie
Nadal jestem w Nowej Rudzie. Nadal bawię się bardzo dobrze. Dzisiaj jedziemy na wycieczkę do Międzygórza. Podobno jest tu Ogród Bajek. Parkujemy samochód w centrum miasteczka i ruszamy szlakiem z żółtym krasnalem. Do wyboru mamy jeszcze czerwonego, ale tamta droga nie nadaje się dla szkrabów. Choć krótsza, to bardziej stroma i kamienista. Nasza trasa jest dobra nawet dla wózków. Gdyby było jakieś oznaczenie wzięlibyśmy gondolę, a tak wędruję w nosidle, bo rodzice wolą nie ryzykować. …Przeczytaj cały wpis
Urlop – Nowa Ruda
Wczoraj dojechaliśmy do Nowej Rudy. Podróż była długa i męcząca. Niby bliżej niż z Gdańska do Gniezna, ale mniej autostrad i innych udogodnień, za to więcej powolnych traktorów.
W związku z naszą wycieczką przez dwa dni nie dostawałem stałych posiłków, tak na wszelki wypadek, żeby w drodze nie bolał mnie brzuszek. Teraz kiedy dojechaliśmy na miejsce i przez jakiś czas nie będziemy się nigdzie ruszać, dostaję pierwszy słoiczkowy posiłek – marchewkę z jabłkiem. …Przeczytaj cały wpis
Jedziemy na wycieczkę :)
Wczoraj w nocy podsłuchałem Rodziców. „Najlepiej wyjedźmy jakoś po piątej…”
Godzina 11:08 wyruszamy 🙂 Samochód wypakowany po brzegi, brzuchem sunie po asfalcie 😉 Spakowaliśmy z milion rzeczy, ale wszystko na pewno się przyda 😉 Wjeżdżamy na obwodnicę i zasypiam, a Antek zagaduje (żeby nie powiedzieć zamęcza) rodziców. Podróż trwa 5 godzin. W międzyczasie robimy 3 postoje, żeby się trochę rozruszać i coś przekąsić. …Przeczytaj cały wpis
Mam gilgotki :)
Hehe, dziś przez przypadek Mama odkryła, że mam gilgotki. Tak się jej spodobało, że męczyła mnie z 10 minut. Dla Was skrót naszej uciechy zamknięty w 29 sekundach 🙂
Mój pierwszy dorosły posiłek – marchewa!
Skończyłem 6 miesięcy. Jestem dużym chłopcem, a jak wiadomo duzi chłopcy jedzą marchewę. Zostaję z Antkiem i z Wujkiem Łukaszem, a Mama maszeruje do budki. Wybiera najpiękniejszą, najbardziej soczystą i najsłodszą marchewkę pod słońcem. Najpierw mycie, potem obieranie, znów mycie i krojenie.
Teraz nadeszła pora na gotowanie. Rude jest wredne, wiadomo 😉 Marchewa jest uparta, gotuje się powoli, a ja już się nie mogę doczekać. …Przeczytaj cały wpis
Odwiedziny w Otominie
Jedziemy do Babci Asi i Cioci Gosi. Mama, Antoś i ja. Czekają tam na nas niespodzianki. Ja dostaję kolejne trzy najeżone piłki. Teraz można masować wszystkie części mojego ciała jednocześnie 😉 Dostajemy też z Antosiem basenik. Mama z Ciocią pompują go i pompują, i końca nie widać. Basen gotowy, a słonko już za chmurami. Popływam następnym razem. Jedną z najfajniejszych rzeczy w Otominie jest to, że prawie cały dzień spędzam na podwórku. Kolejną super sprawą jest pies Forest. Mój ulubieniec, który zawsze czyści mi buzię i nóżki jęzorkiem.
Forest nie jest groźny. …Przeczytaj cały wpis
Spacer w nosidle
Dziś dajemy Mamie pospać – ja, Antek i Tata. Tata po cichutku wychodzi do pracy, a my śpimy jak susły i spalibyśmy dalej…, ale przychodzi Babcia Bożenka i budzi całą trójkę. Zabiera Antosia, a ja z Mamą jadę do OWI.
Na zajęciach jestem bardzo dzielny! Idzie mi coraz lepiej. Chyba zaczynam się przyzwyczajać 🙂